"Jako świadek przecieku miałem prawo być na konferencji"
B. zastępca prokuratora generalnego Jerzy Engelking przyznał przed komisją śledczą ds. nacisków, że był świadkiem ws. przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa, a mimo to wziął udział w multimedialnej konferencji prasowej w sierpniu 2007 r. Uzasadnił, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego miał do tego prawo.
Na początku posiedzenia Arkadiusz Mularczyk (PiS) złożył wniosek o zawiadomienie prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez szefa komisji Sebastiana Karpiniuka (PO). Jak uzasadnił, podczas przesłuchania Engelkinga w kwietniu Karpiniuk dopuścił się "straszenia, szydzenia", a nawet gróźb karalnych wobec świadka. Wniosek Mularczyka będzie głosowany na czwartkowym posiedzeniu komisji.
Podczas przesłuchania Engelking podkreślił, że nie prowadził postępowania przygotowawczego ws. przecieku, robił to - jak zeznał - jeden z prokuratorów ze specjalnego zespołu prokuratorskiego badającego tę sprawę. - W kodeksie postępowania karnego nie ma przepisu, który zabraniałby uczestniczenia w konferencji prasowej świadkowi, który w danej sprawie występuje - zaznaczył. - Nie powinienem się wyłączyć z urzędu - dodał Engelking.
Przyznał, że był przesłuchany ws. przecieku 13 lipca 2007 roku. Podkreślił, że bezpośrednio nadzorował śledztwo dotyczące tej sprawy jedynie przez dwa dni.
Engelking dodał, że musiał nadzorować postępowanie od 13 do 15 lipca w zastępstwie prokuratora krajowego Dariusza Barskiego, który był na urlopie. - Byłem jedyną osobą, która mogła to robić - ocenił. Jak podkreślił, wynikało to z dużej wagi śledztwa i z tego, że było ono "wyjątkowe".
- Nie zapoznawałem się w sposób bezpośredni z materiałami postępowania (...) Nie wykonałem żadnej czynności procesowej, a po powrocie Barskiego (z urlopu) go nie nadzorowałem - przyznał.
Świadek mówił również, że nie wiedział, że jego zeznania ws. przecieku zostały włączone do akt śledztwa ws. fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa w tej sprawie.
Eksperci komisji uznali, że Engelking po przesłuchaniu nie powinien brać udziału w śledztwie i powinien być z niego wyłączony z urzędu. Nie zgodzili się z nimi politycy PiS. Wywiązała się dyskusja, podczas której Arkadiusz Mularczyk (PiS) zarzucił szefowi komisji Sebastianowi Karpiniukowi (PO) metody działania "jak w latach 50. na Rakowieckiej".
Engelking odpierał też zarzuty: - Podejrzani w sprawie składania fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa dotyczącego przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa w 2007 r. mieli prawo do obrony - Engelking.
Na to, że nie miał dostępu do dokumentów śledztwa, a przez to był pozbawiony prawa do obrony, skarżył się posłom na wtorkowym posiedzeniu b. komendant główny policji Konrad Kornatowski.
Engelking, pytany dlaczego Kornatowski nie miał dostępu do dokumentów, odpowiedział, że zależy to od decyzji prokuratora prowadzącego sprawę i mógł mu on ich nie udostępnić. Engelking uznał, że zebrany materiał dowodowy był wystarczający, żeby zatrzymać b. szefa policji.
Sejmowa komisja śledcza ds. nacisków w czerwcu zdecydowała o zawiadomieniu prokuratora generalnego o możliwości popełnienia przestępstwa przez Engelkinga. Wątpliwości posłów wzbudziła to, że Engelking wziął udział w multimedialnej konferencji, a jednocześnie występował jako świadek w postępowaniu w sprawie przecieku z akcji CBA.
31 sierpnia 2007 roku odbyła się multimedialna konferencja zorganizowana przez Engelkinga, podczas której przedstawiono część dowodów mających obciążać Janusza Kaczmarka, Konrada Kornatowskiego i b. szefa PZU Jaromira Netzla m.in. nagrania z monitoringu w hotelu Marriott. 30 sierpnia 2007 roku Kornatowski, Kaczmarek i Netzel zostali zatrzymani przez ABW. Prokuratura postawiła im zarzut fałszywych zeznań i utrudniania śledztwa dotyczącego przecieku z akcji CBA w ministerstwie rolnictwa.