Jakie referendum?
(Archiwum)
O naszym przystąpieniu do Unii Europejskiej można decydować tylko w referendum - mówi Wojciech Mojzesowicz z Samoobrony.
24.11.2002 | aktual.: 24.11.2002 12:54
"Referendum w tak ważnej sprawie powinno się odbyć. Referendum powinno być minimum 50% udziału i wtedy każdy z nas niezależnie czy jest zwolennikiem, czy przeciwnikiem integracji będzie musiał się temu podporządkować" – powiedział Mojzesowicz.
Zdaniem Lecha Kaczyńskiego z PiSu, dopuszczalne jest tylko referendum. Jeśli frekwencja będzie zbyt niska, to po prostu nie wstąpimy do struktur europejskich. Decyzja o wstąpieniu do Unii to najważniejsza decyzja, jaką polski naród podejmował w swojej historii - argumentował Kaczyński.
"Tylko to referendum może być wiążące, oczywiście powinno ono mieć jakąś przyzwoitą frekwencję. Jak nie będzie to trudno, nie będzie wtedy podstawy do tego rodzaju epokowej decyzji" - powiedział lider PiS dodając, że w dłuższej perspektywie Polska i tak do Unii przystąpić powinna.
Tylko referendum. Parlament nie powinien decydować o przyjściu Unii europejskiej do Polski, mówił wicemarszałek Janusz Wojciechowski z PSL.
"Są możliwe różne warianty. Jeśli w pierwszym nie byłoby frekwencji, to może drugie, ale już bez wymogu frekwencji, ale zawsze referendum –powiedział Wojciechowski.
Najważniejsze jest, by uznać, że referendum będzie wiążące nawet w sytuacji, gdy frekwencja wyniesie poniżej 50% uważa lider Platformy Obywatelskiej Maciej Płażyński. Jego zdaniem nie można założyć, że jeśli ktoś nie weźmie udziału w wyborach to oznacza, że jest przeciwnikiem integracji.
"Nie może być wymogu 50% uczestnictwa, bo okaże się, że ludzie którzy nie chcąc mówić na ten temat są po jednej stronie, przeciwko" – powiedział Płażyński.
Trzeba zabiegać o powszechny udział w referendum, ale żadną ustawą nie uda się zadekretować wysokiej frekwencji, mówi Dariusz Szymczycha z kancelarii prezydenta. Jeżeli frekwencja będzie zbyt niska, to właśnie wtedy wyjściem z sytuacji będzie przekazanie decyzji w ręce parlamentu.
"Możemy sobie wyobrazić sytuację, że jeżeli w referendum okaże się ze jest 49,9% obecnych, zdecydowana większość za, to myślę, że w Sejmie w takiej sytuacji znajdzie większość do skierowania tej sprawy na droge parlamentarną. Jeśli wynik będzie odwrotny, jeśli będzie więcej przeciwników, może tej większości nie być, bo to będzie ryzykowne politycznie" – powiedział Szymczycha.
W piątek Sejm zajął się prezydenckim projektem ustawy o referendach. Reguluje ona zasady przeprowadzania referendum min: w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Aleksander Kwaśniewski chce, by głosowanie w sprawie przystąpienia Polski do Unii było ważne tylko wtedy, gdy weźmie w nim udział ponad połowa Polaków. W przypadku mniejszej frekwencji o przystąpieniu do Piętnastki miałby zdecydować Sejm. Ustawa trafiła do prac w komisjach.