Jakie będą efekty spotkania prezydenta z premierem?
Goście "Salonu Politycznego Trójki" są podzieleni w opiniach co do spodziewanych efektów spotkania prezydenta z premierem w sprawie ratyfikacji Traktatu z Lizbony. Po południu Lech Kaczyński i Donald Tusk spotkają się w rządowym ośrodku w Juracie.
29.03.2008 | aktual.: 29.03.2008 12:25
Wicemarszałek Sejmu Krzysztof Putra z PiS spodziewa się, że podczas tego spotkania jest możliwe zbliżenie stanowisk. Polityk powtórzył jednak, że PiS jest gotowy przyjąć kompromisowe rozwiązanie jedynie wtedy, gdy warunki ratyfikacji traktatu zostaną zapisane w ustawie. W opinii Putry ma to zabezpieczyć Polskę przed zmianą stanowiska Polski w sprawie Karty Praw Podstawowych w przyszłości, co zadeklarował Sejm w grudniowej uchwale.
Jarosław Gowin z Platformy Obywatelskiej uważa, że przyjęcie warunków PiS-u byłoby niezgodne z konstytucją. Według Gowina, Lech Kaczyński prezentuje znacznie bardziej realistyczne stanowisko niż kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego zdaniem posła PO jedynym wyjściem z impasu jest przekonanie polityków PiS-u przez prezydenta do złagodzenia swojego stanowiska.
Jarosław Gowin powiedział, że jest znacznie bardziej radykalnym krytykiem Karty Praw Podstawowych niż politycy PiS. Podkreślił, że kwestionuje nie tylko część dotyczącą sfery obyczajowej, ale również fragment dotyczący gwarancji praw socjalnych. Przyznał, że podczas debaty wewnątrz swojej partii sprzeciwiał się głosowaniu za grudniową uchwałą Sejmu, która dopuszcza ratyfikację Karty przez Polskę w przyszłości.
Jerzy Szmajdziński z LiD uważa spotkanie prezydenta Kaczyńskiego z premierem Tuskiem za bezcelowe. Jego zdaniem powinno dojść do spotkania premiera z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim. Jeśli PiS nie zgodzi się głosować za uchwałą ratyfikacyjną, to należy zmienić ustawę referendalną, a następnie rozpisać referendum w tej sprawie- powiedział Szmajdziński.
Odmiennego zdania jest Jarosław Kalinowski z PS. Jego zdaniem referendum w sprawie ratyfikacji Traktatu Lizbońskiego przeistoczy się w kampanię polityczną, w której Prawo i Sprawiedliwość będzie starało się przekonać do siebie skrajnie prawicowy elektorat. Dlatego wicemarszałek Sejmu uważa, że wyjściem z sytuacji może być przyjęcie ustawy zaproponowanej przez PiS, a następnie skierowanie jej do Trybunału Konstytucyjnego. Przypomniał, że Trybunał Konstytucyjny nie musi uznać za niekonstytucyjną całej ustawy, a jedynie uchylić część jej przepisów.