Jak Vistula zarabia na Lewandowskim? Historia kurtki za 1500 zł, którą kupowano w ciemno
Nie można jej było przymierzyć, nie można było dotknąć czy pomacać. Jednak klienci kupowali, płacąc nawet półtora tysiąca złotych "w ciemno" za kurtkę sygnowaną nazwiskiem kapitana reprezentacji. Tak sprzedawano jesienną kolekcję ubrań marki Vistula, której współautorem jest Robert Lewandowski. - Siła rażenia Roberta w mediach jest ogromna - mówią menedżerowie Vistuli.
11.10.2017 | aktual.: 12.10.2017 20:53
Trudno oszacować Lotosowi jak reklama z Lewandowskim przekłada się na sprzedaż paliw tej rafinerii. W Huawei też raczej nie policzą, jaki efekt w słupkach sprzedaży telefonów i tabletów dała twarz Roberta Lewandowskiego, a co należy przypisać promocjom operatorów telekomunikacyjnych. Jeśli któraś z marek korzystających z wizerunku Roberta Lewandowskiego zrobiła z nim konkretny biznes, to właśnie producent odzieży Vistula.
Właśnie podsumowano, ile dokładnie klienci zamówili kurtek, płaszczy, garniturów i koszul, sygnowanych jako Robert Lewandowski Collection. Sprzedaż uruchomiono pod koniec sierpnia. Co ciekawe, początkowo tylko za pośrednictwem internetu. Oznacza to, że klienci decydowali się na zakup bez przymiarki, czy obejrzenia produktu na żywo, a jedynie na podstawie zdjęć z katalogu. Za skórzaną kurtkę Lewandowskiego trzeba było "w ciemno" zapłacić półtora tysiąca, podobnie za garnitur. Koszula, którą piłkarz rekomendował jako pasującą do jego ulubionych jeansów, kosztowała prawie 250 zł.
- Pierwszy raz zdecydowaliśmy się na zorganizowanie przedsprzedaży Ta kolekcja była bardzo oczekiwana i klienci bardzo dobrze to przyjęli - mówi WP Patrycja Hatalska, dyrektor marketingu Vistula. - Jeśli ktoś chciał mieć pewność, że jako pierwszy otrzyma produkt oraz, że nie zbraknie rzeczy w jego rozmiarze, zamawiał właśnie w ten sposób. Oczywiście oferowaliśmy też zwrot czy wymianę zamówionych produktów - dodaje menedżerka.
Siła rażenia
Za nic, nie chce jednak zdradzić ile konkretnie "Lewy" przynosi spółce. Wiadomo jednak, że w 2016 roku przychody ze sprzedaży odzieży Vistula Group wzrosły o 20 procent do 334 mln zł. Można się domyślać, że oprócz nowo otwartych sklepów zadział również efekt Lewandowskiego. Rok temu piłkarz reklamował miał dwie kolekcje, a dodatkowo Vistula oferowała garnitury - oficjalne stroje reprezentacji piłkarskiej na Euro 2016. - Uszyliśmy je z innowacyjnej tkaniny, wełny odpornej na wsiąkanie płynów i zagniecenia, dającej komfort noszenia i nieskazitelny wygląd, co jest szczególnie ważne podczas częstego podróżowania - dodaje Hatalska.
W marcu 2017 roku Vistula przedłużyła kontrakt z Lewandowskim. Już na czas nieokreślony, z założeniem długoterminowej współpracy. - Siła rażenia Roberta Lewandowskiego w mediach jest ogromna i cieszymy się, że to właśnie z Vistulą wiąże się na kolejne sezony. Mocno wierzymy w to, że jego osoba oraz limitowane kolekcje sygnowane nazwiskiem piłkarza, przyciągną do salonów klientów ze zdwojoną siłą - mówił o tej współpracy Grzegorz Pilch, prezes Vistula Group.
Według firmowej legendy kilka tygodni później Lewandowski osobiście zasiadł do pracy z głównym projektantem marki Wojciechem Bednarzem. Miał zadecydować o tym, jakie desenie, barwy, tkaniny i fasony znajdą się w kolekcji sygnowanej jego nazwiskiem.
Co sprzedaje Lewy
Jeszcze kilka miesięcy temu eksperci od marketingu grymasili, że Lewandowskiego jest już za dużo w reklamach. - W przypadku Vistuli marka miała dobry pomysł ze wskazywaniem produktu i natychmiastową możliwością jego zakupu - ocenia dla WP Jacek Kotarbiński, ekonomista, ekspert marketingu i innowacji. - E-commerce rządzi się trochę innymi prawami niż reklama telewizyjna takich marek jak Huawei, Coca-Cola czy Lotos. Jedyna uwaga, jaka mi się w tym przypadku nasuwa, to jeśli Robert reklamuje kolekcję w sklepie internetowym Vistuli, jego twarz mogłaby być również pokazana w konkretnym wyborze produktu do koszyka. Tymczasem mamy tam inną osobę, pełniącą rolę modela - mówi.
Ekspert zastrzega, że trudno mu oceniać efektywność kampanii. Kreacje reklam z Lewandowskim podsumowuje tak: - W Coca-Coli scenariusz krótkiej historii pod młody insight jest ograny przez agencje reklamowe w niezliczonej ilości spotów. Z kolei reklama Head&Shoulders to zupełnie nic ciekawego. Mechanizm "przyklejania" twarzy do produktu masowego, najbardziej standardowa forma wykorzystywania znanych osób w spotach - recenzuje dalej ekspert.
Do gustu przypadła mu kreacja Huawei. - W reklamie Lotosu jest jednym z członków drużyny, ale nie głównym bohaterem marki. Spot pomysłowy techniczne, Lotos nareszcie próbuje przełamać zła passę dość słabych kreacyjnie realizacji od kilku lat. Niemniej bohaterem jest tutaj Tomasz Rożek, prowadzący Sondę II, a polska drużyna narodowa jedynie fragmentem scenariusza - stwierdza ekspert.