Jak ukraść samochód?
Zabezpieczone samochody (WP)
W żadnej z 5 prób nikomu nie udało się złamać wszystkich zabezpieczeń i odjechać jednym z dwóch samochodów, do których kradzieży zachęcali wręcz organizatorzy testu zabezpieczeń antykradzieżowych, który został przeprowadzony podczas targów Poznań Motor Show. Gdyby działającym jawnie "złodziejom" się to udało - rozbrojony samochód zostałby ich własnością.
27.05.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
A ci "złodzieje" to nie byle kto, bowiem najwyższej klasy fachowcy od różego rodzaju elektrycznych i elektronicznych zabezpieczeń, pracujący na codzień przy ich zakładaniu, bądź usuwaniu skutków pracy prawdziwych złodziei.
Do udziału w teście redakcje "Motomagazynu" i "Rzeczpospolitej" zaprosiły ponad 100 producentów i importerów systemów zabezpieczających przed utratą auta. Zainteresowanie wyraziły jednak zaledwie trzy firmy, z czego jedna w ostatniej chwili zrejterowała.
Wynika z tego, że choć w reklamach producenci zachwalają swoje uirządzenia bez miary, jednak nie chcą weryfikować ich skuteczności w warunkach rzeczywistych, całkowicie zbliżonych do tych, w których działają prawdziwi złodzieje samochodowi.
Firma Pollock udostępniła do włamań Daewoo Nubirę, wyposażoną w loctronic, czyli elektromagnetyczną blokadę skrzyni biegów. Natomiast firma Ituranet zapraszała włamywaczy do sforsowania skomplikowanego systemu rozproszonej blokady elektronicznej w Fiacie Palio Weekend.
Na co mogli sobie "włamywacze" pozwolić? Niemal na wszystko, z wyjątkiem stosowania materiałów wybuchowych i żrących, dźwigów i podnośników. Mogły używać ręcznych narzędzi mechanicznych, czy elektrycznych zasilanych z akumulatora.
Zgodnie z regulaminem, każda z prób trwała 10 minut. Ponieważ zgłosiła się tylko trójka chętnych (duet i indywidualista), mieli oni na próby teoretycznie 50 minut. Samochody były losowane.
Przedstawiciele firmy Pollock wręcz ułatwiali chętnym zadanie: pootwierali wszystkie drzwi, maskę przednią, ba - wręczyli im nowy, jeszcze nie zamontowany komplet systemu loctronic, żeby "włamywacze" wiedzieli jak to działa.
Zupełnie odwrotnie zachowali się przedstawiciele Ituranetu, którzy postawili na ochronę maski Fiata Palio Weekend. Nie można jej było w żaden sposób otworzyć, a forsujący ją spasowali, gdy się okazało, że musieliby wpłacić sporą kaucję w przypadku, gdyby chcieli zabezpieczenia po prosu zerwać łomem, czy przewiercić wiertarką. Ich zdaniem kradzież Fiata z tym zabezpieczeniem, po sforsowaniu maski, była banalnie prosta, co udowodnili teoretycznie. Otóż nie zamierzali bawić się w żadne łamanie elektronicznych blokad, tylko zamontowaliby własny sterownik układu wtryskowego, odrębnie zasilany z akumulatora poza stacyjką plus przewód pod pompę wtryskową.
Ten wykład zrobił dość silne wrażenie na przedstawicielach firmy, usiłujących udowodnić, że byłoby to naruszenie regulaminu, który jakoby nie przewiduje instalacji własnych urządzeń. Sprawa pozostała nierozstrzygnięta, a testy zakończyły się po dwóch próbach.
Natomiast bezdyskusyjnie oparła się wszelkim próbom Nubira przygotowana przez firmę Pollock, bowiem nawet po rozbrojeniu wszystkich autoalarmów była chroniona loctronikiem, do którego pokonania konieczne jest zdemontowanie połowy samochodu, w tym skrzyni biegów, co w warunkach ulicznych jest po prostu niemożliwe. I mimo tego, że pozwolono na dodatkowe próby sforsowania blokady.(rn)