Jak przeżyć w najdroższym mieście świata?

Po raz kolejny Oslo zostało uznane za najdroższe miasto na globie. Wizyta w stolicy Norwegii może solidnie wydrenować kieszeń, jeśli zarabiasz w złotówkach.

Obraz
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Wahania kursów walut oraz sezonowe zmiany cen sprawiają, że nie jest łatwo wyliczyć, w którym mieście na świecie życie kosztuje najwięcej. Według niektórych rankingów, na początku 2009 roku najwięcej za artykuły pierwszej potrzeby trzeba było zapłacić w Tokio i Osace, inne analizy wskazywały na Zurich i Caracas. Nie ma jednak takiego zestawienia, w którym stolica Norwegii wypadłaby poza pierwszą piątkę. Według raportu "Earnings and prices 2009" Oslo przoduje wśród stolic drenujących kieszeń. Liczby przedstawiane w wielostronicowej analizie mogą średnio zamożnemu turyście zjeżyć włos na głowie. Autorzy raportu porównali ceny wszystkiego, co przeciętnemu mieszkańcowi dużego miasta jest potrzebne do życia, w tym kosztów wyżywienia, opieki zdrowotnej, utrzymania mieszkania oraz transportu. Załóżmy, że w Warszawie za wyselekcjonowaną grupę produktów żywnościowych zapłacisz 785 złotych. Średnio na świecie na te same produkty wydałbyś 1107 zł, w Mumbaju 430 zł, zaś w Oslo 1529 zł.

Drogie mieszkania, usługi i transport

Wynajem mieszkania o średnim standardzie w stolicy Norwegii kosztuje więcej niż w Paryżu, Madrycie czy Londynie. Ceny porównywalne do tych w Oslo znajdziesz tylko w Nowym Jorku, Zurychu i Caracas. Jeszcze gorzej z publicznym transportem – w Oslo za podróż autobusem lub tramwajem zapłacisz do 6 razy więcej niż w Warszawie czy Pradze. Tylko odrobinę lepiej jest z kupowaniem ubrań. Jeśli przyjmiemy, że średnio na świecie za kompletny ubiór dla kobiety zapłacisz 1500 złotych, to w Warszawie na to samo wydasz 1350 zł, a w Oslo już prawie 2000 zł. Wyjątkowo drogie są w stolicy Norwegii usługi. Autorzy raportu "Earning and prices 2009" obliczyli, że za 27 usług (miedzy innymi: wizytę u fryzjera, bilet do kina, obiad w restauracji, czyszczenie ubrania) średnio na świecie zapłacimy 1450 zł. W Warszawie na te same usługi wydamy niewiele ponad 1000 zł, w Paryżu 2200, zaś w Oslo 2500. W dziedzinie usług droższy od stolicy Norwegii okazał się jedynie Dubaj. * Czy w Oslo w ogóle da się żyć?*

Można, przekonują mieszkający tam Polacy. Trzeba tylko przestać przeliczać wydatki na złotówki i zacząć o nich myśleć w kategoriach procentów od zarobków. Wystarczy spojrzeć na inne dane tego samego raportu, by zorientować się, iż życie w Oslo jest horrendalnie drogie tylko w stosunku do kosztów utrzymania w innych europejskich miastach, ale już nie w stosunku do zarobków. Żeby kupić iPoda Nano w Warszawie musisz pracować 45 godzin, zaś w Oslo jedynie 10.

Jak tu żyć?

- Przede wszystkim nie myśleć o tym, ile na to samo wydałbyś w rodzinnym mieście w Polsce – mówi Adrianna Rojek pracująca w stolicy Norwegii od trzech lat. – Przez pierwsze miesiące przeliczasz ceny chleba, biletu na autobus oraz batonika na złotówki i masz ochotę się rozpłakać. Mnie początkowo żal było kupić czegokolwiek, żyłam bardzo oszczędnie, a gigantyczne zakupy robiłam podczas wizyt w Polsce. Dopiero po czasie zaczęłam przełamywać te bariery. Poszłam do fryzjera, bo zdałam sobie sprawę, że choć muszę zapłacić 7 razy więcej niż w Gdyni, to bez sensu jest czekanie z nową fryzurą na wyjazd do Polski. Zarobki zaczęłam rozdzielać na dwa konta – jedną część zostawiałam na opłaty, a to, co pozostało, przenosiłam na rachunek "do wydania". Szybko się okazało, że na tym drugim koncie spokojnie starcza mi środków do kolejnej wypłaty.

Według Norweskiego Urzędu Statystycznego, przeciętny Norweg w roku 2007 wydał na żywność i napoje bezalkoholowe 11,3% swoich dochodów, zaś na przykład na kulturę i wypoczynek przeznaczył aż 12% wypłat. W Polsce, według różnych szacunków na żywność wydaje się od 25 do 30% dochodów, a na kulturę i wypoczynek nie więcej niż 3-5%.

Zdaniem Adrianny, dwie norweskie pensje w rodzinie wystarczają, by nie martwić się o rachunki, wyżywienie, wydatki na rozrywki, a jeszcze można z nich odłożyć na wakacje albo lepsze wyposażenie mieszkania.

Nie takie Oslo straszne?

Ci, którzy znaleźli pracę i czują się mieszkańcami stolicy, przekonują, że nie takie Oslo straszne, jak je analitycy finansowi malują. Stolica Norwegii pozostaje jednak mało przyjaznym miastem dla kieszeni turystów i pracowników szarej strefy.

Dwudziestoletnia Natalia, która u znajomych w Oslo spędziła ostatnie wakacje, wspomina, że pieniądze przeznaczone na trzytygodniowy wyjazd skończyły się jej po tygodniu. Potem po mieście poruszała się już tylko pożyczonym rowerem, unikała wizyt w barach, a jedzenie kupowała płacąc kartą kredytową, którą zabrała "na wszelki wypadek".

- Przed wyjazdem planowałam, że będąc w Norwegii "skoczę" w kilka miejsc: do hanzeatyckiego Bergen, nad jakiś malowniczy fiord, na festiwal, na którym chciałam pójść na koncert Aleksandra Rybaka. Pozostałam przy Oslo i okolicach, bo na noclegi i przejazdy nie było mnie stać. To, co udało mi się w poprzednie wakacje w Pradze i Amsterdamie, czyli życie za grosze, w Oslo okazało się niemożliwe. Wstęp do niektórych muzeów kosztował więcej niż w dobry obiad w Poznaniu – opowiada Natalia.

Nienajlepsze wspomnienia z Oslo ma również Radek, stolarz z Podlasia, który w Norwegii pracował na czarno przez 4 miesiące.

- Oszczędzałem, na czym się dało – wspomina. – Mieszkanie wynajmowaliśmy we czterech, żeby było taniej. Wszystkie naprawy robiliśmy sami, bo miejscowego "fachowca" było strach wezwać. Koledzy czasem wychodzili na miasto, ale mnie się odechciewało, jak pomyślałem o cenach piwa albo nawet parkingu. Zacisnąłem pasa, ale nie żałuje, bo po powrocie miałem odłożone na dobre wyposażenie warsztatu.

Dla mieszkańca Oslo ceny w stosunku do zarobków pozostają na tyle znośne, by nie musiał szukać lepszego miejsca do życia. Przyjezdnych o pusty śmiech przyprawiają ulotki supermarketów, głoszące dumnie: "Tylko w tym tygodniu promocja, chleb po 14, 99 nok!". W przeliczeniu to ponad 7 złotych...

Z Trondheim dla polonia.wp.pl
Sylwia Skorstad

Źródło artykułu: WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Ciało leżało na jezdni. Policja apeluje do świadków
Ciało leżało na jezdni. Policja apeluje do świadków
Zmiany w PKP Intercity. Bilety dostępne nawet pół roku przed podróżą
Zmiany w PKP Intercity. Bilety dostępne nawet pół roku przed podróżą
Premier Belgii ws. aktywów Rosji: Nie chcę być niegrzecznym chłopcem
Premier Belgii ws. aktywów Rosji: Nie chcę być niegrzecznym chłopcem
Rosyjskie drony tropią ukraińskich rolników. "Kolejna zbrodnia wojenna"
Rosyjskie drony tropią ukraińskich rolników. "Kolejna zbrodnia wojenna"
"Fetysz PiS". Wicepremier krytykuje słowa Jarosława Kaczyńskiego o Niemczech
"Fetysz PiS". Wicepremier krytykuje słowa Jarosława Kaczyńskiego o Niemczech
Budapeszt wypełniły tłumy. Marsz opozycji większy niż Orbana
Budapeszt wypełniły tłumy. Marsz opozycji większy niż Orbana
Rosjanie tworzą oddziały kobiet. "Wyczerpanie zasobów"
Rosjanie tworzą oddziały kobiet. "Wyczerpanie zasobów"
Kolejne rozmowy USA-Rosja. Przyjaciel Trumpa spotka się z człowiekiem Putina
Kolejne rozmowy USA-Rosja. Przyjaciel Trumpa spotka się z człowiekiem Putina
Były oficer WOT usłyszał zarzut oszustwa. Grozi mu osiem lat więzienia
Były oficer WOT usłyszał zarzut oszustwa. Grozi mu osiem lat więzienia
Aneksja Krymu. Merkel naciskała, by nie stawiać oporu?
Aneksja Krymu. Merkel naciskała, by nie stawiać oporu?
Zdetonował granat na peronie. Tragedia w Ukrainie
Zdetonował granat na peronie. Tragedia w Ukrainie
Złamali prawo. Wydaleni z Polski z siedmioletnim zakazem wjazdu
Złamali prawo. Wydaleni z Polski z siedmioletnim zakazem wjazdu