Jak przerobić błękitka w mintaja
"Gazeta Wyborcza" pisze o bydgoskiej spółce
Abramczyk, która sprowadziła z Chin błękitka. Ryba - jak
podejrzewają celnicy i policjanci - trafiła do sklepów w całym
kraju jako droższy i lepszy mintaj.
Abramczyk specjalizuje się w przetwórstwie oraz eksporcie i imporcie ryb. To jedna z najważniejszych tego typu firm w Polsce. Na oficjalnej stronie internetowej firmy czytamy: "podstawową rybą firmy jest mintaj i morszczuk".
Ale czy mintaj z Bydgoszczy to rzeczywiście mintaj? - pyta dziennik. Celnicy, którzy przeprowadzili w firmie rutynową kontrolę, twierdzą, że nie.
Skontrolwano kilkadziesiąt ton ryb. Celnicy odkryli, że na taśmę produkcyjną wjeżdżają pięciokilogramowe kostki błękitka, które do sklepów trafiają jako mniejsze mrożone kostki mintaja.
Firma Abramczyk sprowadziła z Chin 40 ton błękitka. Zmieniając go w mintaja, na każdym kilogramie mogła zarobić 1,50 zł. Mamy podstawy sądzić, że oszukiwała klientów i urząd skarbowy - zdradzają celnicy.
Raporty pokontrolne urzędu celnego trafiły do inspekcji handlowej, a ta zawiadomiła o wszystkim prokuraturę i policję.
W Polsce błękitka sprzedać trudno - przynajmniej jako błękitka. W ofercie sklepów rybnych i restauracji nie ma takiej ryby. To niedobra ryba. W mojej 10-letniej karierze zawodowej nigdy nikt nie chciał jej jeść - mówi kucharz z bydgoskiego hotelu "Pod Orłem" Sławomir Marulewski.
Jeden z właścicieli firmy Roman Abramczyk, zaprzecza, jakoby w jego firmie działo się coś niezgodnego z prawem. Celnikom tłumaczył, że "błękitka kupił i błękitka sprzedał" - pisze "Gazeta Wyborcza". (PAP)