Jak prywatyzować, by nie sprywatyzować
Taki dylemat stara się nieustannie
roztrząsać 460 pań i panów zasiadających w takiej okrągłej sali z
kopułą. Ta okrągła sala z kopułą to Sejm, a te panie i ci panowie
to posłanki i posłowie RP, którzy głowią się nad "dylematem
ciastka", czyli jak prywatyzować - by nic nie sprywatyzować. Bo
niby wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że chyba nie ma innego
wyjścia i prywatyzować jednak trzeba, akurat rządzący sa o tym
nawet bardziej przekonani, bo przy okazji można cos załatwić i
zapewnić wpływy do dziurawego budżetu, ale - z drugiej strony -
szkoda pozbywać się kolejnego "rodowego srebra". Tym bardziej, że
wiele ich już w kredensie nie zostało - pisze Kazimierz Krupa w
"Pulsie Biznesu".
14.09.2004 | aktual.: 14.09.2004 07:59
Wynikiem tak postawionego przed wysoką izba dylematu jest jedna z najbardziej kuriozalnych uchwał sejmowych. Każda uchwała sejmowa wprawia szeroką publiczność w niejakie rozbawienie, bo w obowiązującym systemie prawnym ona... nie istnieje. Jest jakimś bliżej nieokreślonym politycznym wyrażeniem woli politycznej i niczym więcej. Dobrze więc chociaż, jak jasno mówi, o co inicjatorom chodzi, jak np. Berlin musi wypłacić odszkodowania wojenne. Niezależnie od tego, czy to jest mądre czynie, zgodne z naszymi interesami i stanowiskiem rządu czy nie - przynajmniej wiadomo, o co chodzi - podkreśla publicysta dziennika.
Ale nikt, z najbardziej zainteresowanym na czele, czyli Jackiem Sochą, ministrem skarbu, nie wie, o co chodzi w uchwale przewidującej "wstrzymanie ostatecznych decyzji o prywatyzacji firm strategicznych (m.in. banku PKO BP) do czasu przyjęcia przez parlament stanowiska w tej sprawie" - twierdzi komentator "Pulsu Biznesu".
No i Socha nie wie - jak pan Czesio z Kabareciku Olgi Lipińskiej - ma grać czy ma nie grać, ma prywatyzować, czy wręcz przeciwnie - nacjonalizować, czy posłom chodziło o storpedowanie tej prywatyzacji czy też "przemyślenie tego, czy działania prowadzone przez ministra skarbu są potrzebne" - niezależnie od tego, co to znaczy. Panowie Posłowie. Mamy już pierwsze doświadczenia z PZU i Eureko, pójdźmy więc tym śladem, który wskazuje nam i światu Łukaszenko i Putin: najpierw sprywatyzować, wziąć kasę, później zabrać właścicielowi i znowu próbować sprzedać. Pamiętam z literatury, że z gołębiami to się udawało - pisze Krupa w "Pulsie Biznesu". (PAP)