Polska"Jak prezydent wchodzi, to muchy nie powinny siadać"

"Jak prezydent wchodzi, to muchy nie powinny siadać"

Pełnomocnik premiera do spraw dialogu międzynarodowego Władysław Bartoszewski uważa, że prezydent powinien być symbolem zgody, porozumienia i reprezentować Polskę na zewnątrz nie krytykując własnego państwa ani społeczeństwa. Jak mówił na wykładzie dotyczącym roli Polski w Europie, najbliższe wybory prezydenckie to wybór człowieka, który ma być "postacią opiekuńczo-ojcowską, symbolem". - Prezydent może mieć taki autorytet, że kiedy się pojawia to mucha nie siada - mówił.

"Jak prezydent wchodzi, to muchy nie powinny siadać"
Źródło zdjęć: © WP.PL

14.06.2010 | aktual.: 14.06.2010 19:19

Jego zdaniem Polska potrzebuje kilku lat spokoju, aby dokończyć reformy, aby "ktoś nam ich nie wetował, aby nie powiedział: nie, bo nie. Wyraził nadzieję, że tak już nigdy nie będzie, bo "wszyscy chcemy żyć w spokojnym, stabilnym kraju, iść dalej drogą otwarcia, zaufania do nas Europy, a nie uników w tym zaufaniu".

Mówiąc o kandydacie PO na prezydenta Bronisławie Komorowskim podkreślił, że jest on motywowany przez wartości harcerskie, wartości służby Bogu i bliźniemu, i przekonanie, że dzień bez dobrego uczynku dla drugiego człowieka jest zmarnowany.

Skrytykował natomiast innych kandydatów, nie wymieniając ich z nazwiska. Mówił m.in., że jeśli kandydat jedzie na teren objęty powodzią i krytykuje rząd, to krytykuje tego, z którym ma współdziałać. - Trzeba wiedzieć co się robi, trzeba wiedzieć co się mówi, trzeba się szczypać w zadek, jeżeli nie można, w co innego - dodał Bartoszewski.

Jak zaznaczył, zgadza się z hasłem "Polska jest najważniejsza" tak samo jak z hasłem "Bóg, honor, ojczyzna" czy "Harcerz służy Bogu", ale te hasła - jego zdaniem - znaczą "wszystko i nic" i są pozbawione wizji oraz treści.

Bartoszewski zwrócił uwagę na względnie dobrą sytuację gospodarczą Polski na tle innych krajów Europy w czasach kryzysu, co - jego zdaniem - wzbudza bardzo duży szacunek dla naszego kraju.

Odniósł się też do krytyków ostatniego dwudziestolecia Polski. - Są tacy, którzy mówią, że ci którzy przez ten czas rządzili, to nie byli Polacy - mówił. Przywołując nazwiska m.in. Hanny Suchockiej i Krzysztofa Skubiszewskiego, pytał retorycznie, czy oni nie byli Polakami. - Czy dobrymi Polakami są tylko ci, którzy krzyczą "Polska"? - pytał.

- Czy to ma być Polska podejrzliwców, służb, które śledzą się wzajemnie, Polska prowokatorów, agentów i żigolaków, Polska inwektyw? - dodał.

Według Bartoszewskiego Polska powinna być krajem zachowującym swe wartości, ale powinna być Polską w Unii Europejskiej. - Mamy wnosić do UE wartości stabilizacji, niezwykłego rozwoju, a nie agentów, prowokatorów, dodatkowych sił bezpieczeństwa, prowokacji, awantur, kłótni - przekonywał.

- Jako wesoły staruszek, chciałbym też wesoło umrzeć. A wesoło umrzeć można w kraju bezpiecznym i być pochowanym tam, gdzie się chce, a nie gdzie rodzina chce - powiedział. Jak zaznaczył, jego rodzina zgadza się z jego ostatnią wolą, by był pochowany na Wojskowych Powązkach, bo - jak tłumaczył - tam leży dobre towarzystwo.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (520)