PolskaJak posadzą, będzie co jeść

Jak posadzą, będzie co jeść

Wycie strażackich syren przeplatane okolicznościowymi piosenkami, ogłuszający chór gwizdków i nazwisko byłego prezesa firmy odmieniane przez wszystkie przypadki. Tak około 200 byłych już pracowników Chłodni Igloopol w Dębicy pikietowało wczoraj biura spółki w Krakowie przy ulicy Pana Tadeusza. Strajkujących wspierali działacze Solidarności '80 i grupa członków tego związku z kopalni „Wesoła".

26.02.2005 | aktual.: 26.02.2005 11:31

- Strajk w chłodni trwa już 37. dzień - mówi Waldemar Cieśla, delegat Solidarności w Dębicy. - Pracownicy nie dostali wypłaty od października. Wczoraj syndyk wszystkim wręczył wypowiedzenia. To koniec nadziei, że zawieszona w styczniu produkcja będzie wznowiona.

- Wszystko przez ugodę czerwonych złodziei przy okrągłym stole! - woła Ryszard Majdzik, szef małopolskiego regionu Solidarności 80. - Musimy zrobić rewolucję, żeby posadzić ich wszystkich!

Pojawia się otwarta groźba, że jeśli nikt z zarządu się nie wyjdzie do ludzi, to polecą szyby, ale budynek biura jest jak wymarły. Dopiero wybuchy petard, niebezpiecznie blisko kilku samochodów osobowych, wywabiły ze środka mężczyznę, który tłumaczy, że nikogo z zarządu nie ma, a samochody należą do firm, które wynajmują lokale od syndyka.

- Ale powiedzcie, co mam robić - woła z płaczem Anna Wilk. - Sama wychowuję dziecko, a jedyne pieniądze od października to 220 złotych zasiłku z kasy miasta.

- Byliśmy nawet u wicepremier Jarugi-Nowackiej - mówią związkowcy. - Nic nie pomogła. Nie pomoże nam nawet Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych!

- Jak nikt nie pomoże - krzyczy Janina Poznańska - to pamiętajcie, że mamy jeszcze w urządzeniach potężną ilość azotu.

- Jak wszystko rozwalimy - wtóruje jej inny strajkujący - to nas posadzą i przynajmniej będzie co jeść!

Historia upadku

  • Sytuacja Zakładów Iglopol w Dębicy i w Korczynie, przejętych przez spókę Zgoda z Krakowa, firmę chłodniczą eksportującą m. in. na rynek rosyjski, była niepewna już w 2002 roku. W marcu 2004, firma ogłosiła upadłość i ustanowiono zarząd syndyka.
  • 14 grudnia 2004 sąd w Krakowie orzekł upadłość przez likwidację. Od tej decyzji 24 grudnia ub. r. odwołał się były prezes i właściciel Igloopolu, Stanisław Kocańda. Sąd nie podjął jeszcze decyzji w tej sprawie.
  • Panują rozbieżne poglądy, kto jest winien. Strajkujący z Dębicy wskazują na byłego prezesa, niektórzy pracownicy z Krakowa uważają, że winien jest syndyk.
  • Miesięczne koszty utrzymania zakładu przy wstrzymanej produkcji to ok. 2,5 mln zł. rtk
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)