SpołeczeństwoJak polityk za 200 zł wyleciał z partii

Jak polityk za 200 zł wyleciał z partii

Polityk Platformy Obywatelskiej Andrzej
Kuczera tak bardzo chciał dać łapówkę dziennikarzowi "Gazety
Wyborczej", że ten postanowił mu ulec. Tyle, że przedtem włączył
dyktafon, a TVN - telewizyjną kamerę.

13.12.2004 | aktual.: 13.12.2004 13:51

53-letni Andrzej Kuczera jest szefem PO w Rudzie Śląskiej i członkiem rady krajowej tej partii. Pracuje w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Mieszkaniowej i marzy o byciu posłem. Zrobi wszystko, by dopiąć swego. Żeby kupić przychylność "Gazety", zaproponował dziennikarzowi, że zafunduje jemu i jego żonie kolację. - Żeby pan o mnie nie zapomniał - błagał, patrząc dziennikarzowi głęboko w oczy.

W porozumieniu z Fundacją Batorego i Transparency International przygotowano więc dziennikarską prowokację. Po wymianie kurtuazyjnych grzeczności polityk PO sięgnął najpierw po swój portfel, a potem do plecaka dziennikarza i włożył tam... 200 złotych. - Żeby być pana kolegą. Jest pan dobrym człowiekiem. Jest kampania wyborcza, jeżeli pan popiera takich ludzi jak ja... To jest pewien element kampanii wyborczej.

Marzenia "polityka" o sukcesie spełzną jednak na niczym. - Tomaszowi Tomczykiewiczowi, szefowi PO na Śląsku, dałem wytyczne: albo Kuczera rezygnuje, albo do sądu partyjnego składam wniosek o jego wykluczenie z Platformy. Kuczera wybrał pierwsze wyjście - mówi Donald Tusk, przewodniczący PO. - Nie będzie też naszym kandydatem w wyborach parlamentarnych. Nie ma wytłumaczenia dla jego postępowania, to kompletny brak wyobraźni, głupota. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)