Jak płynie czas Schetynie - felieton WP
Z opublikowanego w zeszłym tygodniu sondażu CBOS-u wynika, że 45% Polaków uważa, że czas płynie szybko, a 37%, że bardzo szybko. Polska minuta jest szybsza od minuty niemieckiej (to w Niemczech narodził się pomysł na przeprowadzenie tak frapujących badań). Nie trzeba tracić zbyt wiele czasu, by wyjaśnić, jak niebagatelny wpływ ma ta sytuacja na polskie życie społeczne.
04.01.2006 | aktual.: 04.01.2006 12:14
- Sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna powiedział 3 stycznia, że jego partia od początku popierała projekt autorstwa Ligi Polskch Rodzin, która chciała, by becikowe przyznawane było wszystkim matkom nowo narodzonych dzieci. My mówiliśmy, że jeżeli ktoś obiecuje w kampanii wyborczej, to musi konsekwentnie realizować swoje obietnice - dodał. Czas Grzegorza Schetyny płynie tak szybko, że nie pamięta on już, jak 24 listopada mówił: PO nie poprze projektu LPR. Polsce potrzebna jest poważna rozmowa o tym, jak organizować i wspierać politykę prorodzinną, a nie realizowanie wyborczych zapowiedzi. Między pierwszą a drugą wypowiedzią tylko pozornie minęło 40 dni. W praktyce są to lata, wieki, całe epoki! Epoki, które dzielą zdrowy rozsądek od żałosnego robienia wyborców w bambuko.
- Premier Kazimierz Marcinkiewicz stwierdza, że gdyby rząd Leszka Millera podpisał w 2003 roku kontrakt gazowy z Norwegią, to dzisiaj mielibyśmy już zbudowany gazociąg ze Skandynawii. Piękna wizja Marcinkiewicza niestety nie miała szans spełnienia w rzeczywistości, w której czas płynie tak szybko, że w ciągu trzech lat, jakie rządziła Warszawą ekipa zasiadająca obecnie w Pałacu Prezydenckim, w stolicy naszego kraju ani nie powstał obiecany most Północny, ani nie wykonano obiecanego remontu Krakowskiego Przedmieścia, ani nie położono ścieżki rowerowej dłuższej od tej, jaką norweski starszy gazociągowy miałby do pokonania z domu do pracy, gdyby jednak cuda się zdarzały.
- Posłom rządzącego jeszcze niedawno SLD, czas ich rządów minął tak szybko, że dopiero teraz, gdy są w opozycji, proponują przyjęcie ustaw, jakie chcieli przegłosować już cztery lata temu. Ustawy te na różne sposoby mają ograniczać rządzącą ekipę (rozdzielając na przykład stanowisko ministra sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego). Każdy bez trudu dostrzeże, że gdyby posłom SLD czas płynął wolniej, dzięki czemu zdążyliby oni przyjąć rzeczone ustawy na początku rządów swojej partii, Polska mogłaby teraz wyglądać fajniej.
- Dzielnym tropicielom świństw w sztuce pędzący czas nie pozwala nawet doczekać do skandalicznej premiery. Zauważam w tym względzie spore przyspieszenie. Przed kilku laty obrońcy moralności nie zdążyli przed zamknięciem wystawy, na której prezentowana była „Pasja” Doroty Nieznalskiej. Musieli więc uznać, że ich uczucia religijne zostały obrażone dopiero wtedy, gdy nie miało już co ich obrażać. Obecnie czas znacznie przyspieszył poszukiwaczom Sodomy i Gomory. Mogą oni – jak w przypadku opery „Wozzeck” w Teatrze Wielkim – czuć się moralnie sponiewierani jeszcze zanim dzieło powstanie.
Zabieganemu polskiemu narodowi wychodzi na przeciw Obserwatorium Morskie Stanów Zjednoczonych, które zdecydowało, o dodaniu jednej sekundy do minionego roku. Zanim nastąpiła godzina 0:00 pierwszego stycznia 2006, dostaliśmy jedno „pik” gratis. Niestety było to stanowczo za mało (Amerykanie po raz kolejny udowodnili, że za nic mają nasz wierny sojusz i wielkich prezentów od nich nie możemy oczekiwać). Wprawdzie dodatkowa sekunda minionego roku była dwudziestą trzecią sekundą dodaną na przestrzeni dziejów, wprawdzie część zagonionych przez czas Polaków mogła wziąć dzięki temu dodatkowy płytki oddeszek, ale niestety: czas dalej gna. I zima znów zaskoczyła drogowców.
Krzysztof Cibor, Wirtualna Polska