W Sztumie Ordo Iuris przy pomocy PiS, stara się zablokować rzekomą ofensywę społeczności LGBT na polską rodzinę. PIS boi się, że ludzie LGBT będą malować dzieciom paznokcie i przebierać chłopców za dziewczynki. Burmistrz Sztumu puka się w głowę i stawia PiS opór.
Burmistrz Sztumu Leszek Tabor musiał tłumaczyć się niedawno przed merostwem z Francji.
- Zadzwonili do mnie z Val de Reuil, naszego miasta partnerskiego – mówi burmistrz Sztumu. - Tam pracują ludzie mówiący po polsku. Pytali, co się u nas dzieje i czy naprawdę przyjęliśmy w Sztumie uchwałę o strefie wolnej od LGBT. Musiałem im powiedzieć, że to nieprawda.
Rzeczywiście, uchwałę przyjęła, ale rada powiatu sztumskiego, a nie rada miasta. No i nie o strefie wolnej od LGBT, ale o konieczności wzmacniania roli tradycyjnej rodziny i małżeństwa. Przyjęto w powiecie sztumskim tzw. Samorządową Kartę Praw Rodzin, napisaną przez prawników konserwatywnego katolickiego Instytutu Ordo Iuris.
Ale i tak zamieszanie było na całym Pomorzu. Sztum leży niedaleko Elbląga i Trójmiasta i dotąd, jak całe Pomorze, uważany był za otwarte, liberalne miasto.
Burmistrz do dziś o tym, co się stało 12 lutego mówi wzburzonym głosem. Aż wbiło go w fotel, gdy zobaczył mapę stref wolnych od LGBT w Polsce. Na południu i wschodzie czerwono. Już 80 gmin i powiatów przyjęło w Polsce uchwały, że będą bronić rodzin i dzieci przed ludźmi LGBT szerzącymi rzekomo ideologię gender.
- I nagle na tej mapie zobaczyłem też nasz Sztum – mówi. - Katastrofa wizerunkowa! Musiałem się tłumaczyć ludziom z innych pomorskich samorządów, że nic się u nas nie zmieniło, że wciąż jest to fajne, otwarte miasto.
Wpis Leszka Tabora z Facebooka z 13 lutego:
"Jestem oburzony podjętą przez rządzących powiatem sztumskim radnych uchwałą Samorządowa Karta Praw Rodzin. Nie chodzi o ochronę rodzin tylko dzielenie, izolowanie, piętnowanie, hejtowanie i szukanie wśród mieszkańców tych, którzy nie pasują do polityczno-ideologicznych wyobrażeń głosujących za tą uchwałą. Proszę wszystkich, żeby nie utożsamiali działań powiatu sztumskiego ze Sztumem".
Burmistrz mówi mi, że "ludzie się na tym nie wyznają":
- Nie wiedzą, czym się różni powiat od gminy, więc wszystko idzie na nasze konto – oburza się burmistrz Sztumu. – A miasto było i jest przyjazne wszystkim. My nikomu nie wnikamy w życie prywatne. Samorząd tworzą tu wszyscy, w całym swoim bogactwie postaw życiowych. Nasze wartości się nie zmieniają: to otwartość, współpraca i solidarność wszystkich. Nikogo w Sztumie nie dyskryminujemy.
A jak się zakończyła sprawa z Francuzami?
- Mam nadzieję, że ich uspokoiłem – mówi Tabor. - Jak oni tu przyjeżdżają z Val de Reuil, to nie wnikamy kto z nich wchodzi z nami do kościoła, a kto nie je wołowiny. Są wśród nich muzułmanie, no i co z tego? My nikogo nie napiętnujemy i nie oceniamy.
Leszek Tabor mówi mi także, że jego zdaniem PiS w powiecie chciał się czymś wreszcie wykazać, więc przyjął Kartę Praw Rodzin:
– Ludzie PiS nie mają żadnych sukcesów, żadnych pomysłów na powiat, więc przechodzą na ideologię i politykę. Efekt - już jest o nich głośno – mówi burmistrz. - Powiat zmierza do upadku. Żadnego planu działania, żadnej współpracy, żadnej koncepcji na przyszłość. Zamiast tego paraliż decyzyjny i kadrowy spowodowany kłótniami wśród polityków.
Karta odcina LGBT od pieniędzy i mienia publicznego
Czym jest przyjęta w powiecie sztumskim Samorządowa Karta Praw Rodzin?
To opracowany przez prawników z katolickiej organizacji Ordo Iuris dokument, podkreślający, że małżeństwo to w Polsce związek mężczyzny i kobiety. Karta promuje zasady ochrony: rodziny, małżeństwa, rodzicielstwa i macierzyństwa; ochronę życia rodzinnego i ochronę dzieci przed demoralizacją. Karta przewiduje także ochronę prawa rodziców do wychowywania dzieci zgodnie ze swoimi przekonaniami.
Czy można więc uznać, że Karta, która mówi pozytywnie o ochronie rodziny rozumianej jako mąż, żona i dzieci, jest wymierzona w społeczność gejów i lesbijek?
Jacek Jasionek z organizacji Tolerado, wpierającej prawa osób LGBT:
- Karta mówi, że należy wspierać tylko integralne rodziny. Co to znaczy? Choćby, że nie należy wspierać samotnych matek, samotnych ojców, czy dwóch kobiet wychowujących dziecko. Oni są postawieni poza nawiasem samorządu. Karta określa też, że organizacje godzące w rodzinę, czyli w domyśle organizacje LGBT, muszą być pozbawione dostępu do środków publicznych oraz mienia publicznego. Jeśli to nie jest dyskryminacją, to co nią jest?
Jak do tego doszło, że powiat sztumski przyjął Kartę?
Jeden z mieszkańców Sztumu pragnący wytłumaczyć mi sprawę, mówi:
- Wiadomo, co się w kraju dzieje. Akurat w naszym powiecie rządzi PiS. Przyjeżdża tu minister Jarosław Sellin z pobliskiej Gdyni czy Kazimierz Smoliński z Tczewa i ustawiają wszystko. Stanowiska nie śmierdzą, pieniądze też.
Jednak działacze PiS z powiatu, z którymi rozmawiałem, zaprzeczają. Adam Krupa, szef klubu PiS w radzie powiatu sztumskiego: - Wsłuchaliśmy się w głos mieszkańców powiatu. To oni boją się seksualizacji swoich dzieci przez groźne programy edukacyjne.
Jak przyjęcie Karty wyglądało w praktyce?
Jak opowiadają mi świadkowie zdarzeń, na posiedzenie rady powiatu (nie miasta!) przyjechała 12 lutego dwóch prawników z Ordo Iuris.
Burmistrz Sztumu mówi o nich "desant z importu" oraz "najemnicy" i "domokrążcy":
– Mocno ich określam, ale oni mają taką misję, żeby jeździć po Polsce i namawiać do przyjmowania przygotowanych i napisanych przez Ordo Iuris projektów.
Powiatowy radny Zbigniew Zwolenkiewicz: - Zapytałem ich skąd są. Jeden był z Gdyni, drugi - nie pamiętam.
Zwolenkiewicz w radzie powiatu reprezentuje opozycyjną grupę Razem dla Powiśla. Opozycja ma w radzie powiatu 7 głosów, a większościowy klub PiS – 10.
W radzie powiatu zasiadają mieszkańcy Sztumu oraz okolicznych Starego Targu, Mikołajek Pomorskich i Dzierzgonia.
Zwolenkiewicz: - Głosowanie nad tą uchwałą było dla nas zaskoczeniem. Nie było na ten temat wcześniejszych konsultacji, nie było to procedowane na żadnej komisji. Ot, dowiedzieliśmy się, że są na sali panowie z Ordo Iuris i za chwilę będzie głosowanie.
- Była jakaś debata?
Zwolenkiewicz: - Krótka. Ktoś z PiS powiedział, że rzekomo w jednym z przedszkoli, ale nie powiedział w którym, kazano dziewczynkom przebrać się za chłopców i na odwrót. Żadnych konkretów.
Chwilę później uchwała o przyjęciu Karty Praw Rodziny została przegłosowana. Nie było niespodzianki - 10:7.
Zwolenkieiwcz: - Nie wynika z niej nawet, kto miałby być wykonawcą tej uchwały. Który organ powiatowy?
- Czyli uchwały nie da się realizować?
- Niby się nie da, ale z drugiej strony, jeśli będziemy próbować wprowadzić do szkoły jakiś nowy projekt, jakiś program, to wystarczy veto jednego rodzica, czy grupy rodziców z neokatechumenatu i ten projekt, w myśl Karty, zostanie zablokowany, bo np. "grozi demoralizacją dzieci".
- Chodzi o projekty związane z nowoczesną edukacją seksualną?
- Między innymi. Ja jestem emerytowanym nauczycielem i wiem, jak to jest. Rodzicom z dziećmi naprawdę trudno się rozmawia na tematy intymne, dotyczące tej sfery życia. Tu są potrzebni eksperci i edukatorzy. A Ordo Iuris i PiS zakażą im wstępu do szkoły w Sztumie. Proces nowoczesnej edukacji zostanie więc sparaliżowany.
- Pan na sesji głosował przeciw uchwale?
- Oczywiście – mówi Zwolenkiewicz. – Z jednej strony jestem za nowoczesną edukacją, a z drugiej uchwała dużo mówi o rodzinie jako o małżeństwie z dziećmi. Otóż 30 procent dzieci rodzi się poza związkami małżeńskimi. Dużo jest dzieci wychowywanych przez samotne matki. Dla mnie dziecko to dziecko. Samorząd musi wszystkie traktować równo.
14:1 za otwartością i tolerancją
Na uchwałę rady powiatu zareagowała Rada Miasta Sztumu. 26 lutego wydała swoją kontr uchwałę.
Czytamy w niej: "Rada Miejska w Sztumie wyraża stanowczy sprzeciw wobec podjętej przez Radę Powiatu Sztumskiego uchwały o Samorządowej Karcie Praw Rodzin. Dokument, opracowany przez Stowarzyszenie Ordo Iuris i uchwalony przez rządzącą powiatem sztumskim grupę radnych, uważamy za pierwszy krok do dzielenia i wykluczania niektórych grup mieszkańców. Miasto i Gmina Sztum była i jest przyjazna dla wszystkich ludzi bez względu na ich pochodzenie, wyznanie religijne, przynależność polityczną oraz orientację seksualną".
Przewodniczący Rady Miasta Sztumu Czesław Oleksiak tłumaczy:
- Ludzie w Sztumie byli oburzeni, pytali mnie na ulicy, kiedy zajmiemy stanowisko w tej sprawie. Głosowaliśmy 14:1 za przyjęciem naszej uchwały, wzywającej do tolerancji i poszanowania innych. My jesteśmy miastem otwartym i nikogo nie wykluczamy.
Oleksiak ocenia, że powiatowi radni z PiS, na swojej sesji z 12 lutego, nie wiedzieli, za czym tak naprawdę głosują: - Przyszedł "prikaz" z góry, że mają tak głosować, no to zagłosowali. Przecież oni nawet nad tym nie dyskutowali, bo nie wiedzieli, o co chodzi. Na sesji rady powiatu głos zabierali ludzie Ordo Iuris.
Sztumski PiS: LGBT maluje dzieciom paznokcie
Adam Krupa, szef klubu PiS w radzie powiatu sztumskiego, tłumaczy mi, po co została przyjęta Karta Praw Rodzin.
- Działamy prewencyjnie. Na szczęście nie było u nas dotąd w powiecie przypadków demoralizacji młodzieży, ale gdzie indziej były. Chcemy temu zapobiegać. Lepiej działać prewencyjnie niż czekać, aż coś się wydarzy.
- Jakie to przypadki demoralizacji?
- Podobno zdarza się, że podczas lekcji w bardzo wulgarny sposób uczy się dzieci masturbacji. A w Słupsku do młodzieży dotarła aplikacja na temat edukacji seksualnej.
- I co w niej jest?
- Najgorsze, że nie wiemy, bo dzieciom porozdawano hasła, a rodzice nie wiedzą, jakie tam są treści, bo nie mają dostępu. Młodzi mają kody. To chyba mamy prawo wiedzieć, czego się uczy nasze dzieci? Ja nie chcę, żeby moje dzieci uczono, że związek dwóch mężczyzn to jest coś normalnego i że oni mają prawo adoptować dzieci. Ja się z tym nie zgadzam.
- Jaka wasza uchwała będzie działała w praktyce?
- Ta uchwała jest skierowana do dyrektorów szkół. Nie dajemy im instrukcji, co kto ma robić. Chodzi o to, żeby dyrektorzy placówek kierowali się zasadami obowiązującymi w Polsce, gdzie nasza Konstytucja ustala, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. To wzmocnienie i przypomnienie, żeby samorząd kierował się dobrem rodziny. My rodzice musimy wiedzieć, jakie treści są nauczane w szkole i jakie instytucje prowadzą tam dodatkowe zajęcia.
- Co pan odpowie na zarzut, że to ustawa wymierzona w społeczność LGBT?
- To jest jakiś absurd! Absolutnie nie ma tam słowa o LGBT, o wykluczaniu kogokolwiek. Tu w Sztumie nie ma żadnej strefy wolnej od LGBT. Nie wiem, dlaczego organizacje LGBT nas atakują i mówią takie bzdury. To kłamstwo. Zastanawiamy się, czy nie wejść na drogę prawną przeciwko nim.
- Ma pan coś przeciwko gejom i lesbijkom?
- Osoby LGBT trzeba tolerować, ale dlaczego oni muszą tak strasznie obnosić się ze swoją płciowością? Czy ja albo pan chodzimy i mówimy: ja jestem hetero, ja jestem hetero? No nie! Co człowiek robi prywatnie w łóżku, to jego sprawa i tak powinno zostać.
- Czy wasza uchwała została przywieziona w teczce przez Ordo Iuris?
- Nie. Sami zwróciliśmy się do Ordo Iuris o pomoc. Pomagali nam, bo to są fachowcy od prawa. Oni nam pokazali swój projekt, a my go dostosowaliśmy do naszych warunków. Z niektórych treści, zbyt daleko idących, zrezygnowaliśmy.
Inny radny powiatowy z PiS, Zbigniew Pędziwilk, uzupełnia: - Karta Praw Rodzin ma za zadanie przeciwdziałać deprawacji rodziny w życiu społecznym oraz demoralizacji dzieci. Ma chronić przed przemocą, alkoholizmem oraz wpływami szkodliwych i obcych kulturowo ideologii, takich jak gender, propagowanej i wprowadzanej przez środowiska LGBT.
- Czy są jakieś przykłady tej szkodliwej ideologii?
Radni PiS zgodnie: - Obecnie gender wdziera się do polskich placówek oświatowych. W kilku polskich przedszkolach prowadzone są zajęcia polegające na przebieraniu chłopców w sukienki, malowaniu im paznokci. Kolejnym aspektem jest propagowanie rozwiązłości seksualnej wśród nieletnich poprzez wprowadzania zajęć z edukacji seksualnej niezgodnych z programem nauczania w polskich szkołach, czy też obsceniczne manifestowanie seksualności na tzw. marszach różności.
Zbigniew Pędziwilk: - Niech środowiska LGBT nie robią z siebie ofiary. My bronimy naszych dzieci przed złem, jakim jest ideologia gender. Specjaliści z psychologii dziecięcej mówią, że gender ma negatywny wpływ na psychikę dziecka. Organizacje LGBT złożyły w sierpniu swoją Kartę LGBT w Sztumie. Ona jest w "zamrażarce" u burmistrza. Więc my podjęliśmy nasze zabezpieczające kroki, żeby te organizacje nie miały dostępu do naszych dzieci.
Ordo Iuris: Po prostu afirmujemy rodzinę
Dotarłem do Pawła Kwaśniaka, pracującego dla Ordo Iuris, koordynatora projektu Samorządowa Karta Praw Rodzin. Wszystkie swoje wypowiedzi autoryzował.
To Kwaśniak był 12 lutego w Sztumie w czasie sesji powiatu, na której przyjęto Kartę. Zapytałem, co osoba spoza powiatu - politolog ze Skierniewic - robiła w Sztumie? Czy leży mu na sercu dobro mieszkańców akurat tego regionu?
Kwaśniak: - Kartę, poza Ordo Iuris, firmuje ponad 20 innych organizacji, z których niektóre działają na terenie całego kraju, inne to silne organizacje lokalne. Jako przedstawiciel ten prorodzinnej koalicji przyjeżdżam i prezentuję samorządowcom wspólny projekt, pokazuję sprawdzone dobre praktyki w zakresie samorządowej polityki rodzinnej. Docieramy do mieszkańców różnych regionów i podejmujemy z nimi współpracę, z czego jesteśmy dumni, i za co jesteśmy im wdzięczni.
- Czy samorządy zwracają się w sprawie Karty do was, czy wy rekomendujecie ją samorządom?
- Działa to dwutorowo. Niektórym samorządowcom my proponujemy spotkania, zwracając się do nich i przedstawiając nasze propozycje. Często to samorządowcy lub lokalne organizacje społeczne proszą o spotkanie. W przypadku Sztumu zgłosił się do nas jeden z radnych PiS w Radzie Powiatu. [Pędziwilk - red.]
- Co ta Karta daje samorządowi?
- Karta przekłada na konkretne działania zapisy polskiej Konstytucji, np. Artykułu 18 mówiącego o ochronie rodziny, małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, rodzicielstwa i macierzyństwa czy innych zasad konstytucyjnych dotyczących ochrony życia rodzinnego oraz ochrony dzieci przed demoralizacją. Karta przenosi te ogólne zapisy na konkretne działania na poziomie samorządu. Jest ona dokumentem kierunkowym, programowym, otwartym na wypełnienie prorodzinną treścią konkretnych działań samorządu. Karta jest swego rodzaju zobowiązaniem władz lokalnych wobec mieszkańców.
- Czy Karta dyskryminuje środowiska LGBT?
- Nie. Ona wspiera i afirmuje rodzinę. Nie wspomina o osobach określających się jako LGBT. Nie można wyciągać z tego wniosku, że stanowi akt dyskryminacji wobec tych osób. To, że przykładowo niektóre władze lokalne wspierają sport młodzieżowy, nie oznacza, że jednocześnie dyskryminują osoby w podeszłym wieku. To absurd! Nerwowość kilku aktywistów LGBT jest niezrozumiała, pomawiają samorządy o działania, których te nigdy się nie dopuściły. Wielkim atutem Karty jest jej otwartość, elastyczność, dostosowywania się do lokalnych potrzeb, ścisłe powiązanie z lokalnymi organizacjami społecznymi i łączenie ponad podziałami – przyjmowana jest często jednogłośnie. Tymczasem wyjątkowa aktywność tych nierzetelnych krytyków ogranicza się do rozpowszechniania nieprawd nt. treści i ducha Samorządowej Karty Praw Rodzin.
- Na czym te rzekome nieprawdy miałyby polegać?
- Przede wszystkim autorzy tzw. „Atlasu Nienawiści” czy fałszywych tez o tworzeniu „stref wolnych od LGBT” mieszają dwa dokumenty. Część samorządów w Polsce przyjęła deklarację przeciwko szerzeniu ideologii LGBT a część przyjmuje Samorządową Kartę Praw Rodzin. Aktywiści LGBT zrównują te dwa akty, zaznaczając na czerwono w tak zwanym Atlasie Nienawiści wszystkie te samorządy, które przyjęły jeden lub drugi akt. Tymczasem mamy do czynienia z zupełnie różnymi uchwałami. Część z nich to program prorodzinny, a część to stanowisko samorządu w sprawie ideologii LGBT. Trudno stawiać tu jakikolwiek znak równości.
- Czy zapisy Karty uderzają w samotnych rodziców?
- Absolutnie nie. Karta tak samo odpowiada na potrzeby pełnych rodzin, jak i rodziców, którzy wychowują dzieci samotnie. Jeden z zapisów Karty postuluje ograniczenie zjawiska dyskryminacji małżeństw, szeroko opisywanego w badaniach na temat opieki społecznej, a przejawiającego się między innymi w możliwości łatwego uzyskania świadczeń przewidzianych dla samotnych rodziców przez konkubentów faktycznie wspólnie sprawujących opiekę nad dziećmi. Chodzi tu o zagwarantowanie sprawiedliwości i przejrzystości systemu świadczeń.
- Jest w Karcie zapis o tym, żeby organizacje godzące w dobro rodziny pozbawić dostępu do środków publicznych i mienia publicznego. To forma zawoalowanego uderzenia w organizacje LGBT, żeby pozbawić je grantów czy dostępu do sal w miejscach publicznych?
- To zarzuty nieprecyzyjne. Co roku samorządy organizują dla organizacji pozarządowych konkursy na dofinansowanie różnych projektów. Karta Praw Rodzin postuluje, żeby samorządy przyglądały się uważnie tym projektom pod kątem ochrony i afirmacji rodziny. Jeżeli np. samorząd miałby dofinansować projekty niemoralne – powiedzmy spektakl ”Klątwa” – to byłoby dobrze, żeby tego typu projekty nie były dofinansowane pieniędzmi budżetowymi. Podobny skutek ma deklaracja zaniechania finansowania organizacji podważających konstytucyjną tożsamość małżeństwa. Czy w ogóle samorządy powinny łożyć na organizacje, których celem jest podważanie Konstytucji? Z pewnością mieszkańcy mają tu coś do powiedzenia. To są przecież nasze pieniądze i wiele osób nie życzy sobie, aby środki z naszych podatków kierowane były na projekty uderzające w wartości rodzinne i zasady moralne które legły u podstaw cywilizacji chrześcijańskiej, a które są mocno potwierdzone w Konstytucji Rzeczypospolitej.
- Czyli np. spotkanie organizacji LGBT w powiecie sztumskim, dajmy na to, w miejscowym domu kultury, byłoby odtąd niemożliwe, po przyjęciu Karty Praw Rodzin?
- Nie zakładam, że działalność takich organizacji ma na celu wyłącznie podważanie konstytucyjnych zasad! Samorządowcy, którzy w imieniu mieszkańców i podatników będą decydowali, komu salę udostępnić, czy który projekt dofinansować, z pewnością wnikliwie zapoznają się z tym, co dana organizacja proponuje. Ale w żadnej mierze Karta nie zakazuje finansowania spotkań, które realizują cele pożytku publicznego, dobrze służą lokalnej społeczności. Tu każdy ma całkowicie równy dostęp do wszelkich konkursów.
- Czy byłby pan, jako współpracownik Ordo Iuris, zadowolony, gdyby cała Polska pokryła się na czerwono i stała się strefą wolną od ideologii LGBT?
- Nie jestem etatowym pracownikiem Ordo Iuris. Jestem koordynatorem projektu z ramienia całej koalicji organizacji pozarządowych. Jeszcze raz przypomnę, że uchwały przeciw ideologii LGBT nie są naszym projektem. Jednak wiem, że prawnicy Ordo Iuris również w tej sprawie wystąpili przed sądami administracyjnymi i wykazują, że każdy samorząd ma prawo zajmować stanowiska w sprawach doniosłych społecznie. Sąd administracyjny w Kielcach już uznał owe uchwały za zgodne z prawem. Ja zaś, przede wszystkim jako ojciec trójki dzieci nie chcę, aby niezwykle niebezpieczna ideologia i wynikająca z niej permisywna edukacja seksualna była rozpowszechniana i aby moje dzieci w szkole stykały się z deprawującymi treściami. Samorządowcy mogą wpływać również na kondycję moralną społeczeństwa, więc dobrze, że takie deklaracje przyjmują. Na tym również polega demokracja.
- Co by Pan radził polskim gejom i lesbijkom, w kraju, który już w 1/3 jest wolny od LGBT. Mają się wyleczyć z homoseksualizmu, wyjechać z Polski, siedzieć cicho i nie ujawniać się?
- Przede wszystkim, że stwierdzenie które Pan użył jest nieprawdziwe, buduje fałszywy obraz Polski i służy polaryzacji ludzi, a także straszeniu mniej zorientowanych w rzeczywistej sytuacji. Nikt w Polsce nie tworzy "stref wolnych od LGBT". Nikt nie tworzy stref wolnych od kogokolwiek. Takim hasłem posługują się natomiast aktywiści LGBT, aby przypiąć prorodzinnej polityce samorządów etykietę "nienawiści” czy "homofobii”. Tym działaczom radzę uważne wczytanie się z dobrą wolą w przyjmowane uchwały. Ja nie widzę w tych dokumentach treści, które oni rzekomo w nich znajdują. Nie ma w nich nic, co by dyskryminowało czy piętnowało osoby o skłonnościach homoseksualnych. Samorządowa Karta Praw Rodzin w ogóle nie dotyczy spraw intymnych.
- Skąd Ordo Iuris ma pieniądze na działalność? 4,5 mln zł w 2018 roku. Pan jeździ po gminach w całej Polsce, opłacacie prawników, opracowujecie dokumenty. To słono kosztuje.
- Fundusze są pozyskiwane od rzeszy drobnych darczyńców, z których wielu wspiera działalność Ordo Iuris comiesięcznymi datkami. Instytut Ordo Iuris nie występuje o granty, o dofinansowanie ze środków publicznych państwowych i międzynarodowych. To, że Instytut istnieje, zawdzięcza tylko i wyłącznie swoim sympatykom i przyjaciołom.
1/3 kraju mnie nie chce
Czy przyjmowanie przez kolejne gminy i powiaty Karty Praw Rodzin bądź uchwał o strefie wolnej od LGBT może być groźne? Czy geje i lesbijki, a także osoby transpłciowe, boją się o swoją przyszłość w Polsce?
Anna Strzałkowska z organizacji Tolerado z Gdańska:
- Najpierw strefą wolną od LGBT został jeden powiat, potem drugi, piąty. Przy 80 przestaliśmy już reagować. Homofobia została znormalizowana. Wszyscy machają ręką: a co tam, to tylko pusta uchwała, za nią nie idą żadne wymierne działania. To błąd, bo to działa symbolicznie – wróg został jasno określony i nazwany. Wrogiem jesteśmy my, czyli "tęczowa zaraza", jak określił nas biskup. A co się robi z zarazą? Tępi! Po słowach i uchwałach, przychodzi zazwyczaj czas na ich wykonanie. W marcu zeszłego roku Elżbieta Kruk z PiS powiedziała: "Myślę, że Polska będzie regionem wolnym od LGBT". To poszło zaskakująco szybko. Dziś Polska już w jednej trzeciej jest wolna ode mnie i osób takich, jak ja. Czy to jest groźne? Największe niegodziwości i zbrodnie w historii świata nie spadały nagle z nieba. Były przygotowywane krok po kroku, uchwała po uchwale.