Jak nie zwariować w walentynki
Dzień św. Walentego uchodzi za święto zakochanych, ale co mają zrobić ci, którzy akurat nikogo nie kochają? Pozostaje im nienawiść, albo przynajmniej zaangażowanie się w akcje antywalentynkowe. A tych w USA nie brakuje - donosi agencja Associated Press z Nowego Jorku.
14.02.2003 12:16
Samotni oraz wszyscy, którzy mają zwyczaj iść pod prąd, próbują w Stanach Zjednoczonych dać odpór zalewowi słodkości, pluszowych różowych misiów i kiczowatych kartek z życzeniami. Na przykład w Chicago szereg barów zaprasza w piątek na antywalentynkowe imprezy. Jest pewne, że nie będzie tam czekoladowych serduszek; za dekorację mają służyć baloniki, ale wyłącznie czarne.
Rok temu na takich wieczorkach można było dostać drinka gratis za przyniesienie zdjęcia byłej/byłego. Przyszły tłumy; również w tym roku organizatorzy nie boją się o frekwencję.
Co bardziej przedsiębiorczy zwęszyli już możliwość zarobienia na tym anty-trendzie. W wielu sklepach, a przede wszystkim w Internecie, można kupić antywalentynkowe kartki. Przykładowy napis: "Ty jesteś najlepsza... ze wszystkich moich żon!".
"Za walentynkami stoją pieniądze" - argumentuje Xiaoxin Lu, aktywista jednej z amerykańskich organizacji propagujących życie w pojedynkę. "Wszystko to robi się pod pozorem, że chodzi o miłość, tymczasem samotni czują się po prostu smutno".
Specjaliści opracowali porady dla outsiderów, którzy w piątek nie mają zamiar wysyłać do nikogo walentynek, a sami też niczego nie dostaną. "Pamiętaj, że to nic złego, że jesteś sam, zrób coś dobrego dla kogoś w potrzebie, pozwól sobie tego dnia na coś ekstra i umów się z innymi samotnymi przyjaciółmi na wspólny wieczór, który wam sprawi przyjemność" - to niektóre ze wskazówek, jak single mają przetrwać dzień zakochanych.
Niektórzy amerykańscy psychologowie ostrzegają, że walentynki mogą czasami bardzo źle wpłynąć na ludzi. Ronald Nathan powiedział AP, że mówienie o walentynkowej depresji jest przesadą, ale propaganda zakochania i życia w parze może przygnębić tych, którzy akurat nie są w szczęśliwym związku.
Elaine Rodino z Kalifornii uważa z kolei, że dzień św. Walentego może być niezmiernie stresujący zwłaszcza dla osób niedawno rozwiedzionych i owdowiałych, a także par, które dopiero zaczynają się spotykać. Jej zdaniem winna jest temu presja ze strony telewizji, sklepów i restauracji, które tego dnia zmieniają nawet wygląd karty potraw na bardziej walentynkowy.
W USA mówi się już o ruchu na rzecz praw osób żyjących samotnie. Problem tylko w tym, że nawet - wydawałoby się - najbardziej zatwardziali liderzy czasem się wykruszają.
Elson Trinidad prowadził z sukcesem stronę internetową "Anti-Valentine's Day Central". Do czasu, aż w zeszłym roku zamieścił na niej takie ogłoszenie: "Z radością (albo smutkiem) donoszę, że po 10 latach goryczy, cynizmu i zwątpienia rozpocząłem życie w związku z drugą osobą i aktualnie jestem bardzo szczęśliwy. Przepraszam, jeśli pozbawiłem Was złudzeń". (jask)