PolskaJak "mord łódzki" zmieni kampanię wyborczą...

Jak "mord łódzki" zmieni kampanię wyborczą...

Publicysta Jan Wróbel w felietonie dla Wirtualnej Polski zastanawia się, w jakim stylu uda się polskim politykom przejść przez wybory samorządowe po tragedii w Łodzi. Dziennikarz przewiduje, że zdamy ten łatwy egzamin znacznie gorzej niż poprzedni, ekstremalnie trudny, jakim była prezydencka kampania wyborcza w cieniu katastrofy smoleńskiej.

Jak "mord łódzki" zmieni kampanię wyborczą...
Źródło zdjęć: © PAP

20.10.2010 | aktual.: 20.10.2010 14:49

Przeczytaj też:
Komentarz Wiesława Dębskiego Palikot zrobi porządek na "salonach" władzy?
Omówienie wyników sondażu PO ostro zanurkowała i nie może się odbić

Daleko mniej ważne wydarzenia niż zabójstwo działacza opozycji przez dziwnego i prawdopodobnie niezrównoważonego osobnika potrafi zatrzasnąć demokracją. Daleko poważniejsze potrafi pozostawić ją w stanie nienaruszonym. Katastrofa smoleńska psychicznie kosztowała nas wiele, ale przeprowadziliśmy – „my” to znaczy administracja, politycy, obywatele, dziennikarze – podziwu godną kampanię wyborczą przerywaną tylko okrucieństwami Janusza Palikota. Poległego prezydenta zastąpił wybrany przez większość narodu następca. Na tym tle zbrodnia w Łodzi wydaje się nieszczęściem znacznie mniejszej skali, a czekające nas wybory samorządowe wyglądają na wyzwanie daleko mniejsze. Są powody, by przypuszczać, że zdamy ten łatwy egzamin znacznie gorzej, niż poprzedni, ekstremalnie trudny.

Bo jednak po katastrofie smoleńskiej politycy nie rzucili się na wyścigi, by wyjaśnić nam jak najprędzej, kto jest naprawdę winny. Nawet nie są świadomi, jak wiele ryzykują. Przecież, kiedy dowiemy się bliższych szczegółów zbrodni nasza ocena może się diametralnie zmienić. A co, jeżeli okazałoby się, że zabójca był prenumeratorem prasy radykalnie narodowej i uważał PiS za kłębowisko Żydów – i dlatego zabił? A co, jeżeli okaże się, że był stałym słuchaczem Radia Maryja? Albo że miał całą listę ofiar – dawnych działaczy opozycji, dzisiaj działających w PO i PiS? Albo że uczestniczył w kongresie Palikota i właśnie wtedy zrozumiał, że Polak musi walczyć z bronią w ręku z okupacją kraju przez Kościół katolicki? Nie da się powstrzymać różnej jakości dziennikarskich śledztw, ani wpadających w ekran odłamków szokujących informacji – z których niejedna okaże się po kilku godzinach czy dniach dezinformacją. Już skomentowaną, już wetkniętą w kolejną fikcyjna „narrację”…

Politycy nie są od okłamywania, nie są (wbrew popularnemu przekonaniu) od "narracji”. Każdy polityk, który zdążył w środę objaśnić nam, kto jest winny tej okrutnej śmierci i wskazać na PO albo na PiS, jest niewiarygodny. I niebezpieczny. Niewiarygodny, bo w sprawach tak diabelskich, jak polityczny zamach należy bardziej, niż kiedykolwiek czekać z formułowaniem ostatecznych wniosków, a już szczególnie ze wskazywaniem winnych. Niebezpieczny, bo budzenie kolejnych demonów w obecnej polskiej sytuacji jest pstrykaniem zapalniczką koło beczki prochu. Trzeba być ślepym, aby tej beczki nie dostrzegać.

Czytam ostatni sondaż Wirtualnej Polski. Wciąż duża przewaga Platformy nad Prawem i Sprawiedliwością, 40% do 24%. Czy to dwa wrogie sobie obozy, widzące w przedstawicielach tego drugiego „watahy”, które dobrze byłoby wreszcie wyrżnąć, aby w kraju zapanował spokój? Ilu z wyborców PO i PiS jest skłonna uznać, że w obu tych partiach (a nie tylko w tej drugiej) są niebezpieczne typy, które trzeba usunąć z partii, jak najszybciej? Na pewno wielu, chociaż nie wiemy – jak wielu. Jedno jest pewne, zanim partie te nie oczyszczą się z najbardziej wygadanych w ostatnich dniach „twórców narracji”, niebezpiecznych i nieodpowiedzialnych nienawistników, będę Państwu doradzał zaznaczanie w kolejnych sondażach „Inna partia”. Trochę to może potrwać, ale warto zaczekać.

Jan Wróbel specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)