ŚwiatJak media z ponętnej 27-latki zrobiły groźną zabójczynię narkotykowego kartelu

Jak media z ponętnej 27‑latki zrobiły groźną zabójczynię narkotykowego kartelu

Claudia Ochoa Félix ma niemal wszystko - urodę modelki, luksusowe życie i trójkę kochających dzieci. Przy okazji stoi na czele elitarnego oddziału zabójców najpotężniejszego kartelu narkotykowego w Meksyku. Historia pięknej 27-latki pozującej na meksykańską Kim Kardashian niedawno obiegła media na całym świecie. Szkopuł w tym, że w większości jest nieprawdziwa.

Jak media z ponętnej 27-latki zrobiły groźną zabójczynię narkotykowego kartelu
Źródło zdjęć: © @claudiaafelixx

16.06.2014 08:13

Dziewczyna zwróciła na siebie uwagę dziesiątkami zdjęć w serwisach społecznościowych, na których pozuje nie tylko w seksownych wdziankach, co raczej nie powinno dziwić, ale również ze śmiercionośną bronią w rękach. Internautom szczególnie spodobał się karabin AK-47 w kolorze... różowym.

Zdjęcia rzeczywiście przywołują skojarzenia z meksykańskimi bossami narkotykowymi, którzy lubią chwalić się w internecie swoim bogactwem i wpływami. Na jednej z fotografii syn Claudii przykryty jest furą banknotów, na innym 27-latka z pistoletem w ręku i kieliszkiem szampana na stole siedzi w fotelu, a obok stoi dwóch zamaskowanych i uzbrojonych gangsterów.

"Cesarzowa Antrax"

Pogłoski o tym, że Claudia kieruje zbrojnym ramieniem kartelu Sinaloa, prawdopodobnie najpotężniejszej organizacji przestępczej w całym Meksyku, pojawiły się w meksykańskich mediach w ubiegłym miesiącu. Elektryzującą historię podchwyciły media na całym świecie, również w Polsce.

Urodziwą 27-latkę szybko okrzyknięto "Cesarzową Antrax", od nazwy komanda zabójców, którym miała rzekomo dowodzić - "Los Antrax" (ántrax to w języku hiszpańskim wąglik). Jak stanęła na czele bezwzględnych morderców? Tu historia znacznie się komplikuje, bo mimo wszystko jest w niej, jak w każdej legendzie, ziarno prawdy.

Faktem jest, że Claudia Ochoa Félix była związana z Jose Rodrigiem Arechigą Gambo, w meksykańskim półświatku znanym bardziej jako El Chino Antrax ("chiński wąglik"). To on był założycielem i dowódcą "Los Antrax". Charakter relacji między nim a Claudią nie jest jednak do końca jasny. Mówi się, że była jego kochanką, ale ona twierdzi, że łączyła ich tylko przyjaźń.

El Chino, podobnie jak wielu innych meksykańskich gangsterów, był bardzo aktywny w mediach społecznościowych, w których lansował się ze swoim bogactwem i luksusami. Gdy na początku bieżącego roku aresztowano go w Holandii, ktoś wciąż prowadził jego profil na Facebooku.

Od medialnej plotki do internetowej sławy

Jak ustalił serwis internetowy "The Daily Beast", to w tamtym czasie, a dokładnie w kwietniu, pojawiły się na nim dwie fotografie z podpisem "cesarzowa". Na obu widać jedynie kobiece dłonie - na pierwszym trzymają butelkę w kształcie trupiej czaszki, na drugim złoty pistolet. Co ciekawe - jak zauważa "Daily Beast" - na jednym z nadgarstków można zauważyć tatuaż, którego nie widać na zdjęciach Claudii. Jednak to ją skojarzono z opublikowanymi na Facebooku zdjęciami.

To mniej więcej w tym okresie pojawiły się w meksykańskich mediach pierwsze spekulacje, że El Chino mianował zza kratek swoją dziewczynę na dowódcę komanda "Los Antrax". Powierzając to stanowisko zaufanej osobie, w ten sposób miał zabezpieczyć swe interesy i pozycję. Chyba uwierzyli w to nawet rywale z konkurencyjnego kartelu, bo na początku maja uzbrojeni bandyci porwali i zabili kobietę, którą najwyraźniej wzięli za Claudię. Okazało się, że była to podobna do niej wyglądem inna dziewczyna El Chino - Yuriana Castillo. Nie do końca wiadomo, czy gangsterzy chcieli rzeczywiście wyeliminować domniemaną szefową konkurencyjnego komanda, czy była to zemsta na El Chino, czy może przyświecał im inny cel. Rzekomy zamach na życie Claudii uwiarygodnił plotkę i spowodował, że nagle stało się o niej głośno w całym Meksyku. Internauci oszaleli na jej punkcie, a profile 27-latki w mediach społecznościowych przeżyły prawdziwe oblężenie. Tylko jej konto na Twitterze w krótkim czasie zyskało w sumie 100 tys. obserwujących.

Dowodów brak

Jednak jak słusznie zauważył serwis "Global Post", nie ma namacalnych dowodów potwierdzających, iż dziewczyna rzeczywiście stoi na czele "Los Antrax". Nie został wydany za nią żaden list gończy, co w tych okolicznościach wydaje się być co najmniej podejrzane. Policja i prokuratura milczą w jej sprawie. Nie ma też żadnych świadków, ani domniemanych ofiar 27-latki.

Trudno zresztą uwierzyć, żeby znani z bezwzględności i okrucieństwa płatni mordercy bez słowa sprzeciwu podporządkowali się młodej dziewczynie, pozującej na celebrytkę rodem z okładek pism kolorowych. Nawet jeśli faktycznie była kochanką ich dawnego szefa.

"Kto więc konkretnie twierdzi, że Ochoa jest szefową zabójców? Media, cytujące inne media, cytujące Facebooka i Twittera" - kwituje całą sprawę "Global Post". A kont Claudii w serwisach społecznościowych zaczęło przybywać niczym grzybów po deszczu i w pewnym momencie ciężko było odróżnić, które są prawdziwe, a które to tylko radosna twórczość internautów.

Ziarno prawdy

Być może całe zamieszanie bierze się stąd, że Claudia Ochoa Félix jest rzeczywiście mocno powiązana z meksykańską gangsterką. Nazwisko zachowała po byłym mężu i ojcu jej dzieci, którym był El Chavo Felix, jeden z "poruczników" kartelu Sinaloa. Ale miała też być związana z kilkoma innymi gangsterami, pośród których był wspomniany El Chino.

Dlatego, choć może nie wszystkie przypisywane jej zdjęcia są autentyczne - niektóre mogły przedstawiać kogoś do niej podobnego - to duża część fotografii zapewne jest prawdziwa. Jak tłumaczy "Global Post", żony i kobiety narkotykowych bossów są głęboko zakorzenione w gangsterskiej kulturze i podobnie jak ich partnerzy lubią pozować na zdjęciach z bronią czy zewnętrznymi atrybutami bogactwa. Tak może być również w przypadku 27-latki, co jednak nie czyni z niej automatycznie bezwzględnej morderczyni.

Claudia dementuje

W końcu w ostatni czwartek sama główna zainteresowana postanowiła przeciąć medialne spekulacje. W emocjonalnym wystąpieniu zdementowała jakiekolwiek związki ze zorganizowaną przestępczością. Mało tego, oświadczyła, że nigdy nie posiadała broni ani nie spotykała się z uzbrojonymi mężczyznami, nie prowadzi luksusowego życia, nie posiada wysokiej klasy samochodów ani z przepychem urządzonych rezydencji.

27-latka utrzymuje, że na co dzień mieszka z rodzicami, a na części wrzuconych do sieci zdjęć nie występuje ona, ale ktoś zupełnie obcy. Stwierdziła też, że jej konta w serwisach społecznościowych zostały sklonowane bez jej wiedzy i zgody.

Dziewczyna podkreśliła, że od wybuchu skandalu jej rodzina żyje w strachu, a dzieci padły nawet ofiarą nękania. Poinformowała media, że złożyła do odpowiednich organów stosowne zawiadomienie, aby ustalić i pociągnąć do odpowiedzialności autorów fałszywych oskarżeń.

Claudia odczytała swoje oświadczenie z kartki i nie chciała odpowiedzieć na żadne bezpośrednie pytania dziennikarzy. Przez cały czas towarzyszył jej adwokat.

Wszystko wskazuje więc na to, że w pogoni za sensacją media podchwyciły i rozdmuchały historię, która okazała się mieć niewiele wspólnego z prawdą. Ale temat widocznie był zbyt kuszący, bo nic nie sprzedaje się lepiej niż połączenie seksu z przemocą.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)