Jak media i korupcja budują demokracje

Jak Polska Polską dawno nie było takiego deszczu afer korupcyjnych jak
obecnie, za rządów Leszka Millera. Właściwie na podstawie dotychczasowego przebiegu lustracji polityków jaką prowadzą media, podzielić ich można na - już zamieszanych w jakąś aferę oraz na tych, którzy jeszcze zamieszani nie są. Nie da się również ukryć, że rządząca koalicja tak czy inaczej weszła w pewien konflikt z mediami, nie przypadkowo bowiem np. "Rzeczpospolita" publikuje podsumowania wątków korupcyjnych SLD - wyliczając je jeden po drugim.

Premier po serii mocnych ruchów jakie zwykł czynić mocny przecież człowiek, wyrzuceniu koalicjanta, "wyrzuceniu" sporej plejady mianowanych przez siebie urzędników, oświadczył przy okazji odejścia ministra Balickiego, że już żadnych więcej odejść - nie będzie. Nie minął krótki czas a premier odwołuje urzędnika, którego mianowanie było przyczyną odejścia ministra Balickiego.

Było to jednak odwołanie bardzo ważne - tym bardziej, że Aleksander Nauman oświadczył, iż czuje się pokrzywdzony.

Stwierdzenie byłego szefa NFZ wygląda rozsądnie. Choć bowiem media wydały (jak to przesadnie określił Nauman) wyrok na niego, to przecież niczego mu nie udowodniono i być może oczyszczony zostanie ze wszelkich podejrzeń. Pan prezes jednakże pomylił się w bardzo istotnej sprawie. Mógłby się On czuć pokrzywdzony jako osoba prywatna - bowiem na jego temat toczy się w mediach nieprzyjemna dyskusja, lecz nie jako funkcjonariusz publiczny! Media powołane są m.in. do tego by władzy publicznej "patrzeć na ręce". Czynią to niejako w imieniu i dla dobra społeczeństwa. Stąd tak dziwi uczucie pokrzywdzenia u Pana prezesa, który jak się wydaje - w tym względzie - funkcjonariuszem publicznym się po prostu nie poczuł.

Dotykamy tu jeszcze jednej bardzo istotnej kwestii. Spotykamy się z zaistnieniem w polityce polskiej ważnych mechanizmów demokratycznych. Takich to mianowicie, że warunkiem sprawowania funkcji publicznej jest kredyt publicznego zaufania. Do tej pory bowiem zwyczajem było (nie wskazując np. na TVP), iż bez względu na to jak bardzo jest zaszargana opinia urzędnika - zachowuje on stanowisko, póki nie oskarży go prokurator lub nie skaże sąd. Przypadek szefa NFZ wyznacza nowy standard zachowania urzędników i polityków. Ci którzy tracą mandat zaufania odchodzą - tak jak się to dzieje w innych demokracjach - i na litość - nie ze względu na media czy własne poczucie krzywdy; tylko dla przejrzystości polityki, tylko dla społeczeństwa by mogło obdarzać zaufaniem polityków, tylko dla zapomnianego widać przez niektórych - dobra publicznego. Dobro publiczne jest tu wartością nadrzędną, urzędnicy i politycy są zaś w jego służbie.

Aleksander Nauman odszedł w wyniku utraty zaufania publicznego i tak oto, dzięki mediom i korupcji standardy życia demokratycznego zagościły nad Wisłą. Miejmy nadzieję że już na stałe, czego sobie i państwu w przededniu referendum - serdecznie życzę.

Komentator 39

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)