Jak dziennik redagował materiał partii Jabłoko
Demokratyczna partia Jabłoko postanowiła zamieścić w dzienniku "Izwiestija" materiał propagandowy, za który jak za każdy tekst reklamowy miała zapłacić. Redakcja dziennika zredagowała tekst ogłoszenia, co w partii uznano za cenzurę polityczną - podały rosyjskie media.
15.11.2005 | aktual.: 15.11.2005 17:44
W "Izwiestijach" miał być opublikowany wspólny list otwarty przywódców Jabłoka i Związku Sił Prawicy - Grigorija Jawlińskiego i Nikity Biełycha.
Na krótko przed planowaną datą publikacji do sztabu wyborczego partii nadszedł zredagowany tekst. Kierownictwo Jabłoka skonstatowało, że tekst został zmieniony.
Jak powiedziano rozgłośni "Echo Moskwy", z listu Jawlińskiego i Biełycha wykreślono wszystkie określenia obecnego systemu politycznego jako "autorytarnego i klanowego". Zamiast słowa "autorytarny" sugerowano użycie słowa "istniejący", a zamiast "warunków autorytaryzmu" - "obecne warunki".
Dziennik zaproponował też zrezygnowanie ze zdań, w których była mowa, m.in. o "zachowaniu władzy przez kryminalne grupy w regionach".
W partii uznano, że to ni mniej, ni więcej jak cenzura polityczna i postanowiono opublikować tekst w oryginalnej wersji w dzienniku "Kommiersant". Uchodzi on za dziennik powiązany z przebywającym na emigracji rosyjskim biznesmenem Borysem Bieriezowskim. Ten zaś od lat jest skonfliktowany z władzami na Kremlu.