Jadwiga Staniszkis: Gen. Petelicki nie pasował do profilu samobójcy
- Nie wiem, co się stało. Gen. Petelicki nie pasował do profilu samobójcy – mówi Wirtualnej Polsce prof. Jadwiga Staniszkis. Socjolog nie ukrywa, że wyznaje „zgeneralizowany brak zaufania do struktur państwa”, dlatego ma poważne wątpliwości, czy sprawa śmierci pierwszego dowódcy GROM zostanie jednoznacznie wyjaśniona. W jej opinii Petelicki mógł zagrażać wielu osobom. - Był człowiekiem, który miał w głowie niesamowitą kopalnię informacji m.in. na temat korupcji w Polsce. Nie ukrywał tego, wręcz przeciwnie - głośno o tym mówił - podkreśliła prof. Staniszkis.
19.06.2012 | aktual.: 21.06.2012 13:30
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ciało gen. Sławomira Petelickiego zostało znalezione w sobotę na podziemnym parkingu wielorodzinnego budynku, w którym mieszkał, na warszawskim Mokotowie. Według wstępnych ustaleń policji, wszystko wskazuje na to, że twórca GROM popełnił samobójstwo strzelając sobie w głowę z pistoletu.
"Możliwe, że coś się wydarzyło"
Profesor Jadwiga Staniszkis spotkała gen. Petelickiego kilkanaście razy. - Trudno powiedzieć, że znałam go prywatnie. Kiedy był już na emeryturze spotykaliśmy się na gruncie neutralnym w kawiarni czy przy okazji promocji jakiejś książki. Nie znałam go jednak na tyle blisko, by wiedzieć coś o jego zdrowiu czy sytuacji rodzinnej. Ostatni raz widziałam go parę miesięcy temu. Możliwe, że w tym czasie wydarzyło się w jego życiu coś nowego. Czasami coś w ludziach pęka. W przypadku gen. Petelickiego trudno to sobie jednak wyobrazić – mówi socjolog.
W jej opinii generał nie pasował do profilu samobójcy. – Nie wiem, co się wydarzyło, ale trudno mi uwierzyć, by tak twardy i odporny człowiek, który pracował w służbach PRL, który niejednokrotnie znajdował się w sytuacjach ekstremalnych, stawiał czoła śmierci i odpowiadał za życie swoich podwładnych, nagle postanowił popełnić samobójstwo - podkreśla.
Według niej gen. Petelicki był typem człowieka, który przywiązywał wagę do stylizacji, estetyki. - Nie sadzę, żeby zdecydował się odebrać sobie życie gdzieś pokątnie, w garażu. Wydaje mi się, że byłoby to bardziej spektakularne. Podejrzewam, że zostawiłby też jakieś wyjaśnienie, list. Poza tym trzeba pamiętać, że miał 65 lat. W tym wieku rzadko pojawia się w życiu coś tak tragicznego, co skłaniałoby do takiego kroku – zwraca uwagę profesor.
Drugie dno?
Pytana, czy jej zdaniem śmierć generała ma jakieś drugie dno, czy np. podejrzewa, że mógł być zmuszony do samobójstwa, przyznaje, że w to nie wierzy. Jednocześnie przypomina o „serii pseudosamobójstw w polskich więzieniach czy kuriozalnej mitologii wokół śmierci gen. Papały”. - Wyznaję zgeneralizowany brak zaufania do struktur naszego państwa. Mam poważne wątpliwości, czy sprawa śmierci gen. Petelickiego zostanie jednoznacznie wyjaśniona. Śledztwo powinno być nadzorowane. Pytanie tylko przez kogo? Patrząc na to, co dzieje się ws. śmierci gen. Papały czy Krzysztofa Olewnika, nie budzi to zaufania – mówi Jadwiga Staniszkis.
W jej opinii Petelicki mógł zagrażać wielu osobom. - Był człowiekiem, który miał w głowie niesamowitą kopalnię informacji m.in. na temat korupcji w Polsce. Nie ukrywał tego, wręcz przeciwnie - głośno o tym mówił. Wiedział dużo o konkretnych osobach, mówił o złych zakupach dla wojska w Afganistanie, popierał gen. Skrzypczaka, ujawnił sprawę sms-ów, które politycy Platformy mieli sobie wysyłać po katastrofie smoleńskiej - wylicza profesor. To wszystko - jej zdaniem - pokazuje, że miał jednoznacznie krytyczne stanowisko wobec rządzących.
Odnosząc się do oświadczenia Romualda Szeremietiewa, który na Facebooku napisał, że nie zamierza popełniać samobójstwa, socjolog przypomina, że ostatni raz tego typu oświadczenia składali rosyjscy puczyści w 1991 r., kiedy w Moskwie zapanowała „epidemia samobójstw”.
- Takie oświadczenie złożył wtedy nawet szef KGB Władimir Kriuczkow, który ustawiał pierwsze pokomunistyczne rządy w Europie Środkowej. Być może ludzie, którzy więcej wiedzą, mają bogatszą wyobraźnię – puentuje.
Paulina Piekarska, Wirtualna Polska