Jadwiga Staniszkis dla WP.PL: Niespójność polskiej polityki europejskiej?
W najnowszym felietonie dla WP.PL prof. Jadwiga Staniszkis analizuje sejmową debatę na temat polityki europejskiej. Socjolog chwali posłów: Krzysztofa Szczerskiego (PiS) i Ludwika Dorna (SP), którzy - jej zdaniem - pokazali prawdziwe dylematy stojące przed Polską. Staniszkis oceniła, że Tusk słuchał tych uwag "ze zrozumieniem" . "To dobrze rokuje. Mam nadzieję, że wciąż możliwy jest sensowny dialog rządu i opozycji. I po drugie, że zjednoczenie tej ostatniej byłoby znaczącym krokiem do przodu" - pisze prof. Staniszkis.
09.11.2012 | aktual.: 09.11.2012 19:54
W sejmie odbyła się debata na temat polityki europejskiej. Opozycja (Krzysztof Szczerski z PiS, Ludwik Dorn z Solidarnej Polski)
trafnie wytknęła rządowi, że zachowuje się nielogicznie. Bo – słusznie broniąc wspólnotowości UE - w sferze realnej wspiera równocześnie konkretne rozwiązania (euro, pakt fiskalny, unia bankowa), które owej wspólnotowości zagrażają. Bo nie tylko utożsamiają interesy wspólnoty z interesami tylko strefy euro (obciążając kosztami jej kryzysu kraje spoza tej strefy), ale grożą dalszą redukcją elastyczności w ramach UE oraz transmisją problemów finansowych (poprzez usztywnienie polityki wobec banków matek) do zagranicznych banków-córek w tzw. "Nowej Europie".
Jak wskazywał poseł Krzysztof Szczerski owe rozwiązania są pozatraktatowe i - odtwarzając porządek hierarchiczny – naruszają to, co osiągnięto w Traktacie Lizbońskim, czyli szanse na „otwarty konstytucjonalizm” z poszukiwaniem instytucji odpowiadających fazie rozwoju i problemom danego kraju. Elastyczność i indywidualizacja rozwiązań („wolność” jak to określił Szczerski), rozciągnięta na obszar gospodarki, to jedyna droga pozwalająca na skuteczną walkę z kryzysem. Kraje spoza strefy euro – w tym Polska – pokazały, że stać je - mimo kryzysu - na zachowanie dynamiki. Proponowane (i popierane przez Tuska) rozwiązania mogą tę dynamikę zredukować.
Towarzysząca temu podwójność standardów i arbitralność (gdy np. za nadmierny deficyt karze się Węgry, a nie kraje sfery euro) dodatkowo pokazują, że nie należy pochopnie, w imię fałszywie pojmowanej „wspólnotowości”, tworzyć pozatraktatowych, kryzysowych protez. Usłużne włączanie się Komisji Europejskiej w politykę dyscyplinowania było dla niej sposobem uniknięcia marginalizacji, ale owa instytucjonalna racjonalność wcale nie oznacza, że sama ta polityka jest racjonalna.
Ludwik Dorn z SP słusznie chwalił Tuska za próby harmonizowania interesów Polski z interesami Europy w sferze polityki klimatycznej. Ale wykazał równocześnie, że zgoda na unię bankową czy pakt fiskalny (kontrolę budżetu) skutecznie w przyszłości taką obronę wyeliminuje.
Premier Tusk słuchał tej argumentacji z uwagą. Jak się wydaje (zwrócił na to uwagę Szczerski) dylemat premiera polega na tym, iż myśli że przyjęcie nowych pomysłów płynących ze strefy euro jest warunkiem utrzymania wysokości budżetu (i kwot dla Polski) na oczekiwanym przez nas poziomie. A bez takiego zasilania zewnętrznego rządzenie (oraz stabilizacja gospodarcza i społeczna) będą jeszcze trudniejsze. Tusk wie zapewne, że w długiej perspektywie owe pomysły zaszkodzą Polsce, ale jako szef rządu kieruje się perspektywą krótką, bo za nią odpowiada.
Alternatywą byłoby to, co zasygnalizował Szczerski: odważna, dynamiczna polityka rozwoju oparta na zasobach własnych i współpracy w ramach „Nowej Europy”. Bo być za wszelką cenę „w środku” (co wspiera też Miller z SLD. Podobnie myślał, gdy jego rząd negocjował akcesję, zgadzając się na rozwiązania nieodpowiadające naszej fazie rozwoju) może okazać się zbyt kosztowne.
Celem nadrzędnym dobrego rządzenia jest budowanie równowagi na coraz wyższym poziomie. Polityka europejska, takich choćby Niemiec polega na ciągłym konstruowaniu takiej równowagi. Gdy proponuje się zwiększenie umocowania instytucji wspólnotowych (np. przez pan-europejskie wybory), to równocześnie zwiększa się kompetencje własnego parlamentu Gdy dochodzi się do granicy integracji dopuszczalnej w niemieckim prawie kontroluje się, czy przekroczenie tej granicy gwarantuje realizację norm i wartości stanowiących aksjologiczny fundament niemieckiego państwa. Z tej perspektywy slogany Palikota o konieczności odrzucenia perspektywy państwa narodowego na rzecz roztopienia się w tożsamości europejskiej są niedorzeczne. I pokazują, że nie rozumie dzisiejszej Europy.
Prawdziwe dylematy pokazali Szczerski i Dorn. A Tusk słuchał ze zrozumieniem. To dobrze rokuje. Mam nadzieję, że wciąż możliwy jest sensowny dialog (a może i współpraca) rządu i opozycji. I po drugie, że zjednoczenie tej ostatniej byłoby znaczącym krokiem do przodu.
* Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski*