Trwa ładowanie...
05-09-2012 09:41

Jacek Żalek: premier płaci za to, że nie uległ szantażowi ws. Amber Gold

Zakładam, że syn premiera został wykorzystany w roli zakładnika układu stojącego za oszustwem, na zasadzie: jeśli ruszycie nasz interes, będziecie mieli polityczną aferę. Jesteśmy świadkami ceny, jaką płaci premier za to, że nie uległ szantażowi - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską poseł Jacek Żalek (PO). Jego zdaniem to nieporozumienie, że wymiar sprawiedliwości zaczął działać dopiero, kiedy wybuchła afera ws. Amber Gold, która dotknęła syna premiera: - Przy normalnie funkcjonującym wymiarze sprawiedliwości nie byłoby potrzeby aresztowania Marcina P., ponieważ jako osoba z siedmioma wyrokami już dawno powinien mieć - w najlepszym dla niego wypadku - odebraną możliwość prowadzenia tego typu działalności. Poseł, który należy do frakcji Jarosława Gowina zdradza też, jaka jest dziś pozycja w PO ministra sprawiedliwości.

Jacek Żalek: premier płaci za to, że nie uległ szantażowi ws. Amber GoldŹródło: PAP, fot: Jacek Turczyk
d3icty1
d3icty1

WP: Joanna Stanisławska:Gdański Sąd Rejonowy zdecydował, że szef Amber Gold Marcin P. zostanie aresztowany na trzy miesiące. Nareszcie?

Jacek Żalek: To nieporozumienie, że dopiero, kiedy wybuchła afera, która dotknęła syna premiera, wymiar sprawiedliwości zaczyna działać.

WP: Zdaniem Eugeniusza Kłopotka z PSL "ten facet już dawno powinien siedzieć. Nie w areszcie, normalnie w więzieniu za kratami, bo to jest typowy, zwykły oszust". Jak mówi to, że do tego nie doszło świadczy o słabości naszego państwa.

- Przy normalnie funkcjonującym wymiarze sprawiedliwości nie byłoby potrzeby aresztowania Marcina P., ponieważ jako osoba z siedmioma wyrokami już dawno powinien mieć - w najlepszym dla niego wypadku - odebraną możliwość prowadzenia tego typu działalności. Dowodem słabości jest to, że mógł funkcjonować w majestacie prawa i nikomu w odpowiedzialnych za przestrzeganie prawa instytucjach to nie przeszkadzało.

d3icty1

WP: Na razie za sprawę odpowie szef Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz oraz osoby opieszale prowadzące i nadzorujące postępowanie w sprawie Amber Gold. Czy to nie za mało? Czy nie powinny zostać wyciągnięte konsekwencje wobec prokuratora okręgowego, który sprawował nadzór, bezskuteczny jak dzisiaj wiemy, żeby nie powiedzieć: fikcyjny, nad działaniami prokuratury rejonowej?

- Mam nadzieję, że ta sprawa pozwoli wyciągnąć dużo dalej idące wnioski, niż tylko wskazanie jednego czy dwóch winnych, bo to nie rozwiąże problemu. Oczywiście ci prokuratorzy wykazali się ewidentnym niedbalstwem, ale to syndrom erozji w całym wymiarze sprawiedliwości. Bezkarność przeróżnych cwaniaków i naciągaczy jest w Polsce nieprawdopodobna. Sprawa Amber Gold to jedynie wierzchołek góry lodowej.

WP:

Wymiar sprawiedliwości nie działa?

- Owszem działa, tylko nie zawsze jak należy. W sieci wymiaru sprawiedliwości wpadają płotki i dostają wyroki za oszustwo na kwotę 15 zł, to autentyczna historia, żadna przenośnia. Natomiast ci, którzy kradną miliony są często bezkarni. Temida ma opaskę na oczach, żeby być bezstronną, a tymczasem jest ślepa i bezradna. Można śmiało postawić tezę, że dziś bez żadnych konsekwencji część prokuratorów po prostu chroni przestępców, nie wszczynając postępowań lub je nagminnie umarzając. Amber Gold to krzyk rozpaczy w związku z bezsilnością wymiaru sprawiedliwości, czyli trzeciej władzy.

d3icty1

WP: Chce pan powiedzieć, że afera Amber Gold nie ujawnia kryzysu politycznego, ale wyłącznie kryzys wymiaru sprawiedliwości?

-To jest raczej kryzys systemu. Praktyka wymiaru sprawiedliwości to jedno. Mówi się o tym, że otwarcie zawodów prawniczych spowoduje spadek jakości usług. Jednak ci sędziowie i prokuratorzy również kończyli aplikacje, a mimo to Marcin P. dalej uprawiał swoje "złote żniwa". Powinniśmy poważnie się zastanowić nad wprowadzeniem instytucji, która będzie egzekwowała odpowiedzialność za uchybienia w pracy sędziów i prokuratorów, niezależnie od całkowicie niesprawnej kontroli korporacyjnej. Zaproponuję w tej sprawie swój pomysł.

WP:

d3icty1

Szykuje się pan na wojnę z samorządem sędziowskim i prokuratorskim?

- Skoro korporacje nie potrafią korzystać z tych mechanizmów, które istnieją, niewykluczone, że trzeba je zastąpić lub uzupełnić. Powinna zostać wprowadzona instytucja skutecznie egzekwująca odpowiedzialność za oczywistą i rażącą obrazę przepisów, bo odpowiedzialność dyscyplinarna wzmacnia, a nie narusza zasady niezawisłości. Praktykowana jest w krajach o najwyższych standardach demokratycznych, jak np. USA. Nieporozumieniem jest mówienie, iż narusza ono zasadę niezawisłości sędziowskiej. Skoro tej roli nie spełniają korporacyjne sądy koleżeńskie, trzeba będzie zastosować rozwiązania wykluczające powiązania personalne rzutujące na utrwalenie wypaczonej solidarności zawodowej. To by była taka niezawisła Temida nad Temidą.

WP: Przyszłość prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta po aferze ws. Amber Gold rysuje się w ciemnych barwach?

- Trudno obarczać winą Seremeta za to, że system jest niesprawny. Jeżeli zmienimy osobę, która stoi na czele jednostki to ona nagle nie zacznie funkcjonować prawidłowo. Nie wyciągałbym pochopnych wniosków. Uważam, że trzeba stworzyć Seremetowi możliwości działania, które dzisiaj są ograniczone, bo oparte jedynie na dobrej woli prokuratorów.

d3icty1

WP: Ruch Palikota i SLD żądają również dymisji Jarosława Gowina. Ich zdaniem minister sprawiedliwości się w tej sprawie skompromitował.

- Choć PO bierze za aferę odpowiedzialność polityczną, to jest ona pokłosiem zaniedbań z czasów, kiedy PO nie rządziła. Wina jest po stronie osób, które źle stosowały prawo: prokuratorów, kuratorów, urzędników skarbówki. Za zaniechania i zaniedbania trzeciej władzy nie można obarczać jedynie władzy wykonawczej. Pragnę przypomnieć, że funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego zostały rozdzielone. Musimy uszanować niezależność i niezawisłość wymiaru sprawiedliwości jednocześnie dbając o dostarczenie odpowiednich instrumentów prawnych do sprawnego ich działania.

WP:

d3icty1

Zbigniew Ćwiąkalski musiał odejść po mniejszej wpadce.

- Nie mogę się z panią zgodzić. To zdarzenia o zupełnie nieporównywalnej skali. Przecież minister Ćwiąkalski został zdymisjonowany, bo ginęli ludzie i to w więzieniu! Chodziło o ważnego świadka w bulwersującej sprawie Olewnika. I tylko dlatego, że tak szybko nastąpiła dymisja, uznano, że nie było żadnej afery.

WP: Zdaniem Janusza Palikota ministra Gowina wysłano z misją do Gdańska, by ukręcił łeb sprawie Amber Gold.

- Ta sprawa nie ma łba, ale za to obnaża skalę opieszałości i oportunizmu wymiaru sprawiedliwości i całego aparatu biurokratycznej machiny urzędniczej wyjątkowo podanej na wpływy korupcyjne. Dlatego właśnie, osobiste zaangażowanie ministra daje nadzieje na ujawnienie zgniłych mechanizmów bezczynności oraz jednoznaczne wyjaśnienie wszystkich okoliczności sprawy. To pierwszy minister, który jasno zapowiedział, że nie będzie rzecznikiem interesów korporacji prawniczych, ale będzie walczył o prawa zwykłych Polaków.

d3icty1

WP: Amber Gold miał rozliczne interesy w Gdańsku, sponsorował imprezy dla miasta, w którym od lat rządzi PO. Wszystko to razem tworzy nieprzyjemną otoczkę wokół partii.

- Przecież to nie oznacza, że pracowników Amber Gold łączyły jakieś relacje z politykami Platformy. Podpisano umowę o sponsoringu, który dla firmy Marcina P. był formą reklamy takiej samej, jak w gazecie czy telewizji. Do zadań samorządu nie należy ocena ofert reklamowych. Liczy się wymiar komercyjny, który nie tylko ma charakter legalny, ale świadczy o gospodarności. Nie do pomyślenia jest, by urzędnik czy samorządowiec decydował, które firmy są godne zaufania, a które nie. To by było pogwałcenie podstawowych wolności gospodarczych. Taka ocena należy jedynie i wyłącznie do kompetencji organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości .

WP: Według szefa Ruchu Palikota innym aspektem misji ministra Gowina jest ukrycie związków polityków PO z Wybrzeża z ludźmi z Amber Gold.

- Z tych pomówień Palikot po namyśle sam się wycofał. Natomiast jeśli chodzi o misję ministra Gowina to bez wątpienia naprawa wymiaru sprawiedliwości jest najważniejszym ustrojowych wyzwaniem w Polsce. Sądy i prokuratura to jedyne instytucje, których złego działania nie da się zastąpić prywatną inicjatywą. Możemy zastąpić wszystkie państwowe instytucje: szpitale publiczne - prywatnymi, szkoły publiczne - prywatnymi, policję - agencją ochroniarską czy detektywistyczną, PKP - samochodem, ale zastąpienie sądów i prokuratury jest niemożliwe i oznacza upadek państwa. WP: Posłowie PiS nie mówią już o "gdańskim układzie" ludzi Platformy, ale o "mafijnym systemie w Gdańsku". Antoni Macierewicz zaatakował bez pardonu premiera i pokazał zdjęcie, na którym widać, jak lokalni włodarze PO holują samolot należący do floty OLT Express Marcina P.

- Jeżeli jacyś politycy byli zamieszani w coś niejasnego, ten rząd jest najbardziej zainteresowany, żeby tę sprawę wyjaśnić i ich ukarać. W interesie PO jest wyjaśnienie wszystkich okoliczności i przecięcie spekulacji. Możemy tylko na tym zyskać. Gdyby PO próbowała coś ukryć, media natychmiast, by taką próbę obnażyły. A to byłaby oczywista kompromitacja. Natomiast trudno traktować te insynuacje poważnie, bo jaki związek ma promocja lokalnego lotniska i tanich połączeń z mafią?

WP: Niezbyt szczerze brzmi to, co pan mówi w kontekście zablokowania przez PO i PSL powołania komisji śledczej ds. Amber Gold. Zdaniem Leszka Millera doszło do tego, bo "główny krąg podejrzeń dotyczy premiera Donalda Tuska". Szef SLD ocenił też, że bez komisji nie dowiemy się, kto trzymał "parasol ochronny" nad Amber Gold".

- Nikt chyba w Polsce nie wierzy, że komisja sejmowa rozwiąże problemy wymiaru sprawiedliwości poprzez pyskówki poselskie. Z tych samych powodów byłem przeciwny stawianiu polityków opozycji przed Trybunałem Stanu, tak samo jestem przeciwny komisji śledczej. Przy tak niskiej kulturze politycznej, z jaką mamy do czynienia w Polsce, byłaby wyłącznie spektaklem politycznym godzącym w - i tak nadwątlony - autorytet instytucji państwa.

WP: Ale niektórzy politycy PO wyraźnie sprawę bagatelizują, czy będą więc gorliwie ją wyjaśniać? Hanna Gronkiewicz-Waltz mówi, że Amber Gold nie jest niczym nadzwyczajnym, bo pamięta czasy Bezpiecznej Kasy Oszczędności Lecha Grobelnego i innych piramid finansowych.

- Nietrudno się zgodzić z panią prezydent. To oczywiście nie znaczy, że nic się nie stało. Tego typu afer jest znacznie więcej, tyle, że nie są nagłaśniane. Znam przypadki, o których informowaliśmy organy ścigania, w których skarb państwa został narażony na dużo większe straty, a prokurator umarzał postępowanie, kpiąc sobie z prawa i ze swoich powinności, a sądy obojętnie się temu przyglądały. Dopiero próba uwikłania syna premiera obnażyła bezczynność instytucji państwa.

WP:

Kto więc wyjaśni sprawę Amber Gold?

- Można się zastanowić nad komisją, ale nie śledczą, ale nadzwyczajną, która by podjęła trud niezbędnej zmiany prawa.

WP:

W sprawie Michała Tuska również tajne służby dopuściły się rażących zaniedbań.

- Służby powinny mieć rozeznanie sytuacji, zwłaszcza jeżeli skala nadużyć jest duża, by zdążyć ostrzec osobę publiczną, zanim wystawi na szwank swoje dobre imię. Zakładam, że syn premiera został wykorzystany w roli zakładnika układu stojącego za oszustwem, na zasadzie: jeśli ruszycie nasz interes, będziecie mieli polityczną aferę. Jesteśmy świadkami ceny, jaką płaci premier za to, że nie uległ szantażowi.

WP: Dopiero 24 maja szef ABW Krzysztof Bondaryk wysłał do najważniejszych osób w państwie informacje o tym, że Amber Gold może być piramidą finansową, a oszczędności klientów są wprowadzane do OLT. Do zakresu obowiązków wchodzących w działalność Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego należy także roztoczenie odpowiedniego parasola ochronnego nie tylko nad premierem, członkami rządu, ale także nad ich rodzinami. Czy szef ABW Krzysztof Bondaryk będzie najpoważniejszą ofiarą afery Amber Gold?

- Bondaryk z pewnością nie wystawił laurki swoim służbom, które powinny przynajmniej diagnozować pewne zagrożenia. Tak jak przy dużych kontraktach bada się wiarygodność kontrahentów, tak w przypadku osób publicznych, które są szczególnie narażone na wykorzystanie ich autorytetu, powinien sprawdzić się podobny mechanizm. Niewykluczone, że zatrudnienie Michała Tuska w tej firmie uśpiło organy ścigania, który stwierdził, że skoro pracuje tam syn premiera, to wszystko jest w porządku. To brak profesjonalizmu. Żeby dostać zwykły patronat honorowy trzeba przejść ścisłą procedurę, a tu przecież chodziło o bezpieczeństwo rodziny jednej z najważniejszych osób w państwie.

WP: Tabloidy wyraźnie sugerowały w kontekście upadku OLT Express i afery Amber Gold, że syn premiera dopuścił się korupcji. Mec. Roman Giertych w imieniu Michała Tuska złożył pozew sądowy przeciwko gazecie "Fakt" oraz tzw. wnioski ugodowe wobec "Super Expressu" i tygodnika "Wprost" ws. naruszenia jego dóbr osobistych.

- Dziś już wiemy iż z pewnością nie był to żaden układ korupcyjny. A syn premiera nie robił kariery na plecach ojca, tylko chciał pracować i być niezależny, co jest godne pochwały.

WP: Cezary Michalski w "Tygodniku Powszechnym" wskazał na sekwencję wydarzeń. Od kilku miesięcy krążyły opowieści o taśmach PSL, potem wybuchła afera Elewarru, a opinia publiczna zainteresowała się dziećmi i krewnymi polityków. Jednocześnie Michał Tusk dał się wciągnąć we współpracę z OLT. Linie lotnicze, a potem Amber Gold kończą żywot nie z powodu działania policji czy prokuratury, ale partnerów biznesowych, np. banków prowadzących konta. Michalski pisze, że premier ma wielu wrogów, także w biznesie. Gdy wybuchła afera hazardowa zdecydowanie odciął polityków PO od kontaktów z przedsiębiorcami. Czy sprawa Amber Gold może być zemstą biznesu?

- Przedsiębiorcy zajmują się zarabianiem pieniędzy, nie jest im do śmiechu, idzie nowa fala kryzysu, nie sądzę, by mieli ochotę bawić się w obalanie rządu. Spisek zawiązany przez zwykłych przedsiębiorców, by dogryźć premierowi absolutnie nie mieści mi się w głowie. Co innego, jeśli chodzi o funkcjonariuszy starych służb PRL, które mają swoje silne układy biznesowe.

WP: Wielu jednak zszokowała wypowiedź ministra Gowina, który stwierdził, że za tą aferą stoi świat przestępczy. Jego zdaniem część postkomunistycznego biznesu mogła chcieć wysadzić z siodła Donalda Tuska.

- Służby PRL nie rozpłynęły się po 1989 r. tylko zaczęły działać nieformalnie. Liczę, że jeśli tak jest rzeczywiście, jak mówi minister Gowin, to uda się ujawnić ich powiązania i ukarać winnych.

WP: Czy minister Gowin zapłaci wysoką cenę za Amber Gold, a może ta sprawa go wzmocni? W tej chwili znalazł się na pierwszej linii, to na nim skupia się ostrzał. Jest ministrem-zderzakiem w pełnym tego słowa znaczeniu.

- Jeżeli uda mu się pomyślnie rozwiązać problem funkcjonowania organów państwa i wyjaśnić kulisy tej sprawy, ma szansę zyskać zaufanie Polaków. Miarą jego sukcesu nie będzie jednak tylko ukaranie odpowiedzialnych za nadużycia ws. Amber Gold, ale to, czy uda mu się doprowadzić do takich zmian w wymiarze sprawiedliwości, że zacznie on sprawnie służyć zwykłym obywatelom, stojąc na straży praworządności, bez afer. Czyli skutecznego działania nie tylko wobec płotek, ale przede wszystkim wobec grubych ryb.

WP: Jarosław Gowin jest w Platformie człowiekiem nr 2 a może jest przygotowywany do odstrzału?

- Premier na pewno dostrzega i docenia silną osobowość Jarosława Gowina, gdyby było inaczej nie zaprosiłby go do swojego rządu.

WP: W Jachrance premier postawił go do pionu, krytykując za zbyt pojednawcze stanowisko wobec PiS. Po Amber Gold, minister oddał się do dyspozycji premiera.

- Minister ma odrębną, podmiotową pozycję, swoich poglądów nie boi się głosić, jest gotów ponosić konsekwencje samodzielnej postawy. To zrozumiałe, że premier liczy na swojego ministra, że ten nie będzie wykorzystywał swoich atutów do budowania jedynie własnej pozycji, tylko lojalnie będzie prowadził zespołową grę. Chociaż tak naprawdę jestem pewien, że premier wysoko sobie ceni indywidualizm Gowina. WP: Mówi się, że Jarosław Gowin będzie chciał w przyszłości stworzyć partię. To możliwy scenariusz?

- Scenariusz możliwy, ale tylko w głowach stronników Schetyny. Ludzie często lubią widzieć swoje wady u innych. Minister Gowin nie wykorzystuje swojej funkcji, by grać na siebie, traktuje ją jako służbę, a nie trampolinę do budowania własnej kariery.

WP: Ile Gowin ma szabel? Zdaniem posła Johna Godsona do jego frakcji należy 80 osób. Licząc tych, którzy nie obnoszą się ze swoimi przekonaniami. Tak można wywnioskować z rozmów i sejmowych głosowań.

- To zależy od sprawy, ale to nie Gowin ma szable tylko tylu posłów uważa ministra za autorytet, z którym się identyfikuje w ważnych sprawach światopoglądowych. Nie chodzi jednak o to, by się licytować, bo w obecnej sytuacji, kiedy koalicja ma tylko kilka głosów przewagi, każdy poseł jest tak samo ważny.

WP: Zdaniem Palikota niemożność "skasowania" Gowina to dowód słabości Tuska, bo gdyby coś takiego zdarzyło się rok-dwa lata temu, wyleciałby od razu. Czy te wakacje poważnie nadkruszyły jego pozycję?

- To projekcja marzeń opozycji. Palikot jest gotowy na wszystko, byle Tusk podzielił się z nim władzą. Ale Polacy sobie tego nie życzą, nie chcą polityków, którzy robią show ze spraw światopoglądowych, bo czy takie osoby mogłyby wziąć odpowiedzialność za wyzwania związane z problemami, jakie stoją przed nami w związku z kryzysem?

WP: Trudno nie dostrzec jednak, że premier znalazł się w niezłych opałach. Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje wniosek o jego dymisję. Jesienią przedstawi kandydata na ponadpartyjnego premiera. Dymisji Tuska chce zarówno PiS, SLD, Solidarna Polska, deklaruje to także Ruch Palikota.

- To tylko wzmocni Tuska jako jedynego zdolnego realnie uporać się z kryzysem. Współczuję pomysłodawcom tej inicjatywy, bo obnaża totalną bezsilność opozycji. Polacy oczekują skoncentrowania się na pozytywnych pomysłach i ewentualnych alternatywnych rozwiązaniach oraz prezentacji recepty na wyzwania związane z kryzysem.

WP: Ale Jarosław Kaczyński ruszył także z ofensywą legislacyjną. Jak pan ocenia pomysły PiS?

- Jeżeli to zapowiedź PiS debaty na argumenty, a nie ataki personalne, to pozytywnie.

WP: Dlaczego Jarosław Kaczyński dopiero teraz zabrał głos? Jego milczenie niektórym wydawało się znamienne. Czy chodziło może o powiązania Marcina Dubienieckiego z ludźmi z Amber Gold, które sugeruje Palikot?

- Prywatne sprawy rodziny Kaczyńskiego nie powinny tak bardzo interesować polityków. Niech każdy zajmuje się swoimi. Moim zdaniem prezes PiS miał poczucie, że grzebanie w sprawach rodzinnych jest poniżej jego godności. To problem instytucji państwa, a nie rodziny premiera. Zresztą tanie samoloty w Polsce, nie tylko do Gdańska to był świetny pomysł, a to, że działalność OLT była finansowana z piramidy, to nie jest wina rodziny Tuska.

WP: Na jesieni ma pan szansę zostać nową gwiazdą Platformy. Ogłosił pan, że nie zrezygnuje z własnego projektu ustawy ws. związków partnerskich. Po co to panu? Przecież władze klubu PO zdecydowały, że to projekt ustawy o związkach partnerskich autorstwa posła Artura Dunina zostanie w najbliższym czasie złożony w sejmie.

- To prawda władze klubu podjęły taką decyzję, ale to od decyzji całego klub będzie zależał przebieg głosowania. W tym przypadku władze klubu nie zastąpią nikomu własnego zdania. Projekt Dunina, tak naprawdę niewiele się różni od poprzednich autorstwa Ruchu Palikota i SLD. Ma może nieco mniej zapożyczeń z instytucji małżeństwa, ale nadal - tak jak poprzednie - jest niekonstytucyjny. Mój projekt zakłada podmiotowe rozszerzenie katalogu praw obywatelskich, nie tworzę nowych instytucji i nie tworzę nowych homoseksualnych uprawnień. Tak jak konkubinat, jest stanem faktycznym, tak też ludzie tej samej płci mogą pozostawać we wspólnym pożyciu, nie ma co się na to zżymać. Nie chcę uczestniczyć w wojnie ideologicznej, ale rozszerzać swobody i wolności obywatelskie.

WP: Ale zdaniem konstytucjonalisty Marka Chmaja to pana projekt jest bublem prawnym, który może być niebezpieczny i niezgodny z konstytucją. Problematyczne może być nabywanie praw przez partnerów bez rejestrowania związku, a jedynie na podstawie wspólnego pożycia. - Sam fakt pozostawania we wspólnym pożyciu jest niedefiniowalny i można by uznać, że każde dwie osoby, które razem prowadzą gospodarstwo domowe, znajdują się w pewnym stopniu we wspólnym pożyciu - mówi ekspert.

- Dziwię się panu profesorowi, że tak mówi, skoro już dziś obowiązują prawa, które mówią o wspólnym pożyciu, np. można na ich podstawie uzyskać dostęp do informacji medycznej, bądź wstąpić w stosunek najmu mieszkania po zmarłej osobie, z którą pozostawało się w związku. Można też na tej podstawie odmówić zeznań w postępowaniu karnym. Rychło w czas pan profesor się obudził.

WP: Projekt Dunina jest dla pana absolutnie nie do zaakceptowania? Czy byłby pan go skłonny poprzeć pod pewnymi warunkami?

- Mówię zdecydowane "nie" tworzeniu małżeństw homoseksualnych. Zresztą nie ma na to zgody w PO, tak samo jak wśród zdecydowanej większości Polaków. Tych uwarunkowań społecznych nie możemy lekceważyć. Pomijam drobny szczegół, że żeby wprowadzić ustawę Dunina trzeba by było zmienić konstytucję.

WP: To próba kolejnego pokazania się jako myślącego inaczej - ocenia propozycję Andrzej Halicki.

- Nie widzę problemu, generalnie myślenie nie boli. Dziwi mnie tylko, na jakiej podstawie tak mówi, skoro nie widział projektu.

WP: Inna sprawa, która dzieli polityków to kwestia zarzutów dla Kory. Aleksander Kwaśniewski uważa, że piosenkarka nie powinna zostać ukarana za niespełna trzy gramy marihuany. Pan myśli podobnie?

- Nie ma znaczenia, czy prawo złamała Kora czy Mel Gibson, powinna zostać ukarana tak, jak każdy obywatel. Mamy takie prawo i należy je stosować, czy w tym kraju karać można tylko Kowalskiego? Istotą obywatelskiego nieposłuszeństwa jest, postawa wynikająca z przekonania o niesłuszności obowiązującego prawa, ale bez uchylanie się przed odpowiedzialnością karną za jego łamanie. Tak postępował np. Mahatma Ghandi. Rozumiem, że można zbijać kapitał polityczny na manifestowaniu swoich sympatii do gwiazdy estrady, ale w tym przypadku to dowodzi niskiej kultury prawnej. To demoralizujące i niepoważne.

WP: Ale jak mówi partner wokalistki Kamil Sipowicz za marihuanę należałoby zamknąć 90 procent artystów. Może prawo należałoby zmienić?

- Skoro tak, to niech złoży doniesienie do prokuratury. Czym innym jest rozpoczęcie debaty na temat zmiany prawa, a czym innym domaganie się uchylania stosowania prawa. Właśnie od takiej lekceważącej postaw urzędników do prawa zaczęła się afera Amber Gold.

Rozmawiała Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

d3icty1
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3icty1
Więcej tematów