Jacek Saryusz-Wolski: usiłuje się pociąć Europę na plasterki
Wiele rządów ma usta pełne Europy i wzywa, mówiąc o konstytucji, do posuwania integracji europejskiej do przodu, a jednocześnie zmniejsza budżet. To po prostu się nie trzyma kupy, to jest nielogiczne i z tego punktu widzenia można powiedzieć, że niewiarygodne są te rządy, które z jednej strony dążą do rozwiązań konstytucyjnych, a z drugiej strony zmniejszają budżet - powiedział Jacek Saryusz-Wolski z Platformy Obywatelskiej, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, gość "Sygnałów Dnia".
09.06.2005 | aktual.: 09.06.2005 10:23
Sygnały Dnia: Pierwsza strona Le Monde: „Premier Villepin dołoży starań, by walczyć z bezrobociem”. I także na pierwszej stronie: „Budżet Unii na lata 2007-2013 — brak porozumienia 25 krajów”. Czyli walka o pieniądze unijne trwa, Parlament Europejski zaproponował swój własny projekt budżetu. Tych pieniędzy jest coraz mniej. Jeżeli tak by się stało, że byłoby ich dużo mniej, co to oznaczałoby w praktyce dla Polski?
Jacek Saryusz-Wolski: Są trzy budżety, jest dobry Komisji Europejskiej, jest niezły, wczoraj przegłosowany przez nas w Parlamencie, i jest zły, który proponuje przewodnictwo luksemburskie, i to oznacza dla Polski kilkanaście miliardów mniej na tak ważne sprawy, jak rozwój gospodarczy i chociażby pomaganie takim krajom, jak Ukraina.
Sygnały Dnia: Proszę powiedzieć, jaką rolę, jaką funkcję może tu spełnić Parlament Europejski? Bo niektórzy mówią, że ten projekt to jest takie trochę pomachiwanie szabelką.
Jacek Saryusz-Wolski: Budżet musi uzgodnić zarówno Rada, czyli ministrowie krajów członkowskich, i Parlament. Bez zgody Parlamentu nie będzie budżetu, nastroje tutaj są bojowe. Polscy parlamentarzyści walczyli pół roku o taki kształt budżetu. Jesteśmy szalenie niezadowoleni z tego, że rząd oddaje walkowerem i godzi się na tę propozycję, która jest bardzo niska, bardzo niedobra dla Polski, czyli propozycję Luksemburga.
Sygnały Dnia: No, na razie rząd jeszcze tak do końca się nie godzi. Parlamentarzyści mówią, że liczą na to, że jednak posłuchają ministrowie posłów, polskich posłów, którzy tu, w tym Parlamencie zjednoczyli się, nieważne prawa, lewa...
Jacek Saryusz-Wolski: Polski rząd oświadczył, że ten budżet jest do przyjęcia, podczas gdy Parlament chce przeforsować swoją propozycję, która jest dużo lepsza dla Polski.
Sygnały Dnia: I przydałoby się wsparcie rządu.
Jacek Saryusz-Wolski: No, co najmniej. Rząd do niedawna popierał tę wersję Komisji, czyli najbardziej szczodrą, i nagle zszedł z bramki i puścił gola.
Sygnały Dnia: No, myślę, że może puścił gola dlatego, że był słaby bramkarz, ale jak się zmieni bramkarza za chwilę, to ten gol zostanie zatrzymany.
Jacek Saryusz-Wolski: Ale w tej chwili się toczy mecz.
(...)
Sygnały Dnia: Jest tak, że stara Unia w tej chwili właśnie blokuje — tak można powiedzieć: blokuje — pieniądze. Ale im mniej pieniędzy, to po prostu zapominamy o solidarności. Jeżeli stare kraje Unii mają same kłopoty gospodarcze, a przecież mają, to dziwi się pan, panie pośle, że nie chcą dawać tych pieniędzy tym biedniejszym?
Jacek Saryusz-Wolski: To nieprawda, to, oczywiście, są bogatsi, ale inni są jeszcze biedniejsi, i tutaj się przejawia egoizm bogatych. Natomiast co innego zadziwia — że z jednej strony tak wiele rządów ma usta pełne Europy i wzywa, mówiąc o konstytucji, do wspólnego działania, do posuwania integracji europejskiej do przodu, a jednocześnie zmniejsza budżet. To po prostu się nie trzyma kupy, to jest nielogiczne i z tego punktu widzenia można powiedzieć, że niewiarygodne są te rządy, które z jednej strony dążą do rozwiązań konstytucyjnych, a z drugiej strony zmniejszają budżet.
Sygnały Dnia: Ale kto jest egoistą tak naprawdę? Czy te kraje bogate — tak zwane bogate, bo to już nie jest to bogactwo, które było kiedyś, prawda, panie pośle — czy te kraje, które weszły do Unii i chcą te pieniądze wyciągnąć?
Jacek Saryusz-Wolski: Pani redaktor, Unia jest oparta na kontrakcie, że otwiera się rynki i w zamian za to górą podaje pieniądze. Bogaci w tej chwili zrywają kontrakt, to jest wypowiedzenie umowy. To nie jest łaska, to nie jest żadna szczodrobliwość dawanie tych pieniędzy; to jest element kontraktu, to jest element umowy. A w tej chwili budżet nie tylko nie rośnie, ale maleje względem tego, co było postanowione wiele, wiele lat temu. To jest litera prawa europejskiego — budżet na poziomie takim, jaki proponuje Komisja. W tej chwili usiłuje się to pociąć. To jest obcinanie Europy po plasterku.