PolskaJ.Kaczyński: operacje Lesiaka nie mogły być prowadzone bez inspiracji

J.Kaczyński: operacje Lesiaka nie mogły być prowadzone bez inspiracji

Było zawsze oczywiste, że operacje płk. Lesiaka nie mogły być prowadzone bez inspiracji z wyższych szczebli. To się po prostu potwierdza - tak premier Jarosław Kaczyński odniósł się do ujawnionych w czwartek przez "Dziennik" zeznań złożonych w prokuraturze w 1998 roku przez b. szefa UOP Jerzego Koniecznego.

12.10.2006 | aktual.: 12.10.2006 20:07

Jest sprawą do wyjaśnienia na poziomie dokumentów i zeznań, na poziomie procesowym, co do tego, kto jeszcze inspirował te działania, albo wiedział, a nie reagował. Mam w tej sprawie wyrobiony pogląd, który w ostatnim czasie przedstawiałem i go w najmniejszym stopniu nie zmieniam - powiedział premier dziennikarzom towarzyszącym mu w podróży do Watykanu.

Zeznania b. szefa UOP Koniecznego, do których dotarł "Dziennik", pokazują kulisy inwigilacji prawicy. Wskazują, że ludzie polityki mieszali się do działań UOP i napuszczali oficerów na swoich politycznych przeciwników.

Były funkcjonariusz SB Jan Lesiak, który będąc w UOP zwalczał opozycyjne partie w latach 90., był wpływową osobą. Spotykał się z ministrami, szefami tajnych służb, znosił rządzącym haki i plotki o ich przeciwnikach politycznych. Taki obraz wyłania się z zeznań prokuratorskich szefa UOP w latach 1992-1993 i przełożonego Lesiaka, Jerzego Koniecznego.

Były szef służb starał się w rozmowach z prokuratorami pomniejszyć swą odpowiedzialność za prześladowanie partii opozycyjnych. Nigdy nie wydawałem Lesiakowi polecenia podejmowania nielegalnych działań- zapewniał Konieczny. Spychał winę na ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego. Zeznał m.in., że to na polecenie Milczanowskiego Lesiak przygotował dokument z propozycją działań operacyjnych wobec Adama Glapińskiego, polityka PC, blisko związanego z Jarosławem Kaczyńskim.

"Znając moje troski, często przynosił mi informacje dotyczące nastrojów politycznych. Ja sam często otrzymywałem takie zapotrzebowanie od przełożonych, to jest od ministra Andrzeja Milczanowskiego, premier Hanny Suchockiej czy szefa jej gabinetu Jana Marii Rokity, wreszcie osobiście od prezydenta" - czytamy w zeznaniach byłego szefa służb.

Premier pytany o swój stosunek do Hanny Suchockiej (premier w latach 1992-1993, obecnie ambasador RP przy Stolicy Apostolskiej), z którą w czwartek spotkał się w Watykanie po raz pierwszy od ujawnienia dokumentów Lesiaka, powiedział, że "w sensie ogólnym to była odpowiedzialność, jaką każdy premier ponosi za wszystko, co się złego dzieje". To nie był zarzut. Moje stosunki z Suchocką są jak najlepsze - podkreślił Jarosław Kaczyński.

Dodał żartobliwie, że Suchocka jest znakomitym przewodnikiem po Rzymie.

Hanna Suchocka nie uczestniczyła w konferencji prasowej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)