J.Kaczyński: mogę przysiąc ws. donosów TW "Bolek"
Jarosław Kaczyński twierdzi, że jako szef Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy widział oryginały odręcznych donosów TW "Bolka", którym był Wałęsa. Miał mu to pokazać ówczesny szef UOP Andrzej Milczanowski. Kaczyński jest niezrównoważony - mówi Wałęsa. Zdaniem Milczanowskiego, obecny szef PiS "po prostu kłamie".
26.06.2008 | aktual.: 26.06.2008 23:15
Kaczyński w wywiadzie w radiowych "Sygnałach Dnia" przyznał, że wie, iż ten, kto te dokumenty mu pokazał, "dzisiaj się wyprze". Chodzi o pana Milczanowskiego. No ale cóż ja mogłem wtedy zrobić? Gdybym to ogłosił publicznie, zostałbym zdezawuowany i uznany za człowieka niezrównoważonego psychicznie, już nie mówiąc o zdradzie tajemnicy państwowej - powiedział J. Kaczyński.
Milczanowski twierdzi, że "Kaczyński kłamie". Żadnych dokumentów mu nie pokazywałem. Na dowód przytoczę fakt, że w listopadzie 1990 r. poddałem ekspertyzie w laboratorium KGP pisma, które miały rzekomo świadczyć o współpracy Lecha Wałęsy. Uzyskałem wówczas odpowiedź, że na podstawie kserokopii nie można wydać miarodajnej opinii na temat autentyczności odręcznego pisma. Jakżeż ja mogłem więc zapewniać, że posiadam autentyczne dokumenty o współpracy prezydenta Wałęsy. To przecież nielogiczne - powiedział Milczanowski. Jego zdaniem J. Kaczyński kłamie, "bo nienawidzi jego i Lecha Wałęsy".
Także były szef UOP Gromosław Czempiński oświadczył, że nigdy nie słyszał o tym, aby oryginały dokumentów TW "Bolek" znajdowały się w UOP i zapewnia, że nigdy takich nie widział. W TVN24 mówił, że jest zdziwiony wypowiedzią byłego premiera. Totalnie zaskakuje mnie to, że pan Jarosław Kaczyński mówi, iż oglądał oryginały. (...) Pan minister Milczanowski, z którym miałem okazję bardzo blisko współpracować, nigdy nie wspomniał mi, że są jakiekolwiek inne dokumenty poza tymi, które miałem okazję oglądać - powiedział Czempiński. Dodał, że znane mu dokumenty o Wałęsie były "kopiami z kopii".
Sam Wałęsa, komentując słowa lidera PiS mówi: można powiedzieć, że wtedy i dziś był - podobnie jak sam określa - niezrównoważony, bo zrównoważony człowiek takich bzdur by nie opowiadał (...) Gdyby były oryginały, to by były, do dziś chodzą tylko ksero.
Kolejny raz zapewnił, że nie zniszczył żadnego dokumentu. Natomiast mogą być problemy, bo odpowiedzialny za całą tę sprawę był mój minister Andrzej Zakrzewski, a on jest świętej pamięci (...) Zapraszam - mogą przyjść do mnie do domu, z policją włącznie, nie będę robił rozróby. Nie mam żadnych dokumentów tajnych w domu - powiedział Wałęsa.
W wypowiedzi dla TVN24 Wałęsa wyraził przypuszczenie, że donosy TW "Bolek" mogą pochodzić z podsłuchów, którym SB przypisała taki kryptonim. Zdaniem b. prezydenta esbek podsłuchujący jego rozmowy z lat 70. - a był już wtedy przywódcą robotniczego protestu na Wybrzeżu - "robił jakieś materiały i rozsyłał to po różnych teczkach".
Gdybym był agentem, tobym się przyznał, ale nie mogę, bo tak nie było - w ten sposób Wałęsa odniósł się do słów byłego opozycjonisty, dziś posła PO Andrzeja Czumy mówiącego, że Wałęsa już w książce "Droga Nadziei" wspomniał, iż "nie wyszedł czysty" z kontaktów z SB i powinien był dawno temu przyznać się do tego epizodu, co dziś byłoby zrozumiane i wybaczone.
W TVN24 Wałęsa nie kryjąc oburzenia mówił, że jeśli J. Kaczyński wiedział o wszystkim od lat i nie powiedział, dziś "powinien być wykluczony z wszelkiego życia politycznego". To jest człowiek, który chce dzisiaj o zaufanie walczyć? Nawet ten agent "Bolek" lepiej niż on postępował. Był lepszy i bardziej bym jemu zaufał niż panu, panie Kaczyński! - wykrzykiwał były prezydent.
"Rzeczpospolita" napisała, że IPN zwróci się do Wałęsy o wydanie materiałów SB dotyczących m.in. obecnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Według wydanej przez IPN książki Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, po upadku rządu Jana Olszewskiego w czerwcu 1992 r., Wałęsa otrzymał zgromadzoną na jego temat dokumentację SB. Zwrócił ją po kilku miesiącach, ale zdekompletowaną. Zniknęły najważniejsze dokumenty świadczące, że urzędujący prezydent był "Bolkiem" - piszą autorzy. Innymi niezwróconymi przez Wałęsę aktami miały być zmikrofilmowane akta dotyczące m.in. także Lecha Kaczyńskiego, Bogdana Borusewicza i Bogdana Lisa.
Instytut Pamięci Narodowej nie rozważa zwrócenia się do Lecha Wałęsy o zwrot akt SB - poinformował rzecznik Instytutu Andrzej Arseniuk.
Prezydium Zarządu Głównego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP oświadczyło, że nagonka przeciwko Wałęsie, która ma miejsce w części mediów, musi zostać surowo potępiona. "W cywilizowanym państwie prawa, w którym konstytucja gwarantuje niezawisłość sędziowską, wydane przez sędziego orzeczenie może być zmienione tylko przez wyższą instancję sądową" - zaznaczono w oświadczeniu, oceniając, że książka IPN podważa wyrok Sądu Lustracyjnego, który w 2000 r. oczyścił Wałęsę.
Także Rada Warszawy w przyjętym w czwartek stanowisku protestuje przeciwko "politycznej grze", jaka - zdaniem radnych - toczy się w ostatnich dniach wokół osoby Wałęsy - honorowego obywatela stolicy. Za przyjęciem stanowiska zagłosowali radni PO i Lewicy. Radni PiS byli przeciwni, nikt nie wstrzymał się od głosu. "Lech Wałęsa jest jednym z tych ludzi, którym Polska zawdzięcza pokojowe przemiany demokratyczne. Swoją działalnością zasłużył sobie na powszechny szacunek i uznanie, nie tylko w naszym kraju, ale i na całym świecie" - podkreślono w stanowisku.
Federacja Regionów i Komisji Zakładowych NSZZ Solidarność'80 pogratulowała Cenckiewiczowi i Gontarczykowi "doskonałego warsztatu naukowego", wykazanego w książce. Obu autorów poinformowano, że w czasie tegorocznych obchodów rocznicy Sierpnia'80 zostaną wyróżnieni Złotą Odznaką Solidarność'80 za "przybliżenie prawdy o tamtych wydarzeniach".