J. Kaczyński: korzystanie z podsłuchu ABW jest bezprawne
Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział dziennikarzom, że wiceszef ABW Jacek Mąka, wykorzystując nagrania rozmów telefonicznych Wojciecha Sumlińskego z dziennikarzami do procesu cywilnego wobec "Rzeczypospolitej", w sposób oczywisty złamał prawo. Również według posła PO Jarosława Gowina, zakładanie podsłuchów dziennikarzom "nie mieści się w standardach państwa prawa".
17.10.2009 | aktual.: 18.10.2009 10:43
"Rzeczpospolita" napisała, że ABW nagrała rozmowę dziennikarza "Rzeczpospolitej" Cezarego Gmyza oraz Bogdana Rymanowskiego z TVN, prowadzoną z telefonu Wojciecha Sumlińskiego. Według gazety niezgodne z prawem było to, że nie zniszczono zapisów z podsłuchów rozmów, które nie miały związku ze sprawą. Gazeta kwestionuje też dopuszczalność udostępnienia materiałów ze śledztwa pełnomocnikowi zastępcy szefa ABW Jacka Mąki w związku z procesem cywilnym, jaki Mąka wytoczył "Rzeczpospolitej".
- Tę sprawę trzeba wyjaśnić, bo prawo złamano z całą pewnością. Nie wiem, czy podsłuch był legalny, natomiast to, co uczyniono dalej z tymi taśmami, to jest kolejna demonstracja tej ekipy, że prawa nie przestrzega i nie ma zamiaru przestrzegać - powiedział dziennikarzom Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS pytany, czy według niego wiceszef ABW złamał prawo, wykorzystując nagrania z podsłuchów w sprawie cywilnej odparł, że "złamał w oczywisty sposób".
- Te materiały nie są w oczywisty sposób do użytku prywatnego. Procesy cywilne to jest prywatna sprawa. W momencie, kiedy ktoś wytacza proces cywilny to nawet, gdyby był prezydentem państwa, w tym przypadku jest tylko obywatelem i stroną sądowego sporu, gdzie wszyscy są równi. To jest kryzys państwa, kryzys władzy, tego rządu i Donalda Tuska - podkreślił J. Kaczyński.
W ocenie posła PO Jarosława Gowina, jeżeli prawdą są zarzuty "Rzeczpospolitej", że ABW zakładało podsłuchy dziennikarzom, to takie działanie należy z całą pewnością wyjaśnić.
- Ta sprawa musi być wyjaśniona do końca dlatego, że nielegalne podsłuchy zakładane jeszcze w dodatku przez jedną ze służb, a tak brzmią oskarżenia pod adresem ABW, to jest coś, co absolutnie nie mieści się w standardach państwa prawa, zwłaszcza jeżeliby te podsłuchy zakładane były dziennikarzom - powiedział dziennikarzom Gowin.
Jak podkreślił, obecnie w tej sprawie wiadomo zdecydowanie za mało, aby wydawać kategoryczne osądy.
Zastępca prokuratora apelacyjnego w Warszawie Robert Majewski zapewnił, że podsłuch w śledztwie dotyczącym próby handlu tajnymi dokumentami z weryfikacji WSI, był stosowany wobec podejrzanego Wojciecha S., a nie wobec rozmawiających z nim dziennikarzy.
Również ABW oświadczyła, że nie podsłuchiwała Rymanowskiego i Gmyza, a stenogramy przytoczone przez "Rzeczpospolitą" zostały odtajnione nie na żądanie funkcjonariuszy ABW, lecz - zgodnie z prawem - przez prokuratora.
Prokuratura zapewniła też, że udostępnienie części dokumentów prawnikowi Mąki było zgodne z prawem i odbyło się po odtajnieniu dokumentów, kiedy także podejrzani mogli się już zapoznać z materiałem dowodowym.
Sam Mąka przesłał oświadczenie, w którym wyjaśnił, że jego pełnomocnik wystąpił o dokumenty z postępowania karnego wobec Wojciecha S. i Aleksandra L. w związku z procesem o ochronę dóbr osobistych i uzyskał dostęp do nich zgodnie z kodeksem postępowania karnego. Według Mąki, udostępnione jego pełnomocnikowi dokumenty mają znaczenie dla oceny wiarygodności pozwanego przezeń Gmyza.