J. Kaczyński: degeneracja postępuje - to oczywistość
Dlaczego pan Widacki koniecznie musi być w komisji śledczej ds. nacisków? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, ale znam odpowiedź na inne. Otóż mieliśmy w czwartek do czynienia z kolejną, zresztą niebywałą kompromitacją większości parlamentarnej i łamaniem regulaminu sejmowego. To najoczywistsza oczywistość. Widzimy postępującą degenerację - powiedział b. premier Jarosław Kaczyński w "Sygnałach Dnia".
08.02.2008 | aktual.: 08.02.2008 11:18
"Sygnały Dnia": Sejm ma zdecydować, czy będzie specjalny punkt w porządku obrad: "Tajne posiedzenie, tajna sesja" i tam minister sprawiedliwości miałby przedstawić posłom informację o ilości, zasadności i skali stosowanych prowokacji i podsłuchów.
Jarosław Kaczyński: To jest rzeczywiście PR-owsko znakomity pomysł tych, którzy się ośmieszają coraz bardziej, bo przecież zapowiadali, że pokażą jakieś strasznie kompromitujące materiały, a nie są w stanie pokazać nic. Tajne posiedzenie Sejmu, tam się powie, co się chce, a następnie różni posłowie będą też to, co będą chcieli, opowiadać, bo wiadomo, jak ten mechanizm działa, to zostało już dawno w Polsce sprawdzone. Dzięki temu będziemy mogli się (mówię tutaj jakby z punktu widzenia dzisiejszej władzy) "wykręcić się" od odpowiedzialności za to, co mówiliśmy przez dwa lata i co się po prostu nie potwierdza.
- Niczego, co by było łamaniem prawa, niczego, co by było budowaniem choćby najmniejszych elementów państwa policyjnego tu nie było, natomiast było rzeczywiście zdjęcie immunitetu z pewnej grupy. W Polsce pewna grupa mogła, mówiąc najprościej, kraść bez żadnego ryzyka. I myśmy to zlikwidowali. To był jeden z powodów tego strasznego ataku na nas. No i dzisiaj trzeba to jakoś wszystko złożyć, raport Pitery okazał się, powiedzmy sobie, wielkim nieporozumieniem, te inne usiłowania też się jakoś nie bardzo kończą efektami i wobec tego ktoś wpadł na taki pomysł: "zróbmy tajne posiedzenie (skądinąd nielegalne, całkowicie nielegalne z punktu widzenia prawa) i później będzie można opowiadać już co się chce, bo nikt nie będzie w stanie tego sprawdzić".
Panie premierze, w czwartek wieczorem w Sejmie skok temperatury, tak to można nazwać, choć nie jakiś dramatyczny – sprzeciw PiS-u wobec kandydatury posła Widackiego do sejmowej komisji mającej badać rzekome nadużycia w służbach specjalnych. Na zarzut, że ma oskarżenie, LiD odpowiada: "Oskarżenie wątpliwej jakości, bo ten świadek ponoć niewiarygodny".
- Po pierwsze kilka oskarżeń, kilka spraw, zawsze w tle przestępczość zorganizowana, a poza tym jeżeli ktoś, kto ma akt oskarżenia nie może być czynnym policjantem, nie może pracować w innych służbach, to dlaczego może być w komisji specjalnej tego rodzaju? Przecież to jest instytucja szczególnej wagi, powinni tam być ludzie, których uczciwość nie może być w ten sposób podważana. Ja się zastanawiam tylko nad tym, po co to się robi, dlaczego pan Widacki koniecznie tam musi być, skoro w sensie procesowym jest w takiej, powiedzmy sobie, wysoce niekorzystnej sytuacji? Nie ukrywam, że nie potrafię znaleźć odpowiedzi na to pytanie, natomiast na inne pytanie mam odpowiedź. Otóż mieliśmy tutaj do czynienia z kolejną, zresztą niebywałą kompromitacją nie tyle Sejmu, co większości, mieliśmy do czynienia z łamaniem regulaminu sejmowego, bo w oczywisty sposób pan marszałek Komorowski powinien poddać pod głosowanie wniosek formalny o rozdzielne głosowanie. Nie będę tutaj prowadził wywodów prawnych, ale to jest
najoczywistsza oczywistość, że tak to jest w regulaminie Sejmu rozstrzygnięte. I mamy po prostu do czynienia z postępującą degeneracją. Ja zastanawiam się, kiedy się okaże, że osobą wiarygodną jest po prostu już jakiś przedstawiciel któregoś z gangów, w końcu "obcinacze palców" są zwalniani z więzienia.