Irlandzkiego reportera porwali zwolennicy Sadra
Irlandzki dziennikarz Rory Carroll, który w
środę został porwany, a po 36 godzinach uwolniony w Bagdadzie,
twierdzi, że za jego porwaniem stała szyicka organizacja, która
chciała wymusić uwolnienie więzionych w Basrze zwolenników
radykalnego duchownego Muktady al-Sadra - napisał panarabski dziennik "Aszrak al-Awsat".
23.10.2005 | aktual.: 23.10.2005 15:51
Reporter brytyjskiego "Guardiana" powiedział, że był przetrzymywany w ciemnym pokoju w suterenie, gdzie był tylko dywan i poduszka.
Usłyszałem jak zadzwonił telefon komórkowy jednego z porywaczy. Później on wszedł do mnie i powiedział: "pozwolę ci odejść". Następnie wsadził mnie do bagażnika samochodu i zawiózł do centrum Bagdadu - relacjonuje słowa reportera arabski dziennik.
Według gazety, Carroll powiedział, iż porywacze mówili mu, że użyją go jako karty przetargowej i wymienią na trzymanych w Basrze (południowy Irak)
zwolenników al-Sadra.
Krótko po uwolnieniu irlandzki dziennikarz mówił w rozmowie z reporterem agencji Reutera, że nie wie, kto stał za jego uprowadzeniem. Powiedział, że chciałby zostać w Iraku i kontynuować swoją pracę.
Carroll był w Iraku od dziewięciu miesięcy. Przed wyjazdem do Bagdadu był korespondentem "Guardiana" w Rzymie, a potem w Republice Południowej Afryki.
Iraccy rebelianci porwali dotąd ponad 200 cudzoziemców. Wśród uprowadzonych tylko w tym roku było troje dziennikarzy rumuńskich, dwoje włoskich, dwoje indonezyjskich i Francuzka.
Paweł Hochstim