PolskaIrlandzki cud gospodarczy

Irlandzki cud gospodarczy

Politycy PO zapowiadają, że chcą zbudować w Polsce drugą Irlandię. Pytani o szczegóły tego planu, niewiele są w stanie powiedzieć na temat „irlandzkiego cudu”. Poniższy artykuł może im w tym pomóc. Czy skorzystają z tej ściągi?

Irlandzki cud gospodarczy
Źródło zdjęć: © Gość Niedzielny | Henryk Przondziono

12.11.2007 | aktual.: 17.12.2007 17:53

W 1982 roku w prestiżowym magazynie „The Economist” ukazał się, zapowiedziany na okładce pisma, raport o biednej Irlandii pod tytułem: „Najbiedniejsi wśród bogatych”. W 1998 roku ten sam magazyn na swojej okładce znów przedstawił Irlandię – tym razem z tytułem: „Gwiazda Europy!”. Jak to możliwe, że kraj, który jeszcze 25 lat temu miał dług publiczny w wysokości 150% PKB, bezrobocie na poziomie 17%, a PKB na głowę mieszkańca najniższy spośród członków Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, dziś jest gospodarczym tygrysem Europy? Aby zrozumieć, na czym polega fenomen przemian gospodarczych na Zielonej Wyspie, należy przedstawić trochę historii tego kraju.

Od wielkiego głodu do niepodległości

Będąca od 1801 roku w unii realnej z Wielką Brytanią katolicka Irlandia była traktowana przez protestantów niemal jak kraj niewolników. Katolicy aż do czasów Daniela O’Connella (1829 rok) nie mieli praw politycznych, jeszcze dłużej nie mogli być właścicielami ziemi, zaś w latach 40. XIX wieku przez Irlandię przetoczyła się zaraza ziemniaczana, która do śmierci głodowej doprowadziła ponad milion Irlandczyków.

Przez cały wiek XIX w Anglii krążyły dowcipy o irlandzkich wieśniakach, którzy zobaczywszy po raz pierwszy schody – schodzili po nich tyłem, jak po drabinie. Nędza i zacofanie były powszechne. W 1921 roku Irlandia uzyskała autonomię. Stan ich gospodarki nadal pozostawiał wiele do życzenia.

Mimo przystąpienia do EWG w 1973 roku, gospodarka irlandzka wciąż była zacofana – bezrobocie sięgało 17–20%, młodzi ludzie masowo wyjeżdżali do USA, 40% Irlandczyków pracowało w rolnictwie, przemysł nie stanowił siły napędowej gospodarki.

Radykalny zwrot

Na początku lat 80. XX wieku kolejne pokolenie Irlandczyków rozpoczęło swój exodus do USA w poszukiwaniu lepszego życia, co bardzo przypomina aktualną emigrację tysięcy Polaków do Irlandii i Wielkiej Brytanii. Rząd, chcąc ich zatrzymać, postanowił dokonać radykalnych reform gospodarczych. W 1982 roku Irlandczycy dwukrotnie wybierali Dáil, czyli swój parlament, gdyż rząd Fianna Fáil nie zdołał uchwalić budżetu państwa.

W grudniu 1982 roku, pod wodzą Garreta FitzGeralda, utworzono koalicyjny rząd Fine Gael (chadecy) oraz Partii Pracy. I to właśnie rząd centrowo-lewicowy, a nie prawicowa i konserwatywna Fianna Fáil, doprowadził do radykalnych reform gospodarczych.

Trzy ważne zmiany

Podpisane w 1985 roku porozumienie rządu, związków zawodowych i organizacji rolników pod nazwą „Porozumienie społeczne” zakładało reformy w trzech dziedzinach. Po pierwsze uchwalono plan naprawy finansów publicznych – w 1985 roku dług publiczny wynosił 150% PKB. Dziś premier Bertie Ahern dysponuje miliardem euro nadwyżki budżetowej. Drugim elementem strategii rządu była nowa polityka strukturalna, której celem miała być poprawa konkurencyjności irlandzkiej gospodarki. W tym celu uchwalono niski, 10-procentowy podatek od przedsiębiorstw, co zachęciło z biegiem czasu zagranicznych inwestorów do przenoszenia swoich firm na wyspę, i maksymalne uproszczenie zakładania firm oraz rozliczania się z fiskusem. Trzecia część rządowego planu polegała na tym, że poszczególne grupy zawodowe nie będą przeciw planom protestować. Chodziło głównie o protesty przy sprzedaży państwowych firm lub zamykaniu nierentownych przedsiębiorstw. Zreformowano także telekomunikację, energetykę i transport.

Na efekty tych zmian nie trzeba było długo czekać. Od początku lat 90. gospodarka irlandzka zaczęła się rozwijać w tempie 10–11% w skali roku, bezrobocie spadło do 3,5%. Udało się też zahamować emigrację. Dziś Irlandia nie tylko ma najwyższy w Europie wskaźnik przyrostu naturalnego, ale także sporo „uciekinierów” zza oceanu wraca do ojczyzny. Zakłada się, że w 2011 roku na wyspie będzie 4,1 miliona obywateli (obecnie 3,9 miliona).

Efekty, czyli „cud”

Wstępując do EWG, poziom rozwoju gospodarczego Irlandii stanowił 62% średniej unijnej – dziś 120%. Te zmiany, o których mowa wyżej, dokonane przez Irlandię, rzeczywiście spowodowały niebywałe podniesienie się poziomu życia. Napłynęły miliardowe inwestycje z zagranicy. Mówi się, że Irlandia zawdzięcza boom gospodarczy środkom unijnym. Nie do końca jest to prawda, gdyż przez cały pobyt we Wspólnocie otrzymała 34 miliardy euro, natomiast nowe inwestycje zagraniczne sięgają 20 miliardów dolarów rocznie! To między innymi kapitał zagraniczny spowodował wzrost dobrobytu. Inwestycje oraz zmiany strukturalne doprowadziły do zmiany zatrudnienia tysięcy ludzi. Dziś w rolnictwie pracuje tylko 7% ogółu, dominują usługi (55%) i przemysł (36%).

Irlandia jest dziś siedzibą ponad 300 wielkich światowych koncernów. W Irlandii inwestuje Microsoft, który według niektórych opinii wytwarza 2% wzrostu gospodarczego każdego roku, a ponadto zatrudnia ponad 2,5 tysiąca osób. Z tej samej branży swoje siedziby w Irlandii mają ponadto: Intel, IBM, Dell, Hewlett Packard.

Trzynastu z dwudziestu największych światowych producentów urządzeń medycznych produkuje je w Irlandii. Dziewięć z dziesięciu największych koncernów farmaceutycznych ma fabryki na wyspie. Kupując cztery lekarstwa w aptece, proszę spojrzeć na opakowanie – statystycznie co najmniej jedno z nich powinno być wyprodukowane w Irlandii. Ponadto miliardy euro inwestują w Irlandii koncerny lotnicze i samochodowe. Zainteresowanie tym krajem spowodowane jest oczywiście najniższym w Europie podatkiem od zysków dla firm, który na skutek wielu zabiegów Unii Europejskiej od 1 stycznia 2003 roku został podniesiony z 10 do 12,5%. Na szczęście irlandzkiemu rządowi udało się wywalczyć w Brukseli zachowanie dotychczasowego opodatkowania dla już istniejących firm. Zatem większość koncernów, które dają pracę tysiącom Irlandczyków, nadal płaci 10%.

W rankingu wolnych gospodarek prestiżowej Heritage Foundation Irlandia jest sklasyfikowana na 7. miejscu za 2007 rok, Polska na 87. miejscu. Koszty pracy w porównaniu z Wielką Brytanią są niższe o 15%, w porównaniu z Polską o 80%. Duże znaczenie dla inwestorów ma fakt, że założenie firmy można załatwić w jeden dzień. PKB na głowę mieszkańca stawia Irlandię na 4. miejscu na świecie. Głód w Irlandii jest już pamiętany tylko za sprawą pomnika Ofiar Wielkiego Głodu w centrum Dublina.

Tygrys Europy

Irlandia, w przeciwieństwie do większości krajów Europy, nie ma problemu bezrobocia. Oczywiście nie wszystko jest tam doskonałe. Rząd nadal bardzo wiele dziedzin reguluje, poszczególne grupy społeczne cieszą się różnymi przywilejami (emeryci za darmo korzystają ze wszystkich rodzajów transportu poza samolotami), płaci 200 euro tygodniowo na każde dziecko, choć z drugiej strony dzięki temu w Irlandii ostał się do tej pory jeszcze model rodziny, gdzie kobiety nie pracują, tylko wychowują dzieci. Tradycyjny model rodziny przeważa jednak tylko na prowincji.

Jeśli chodzi o podatki osobiste, to specjalnymi przywilejami cieszą się pełne rodziny, które mają wiele ulg podatkowych. Najlepiej jednak usytuowani są artyści, którzy są całkowicie zwolnieni z podatku dochodowego. Dlatego m.in. gwiazda U2, Bono, nie musi meldować się w Monaco. Irlandczycy, którym nie uda się uzyskać statusu artysty, płacą podatki w dwóch progach: 18% dla zarobków do 18 tys. euro oraz 42% dla zarobków powyżej 40 tys. euro rocznie. VAT niemal na wszystko jest jednolity i wynosi 21%.

Przykład dla Polski

Wiele mówi się o tym, że Polska po wyborach stanie się drugą Irlandią. Jak widać, aby pobudzić gospodarkę i dokonać „cudu”, wystarczyły tak naprawdę trzy posunięcia. PO obiecywało przed wyborami obniżkę podatków, ale pierwsze zapowiedzi powyborcze, między innymi dotyczące zablokowania dalszej obniżki składki rentowej, nie nastrajają optymistycznie. Po drugie, aby Polska rzeczywiście stała się rajem dla inwestorów, należałoby pójść drogą estońską, gdzie firmy reinwestujące zyski na terenie kraju w ogóle nie płacą podatku dochodowego. Wreszcie państwo musi się wycofać z tych obszarów, w których obywatelom znacznie lepiej służy „niewidzialna ręka rynku”. Czy Platforma Obywatelska pozbędzie się intratnych stanowisk dla partyjnych kolegów, aby dokonać przeobrażeń gospodarczych? Najlepszym testem na chęć dokonania rzeczywistych zmian będzie likwidacja finansowania partii politycznych z budżetu państwa. PO zapowiadało, że po zwycięstwie będzie to jedna z pierwszych inicjatyw. Tylko czy partia w sytuacji, kiedy ma
szansę otrzymać blisko 200 milionów złotych przez najbliższe cztery lata, będzie chciała podciąć gałąź, na której siedzi? Najbliższe tygodnie dadzą odpowiedź.

Paweł Toboła-Pertkiewicz, członek zarządu Polsko-Amerykańskiej Fundacji Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego PAFERE

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)