Irakijczycy cieszą się, ale i boją
Brytyjska prasa zamieszcza na pierwszych
stronach zdjęcie burzonego pomnika Saddama Husajna w Bagdadzie i
zastanawia się, co dalej: czy to już koniec wojny i czy Amerykanie
wygrają pokój.
10.04.2003 | aktual.: 10.04.2003 11:54
"Po radosnych obchodach upadku ich władcy, mieszkańcom Iraku należy obecnie dopomóc w odbudowie kraju" - pisze czwartkowy dziennik "The Independent".
Gazeta chwali "profesjonalizm i dyscyplinę" amerykańskich i brytyjskich żołnierzy, ale sądzi, że wojskowe zwycięstwo nie jest jeszcze zupełne.
"Głównym i pilnym problemem jest wypełnienie próżni władzy, którą stworzyło obalenie Saddama Husajna. Nie można dopuścić do tego, by miejsce surowych represji, których dopuszczał się obalony reżim, zajął chaos" - pisze "The Independent", uznając przywrócenie porządku za pierwszoplanowe zadanie.
Publicysta tej samej gazety Donald MacIntyre w obszernym artykule pisze, że "rząd brytyjski musi obecnie zadbać o to, by przyszły rząd w Bagdadzie nie był amerykańską marionetką".
Podczas gdy Irakijczycy ze zgliszcz rządowych budynków wynoszą meble i dywany, amerykański minister obrony Donald Rumsfeld i amerykański wiceprezydent Dick Cheney z tych samych zgliszcz wytaczają baryłki ropy naftowej - taki obraz sytuacji przedstawia karykatura zamieszczona w "The Independent".
Inne skojarzenia ma "Daily Telegraph". Obalenie pomnika Saddama Husajna skłania ten dziennik do przypomnienia, jak niszczono pomniki Lenina po upadku muru berlińskiego. "Miejmy nadzieję, że podobne symbole władzy, która sama siebie przedstawia jako rewolucyjną, wkrótce runą w Teheranie i w siostrzanym reżimie partii Baas w Damaszku" - pisze "Daily Telegraph".
Według "Guardiana", upadek reżimu Saddama, w różnych krajach świata będzie nie tylko źródłem radości, ale także niepokoju.
"Problemy Iraku nie skończyły się. Zmieniły tylko formę i skalę. Z dnia na dzień załamała się władza polityczna w kraju, który jak dotąd doświadczył tylko brutalnej politycznej kontroli. Następstwem wyzwolenia
Iraku nie może być wewnętrzna destabilizacja ani wyzysk przez inne kraje" - podkreśla "Guardian".
Publicysta gazety, Seumas Milne, nie ma wątpliwości, że wojna z Irakiem jest przykładem "wojny kolonialnej".
"Financial Times" zauważa, że Amerykanie odnieśli zdecydowane zwycięstwo, angażując mniej niż 1/6 swoich sił zbrojnych liczących 1,4 mln ludzi. "Teraz jednak zaczyna się dla nich nawet trudniejsze zadanie - wygranie pokoju" - napisał dziennik. (iza)