"Irak stał się bazą szkoleniową dla terrorystów"
Administracja prezydenta USA George'a
W. Busha po raz pierwszy oficjalnie przyznała, że Irak stał się
bazą szkoleniową dla terrorystów - powiedzieli amerykańscy specjaliści ds. wywiadu.
To pierwszy raz, kiedy tego typu opinię wypowiedziała publicznie osoba z kręgów rządowych - komentował środowe wystąpienie dyrektora CIA Portera Gossa przed senacką Komisją ds. Wywiadu były ekspert i konsultant amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej Vincent Cannistrano.
Goss w środę powiedział, że "ekstremiści islamscy wykorzystują konflikt iracki do rekrutowania antyamerykańskich dżihadystów". Nieoficjalnie wszyscy od dawna o tym wiedzieli - podkreślił ekspert Fundacji Carnegiego na rzecz pokoju na świecie David Rothkopf.
Zdaniem Cannistrano Porter Goss tylko uznał fakt, że terroryści, którzy walczyli w Iraku, pojawili się później w innych miejscach świata. Niektórzy z nich, po tym gdy walczyli u boku dżihadystów w Iraku, znaleźli się później w Kuwejcie, czy Arabii Saudyjskiej - tłumaczył.
Goss przyjął też, że dżihadyści stanowią potencjalne zaplecze do utworzenia międzynarodowych komórek i siatek terrorystycznych w Arabii Saudyjskiej, Jordanii i innych krajach.
W rzeczywistości Irak stał się centralnym punktem konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a islamskimi ekstremistami na Bliskim Wschodzie, ponieważ w Iraku jest mnóstwo (potencjalnych) celów - mówił Rothkopf. Dodał, że sytuacja się nie zmieni, dopóki w Iraku będą stacjonowały amerykańskie wojska.
Od kilku miesięcy specjaliści ds. walki z terroryzmem są zaniepokojeni tym, że Irak stał się bazą szkoleniową dla terrorystów. "Gdybyśmy nie dokonali inwazji na Irak, wielu dżihadystów, których dziś znamy, nigdy nie zostałoby zrekrutowanych" - napisał ostatnio na łamach magazynu "The Atlantic Weekly" amerykański były pełnomocnik Białego Domu ds. wywiadu Richard Clarke.