Irak: bojownicy biorą zakładników
Ośmiu Południowych Koreańczyków zostało wziętych jako zakładnicy przez "siły zbrojne" w Iraku; jednego z zatrzymanych wkrótce potem wypuszczono - poinformowała południowokoreańska agencja Yonhap, powołując się na anonimowego przedstawiciela MSZ w Seulu.
Z kolei japońska agencja Kyodo informuje, że "powiązane z terroryzmem" ugrupowanie zatrzymało w Iraku trzech japońskich cywilów. Ugrupowanie to zażądało wycofania się sił japońskich z Iraku w ciągu trzech dni, grożąc zabiciem zatrzymanych w razie niespełnienia tego żądania.
Brak potwierdzonych informacji o zakładnikach. Wśród Japończyków jest podobno dwóch dziennikarzy i wolontariuszka. Telewizja Al-Dżazira pokazała nagranie wideo z japońskimi zakładnikami. Pokazano ich, stojących z zawiązanymi oczami w otoczeniu uzbrojonych mężczyzn. Widać też japońskie paszporty zakładników.
Według telewizji Al-Dżazira, Japończyków porwało ugrupowanie, nazywające się "Szwadronami mudżahedinów" bądź "Brygadami mudżahedinów".
W środę późnym wieczorem w pobliżu japońskiej bazy dały się słyszeć trzy eksplozje. Według rzecznika japońskiego Ministerstwa Obrony, na teren bazy nie spadł żaden pocisk, nie ucierpiał też żaden z żołnierzy. Agencja Kyodo poinformowała, że w pobliżu bazy znaleziono łuskę pocisku moździerzowego.
Według rządu w Tokio, za eksplozjami mogą kryć się terroryści, którzy próbują zmusić Japonię do rezygnacji z misji w Iraku. "Terroryści chcą siać zamęt i usiłują zmusić oddziały Japońskich Sił Samoobrony do wycofania się" - powiedział dziennikarzom premier Junichiro Koizumi.
Według szefa gabinetu premiera, Yasuo Fukudy, rząd w Tokio zamierza pilnie obserwować sytuację bezpieczeństwa w Iraku, ale żołnierze japońscy będą kontynuowali swą misję w tym kraju.
W bazie niedaleko Samawy stacjonuje około 530 żołnierzy japońskich, będących częścią 1100-osobowego kontyngentu, który w Iraku ma zajmować się usuwaniem zniszczeń wojennych, zadaniami logistycznymi i budową m.in. oczyszczalni wody.