Iraccy dyplomaci zagubieni
Obalenie dyktatury Saddama
Husajna wywołało zamęt, nastroje rezygnacji, a często panikę w
irackich ambasadach na świecie. W niektórych przystąpiono do
palenia dokumentów, gdzie indziej trwa czekanie na nowe instrukcje.
10.04.2003 | aktual.: 10.04.2003 12:10
"Gra skończyła się" - powiedział przedstawiciel Iraku przy ONZ, Mohammed Al-Duri. Ambasador, do niedawna nieprzejednany obrońca poczynań Saddama Husajna podczas licznych debat w ONZ, nie wiedział nic o miejscu pobytu dyktatora. Twierdził też, że od kilku dni nie miał łączności z Bagdadem. "Moją nadzieją jest teraz pokój, dla wszystkich" - powiedział.
W czwartek rano, jak podała amerykańska telewizja Fox News, Al- Duri przyleciał z Nowego Jorku do Paryża.
W stolicy Brazylii, Brasilii, personel ambasady Iraku, po obejrzeniu w telewizji sceny obalania pomnika Saddama Husajna w Bagdadzie, przystąpił do palenia skrzyń i kartonów z dokumentami. "To kłamstwo. Paliliśmy tylko śmieci i świeżo ściętą trawę" - zaprzeczył sekretarz ambasady.
W Sztokholmie jeden z trzech dyplomatów, którzy pozostali w tamtejszej ambasadzie Iraku (dwóch innych władze szwedzkie wydaliły w ubiegłym miesiącu za szpiegowanie irackich uchodźców), twierdził, że poza tym, co widział w telewizji, nic nie wie o sytuacji w Bagdadzie.
W Moskwie dziennikarze bezskutecznie usiłowali dowiedzieć się od tamtejszego ambasadora Iraku, czy w rosyjskim przedstawicielstwie w Bagdadzie schronił się Saddam Husajn. Dementi w tej sprawie musiało ogłosić rosyjskie MSZ.(ck)