"IPN złamał ustawę o ochronie danych"
Można stawiać Instytutowi Pamięci Narodowej
zarzut złamania ustawy o ochronie danych osobowych - powiedziała w Sejmie generalny inspektor ochrony danych osobowych
(GIODO) Ewa Kulesza. Dodała, że wynika to ze wstępnych ustaleń
kontroli GIODO trwającej w IPN w związku z "listą Wildsteina".
Według Kuleszy, można IPN stawiać zarzut nieumyślnego niezabezpieczenia swych danych przed dostępem osób nieuprawnionych i niezgłoszenia swych zbiorów danych do rejestracji w GIODO - jak nakazuje ustawa o ochronie danych. Podkreśliła, że czyny takie stanowią złamanie prawa w myśl ustawy o ochronie danych.
Kulesza oświadczyła, że IPN nie wykonał podstawowych obowiązków wynikających z tej ustawy, dodając, że nie rozumie, dlaczego IPN przez 5 lat działalności tego nie zrobił. Przede wszystkim Instytut nie zgłosił do rejestracji w GIODO żadnych zbiorów danych - powiedziała. Kulesza przyznała zarazem, że trwa dyskusja, czy wszystkie bazy danych z IPN podlegają takiej rejestracji.
Inne zarzuty Kuleszy wobec IPN to: dopuszczenie do pracy nad danymi nieuprawnionych pracowników Instytutu, niewykonanie opisu i struktury swych zbiorów danych i sposobów zabezpieczeń danych oraz niepowołanie administratora bezpieczeństwa informacji, który nadzorowałby przestrzeganie zasad ochrony danych osobowych. Niewykonanie tych obowiązków ustawowych zaowocowało brakiem ochrony danych w IPN, czego skutkiem było udostępnienie zbioru danych z czytelni IPN - powiedziała Kulesza.
Poinformowała, że dopiero po 4 stycznia 2005 roku zabezpieczono te dane przed skopiowaniem. Przed tą datą skopiowanie listy w całości było możliwe - dodała. Według Kuleszy, katalogi archiwalne powinny podlegać takiej samej ochronie jak inne materiały IPN. Dodała, że katalogi, które zostały później udostępnione w czytelniach, tworzono w IPN wbrew prawu.
Kulesza podkreśliła, że IPN "w nieuprawniony sposób" rozszerzył na dziennikarzy zakres dostępu do swych akt.
Ewa Kulesza jest żoną wiceprezesa IPN i szefa jego pionu śledczego Witolda Kuleszy.