IPN wyda książkę o kontaktach Lecha Wałęsy z SB?
W połowie roku Instytut Pamięci Narodowej opublikuje książkę na temat kontaktów prezydenta Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa - nieoficjalnie dowiedział się "Dziennik".
11.01.2008 | aktual.: 11.01.2008 05:21
Przygotowywane są dwie książki. Jedna na temat inwigilacji opozycji na Pomorzu w latach 70. i 80. Drugie wydawnictwo dotyczy zaś kontaktów Lecha Wałęsy z SB - zdradza gazecie osoba z bliskiego otoczenia szefa IPN Janusza Kurtyki. I dodaje: Praca jest już na ukończeniu i ma się ukazać za około trzy - cztery miesiące. Zgodę na to wydał prezes Instytutu.
W publikacji mają znaleźć się nieznane dotąd dokumenty o Wałęsie z początku lat 70. Informacje na temat przygotowywanej książki pojawiły się już w listopadzie ubiegłego roku. Prasa pisała wówczas o tajemniczym emisariuszu Donalda Tuska, który miał przekonywać Janusza Kurtykę do wstrzymania prac nad kontrowersyjną książką - przypomina gazeta.
Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk potwierdza, że cały czas trwają prace historyków dotyczące inwigilacji działaczy opozycji na Pomorzu przez Służbę Bezpieczeństwa, którymi kieruje dr Sławomir Cenckiewicz. W planie wydawniczym Instytutu na rok 2008 nie ma przewidzianej takiej książki - mówi Andrzej Arseniuk. Ale plan ten nie jest sztywny i może ulegać zmianie - dodaje rzecznik IPN.
Były prezydent nie jest zaskoczony planami wydawniczymi IPN. Słyszałem, że coś tam przygotowują. Proszę bardzo, nie mam nic przeciwko tej publikacji, ale chciałbym, żeby było w tym dziele zaznaczone, że zostało zniszczone 75 tomów akt na mój temat, że jest udowodnione, iż w przypadku mojej osoby dokumentacja była podrabiana i fałszowana przez SB. Poza tym wszystkie materiały na mój temat, które widziałem w archiwach IPN, to kserokopie, jakieś świstki. Żadnych oryginałów - komentuje Lech Wałęsa.
Zapowiada jednak: Jeśli w książce będzie nieprawda, to spotkamy się w sądzie.
Prezydent Lech Wałęsa znalazł się na tzw. liście Macierewicza w 1992 r., gdzie figurował jako TW o pseudonimie Bolek. W 2000 r. był lustrowany w trybie wyborczym. Sąd uznał, że nie był agentem bezpieki. Na tej podstawie dwa lata temu IPN przyznał mu status pokrzywdzonego - czytamy w "Dzienniku". (PAP)