IPN odwoła się od decyzji w sprawie prokuratora z "Wujka"
Instytut Pamięci Narodowej zaskarży
decyzję Wojskowego Sądu Okręgowego (WSO) w Warszawie,
który umorzył postępowanie w sprawie Witolda K., b. zastępcy
wojskowego prokuratora garnizonowego w Gliwicach.
Pod koniec ubiegłego roku IPN oskarżył Witolda K. o utrudnianie śledztwa w sprawie strzelania do górników z kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r. Według aktu oskarżenia, Witold K. dopuścił się zaniedbań i nie podjął działań umożliwiających zgromadzenie wszystkich dowodów. Grozi za to 5 lat więzienia.
WSO umorzył postępowanie wobec K. uznając, że zarzucane mu przestępstwo uległo przedawnieniu. Na czwartkowym niejawnym posiedzeniu WSO ocenił, że "problematyczne" jest stosowanie wobec czynu oskarżonego ustawy o IPN, wobec "nieostrości sformułowania 'brodni komunistycznej'".
Prokurator Ewa Koj, naczelnik pionu śledczego IPN w Katowicach, powiedziała PAP, że Instytut na pewno odwoła się od tej decyzji. "Doszło do ewidentnej obrazy prawa materialnego Myślę, że sądowi odwoławczemu nie pozostaje nic innego jak uchylić tę decyzję" - powiedziała.
Dwa tygodnie temu podobne orzeczenie sąd wydał wobec Janusza B. i Romana T., dwóch innych b. prokuratorów wojskowych, którzy utrudniali śledztwo w sprawie "Wujka". Sąd uznał, że nie popełnili oni zbrodni komunistycznej, wobec czego karalność ich czynu już się przedawniła.
IPN chciał co prawda umorzenia postępowania wobec Janusza B. i Romana T., ale z zupełnie innego powodu. IPN przyjął, że ponieważ obaj przyznali się do zarzucanych im czynów i złożyli obszerne wyjaśnienia, w takiej sytuacji wyrok wobec nich nie przekroczyłby dwóch lat więzienia. Ustawa amnestyjna w takich sytuacjach nakazuje, by sąd sprawę umorzył.
Tydzień temu IPN zaskarżył decyzję w sprawie Janusza B. i Romana T.
Zdaniem Instytutu, nie ulega żadnej wątpliwości, że wszyscy trzej prokuratorzy wojskowi dopuścili się zbrodni komunistycznej, a ta przedawnia się w 2010 roku. Według Instytutu, definicja takiej zbrodni, opisana w ustawie o IPN, jest jasna i jednoznaczna.
Prowadzący sprawę prokurator IPN Andrzej Majcher jest zdania, że podstawą orzeczenia WSO w sprawie Janusza B. i Romana T. jest błąd w ustaleniach faktycznych. Dotyczy to, jak uznał IPN, "szeregu dokonanych przez sąd interpretacji i ocen zgromadzonego w tej sprawie materiału dowodowego, zmierzających do usprawiedliwienia działań prokuratorów wojskowych".
Katowicki IPN chciał, by sprawę rozpatrywał katowicki sąd powszechny, WSO nie zgodził się na to.
W czasie pacyfikacji kopalni "Wujek" 16 grudnia 1981 r. zginęło dziewięciu górników. Pierwsze postępowanie w tej sprawie prokuratura wojskowa wszczęła bezpośrednio po tragedii i umorzyła po miesiącu "z uwagi na brak ustawowych znamion przestępstwa", przyjmując tezę o obronie koniecznej milicjantów, którzy pacyfikowali zakład.
Sprawa pacyfikacji śląskich kopalń toczy się przed katowickim sądem już po raz trzeci. Pierwszy proces trwał 4,5 roku, drugi 2 lata. Oba wyroki, uniewinniające 22 byłych milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, uchylił Sąd Apelacyjny w Katowicach. Trzeci proces, który objął 17 oskarżonych, rozpoczął się we wrześniu ubiegłego roku.