Inżynierowie społeczni to nie koalicjanci
Młoda, niekomunistyczna lewica jest dla dzisiejszej Polski dużo bardziej niebezpieczna niż starzy bezideowi postpezetpeerowcy. Koalicja rządowa PiS–SLD to kompletna fikcja. Mielibyśmy w programie edukacyjnym promować homoseksualizm czy aborcję, jak chce nowa lewica? Jakikolwiek kompromis w tego typu sprawach jest po prostu niemożliwy – z Janem Dziedziczakiem, posłem PiS, rozmawia Rafał Kotomski.
02.03.2010 | aktual.: 09.03.2010 21:47
* Co pan myśli o zwolnieniu Anity Gargas z TVP po emisji filmu o Jaruzelskim?*
Przyjąłem to z ogromną przykrością. Anita Gargas gwarantowała realizację patriotycznego systemu wartości w Telewizji Polskiej. To osoba bardzo wartościowa.
Mówi się, że pańskie ugrupowanie poświęciło Anitę Gargas „na ołtarzu” ważniejszych spraw. Na przykład tegorocznych wyborów prezydenckich… To wiadomość z
kategorii plotek. Jako poseł PiS pracuję w komisji kultury i środków przekazu i na żadnym „ołtarzu” Anity Gargas nie poświęcałem. Przyznaję jednak, że to zwolnienie jest bardzo dziwne.
Ktoś z TVP powinien wytłumaczyć się z tej sprawy przed komisją?
Gdy ktoś z władz telewizji pojawi się na komisji kultury, na pewno zwrócę uwagę na informacje, jakie pojawiły się przy zwolnieniu Anity Gargas. Gdyby okazało się, że naprawdę straciła pracę po emisji filmu o Jaruzelskim, byłby to skandal. Przecież nareszcie ktoś zdecydował się odsłonić prawdę o tym komunistycznym dyktatorze.
Wydawać by się mogło, że nikt przy zdrowych zmysłach nie powinien już dyskutować o tym, czy stan wojenny był „mniejszym złem”. Tak jak oczywista jest szkodliwa rola Jaruzelskiego dla Polski. A tu nagle Gargas traci pracę z powodu emisji dokumentu o nim. Co się dzieje, pańskim zdaniem?
Wciąż nie znam oficjalnej argumentacji dymisji pani Gargas. Gdyby plotki o powodach tej decyzji okazały się prawdą, to rzeczywiście odechciewa mi się pracy jako posłowi komisji kultury, dbającemu o publiczną telewizję. Myślałem, że w Polsce dawno już skończyła się cenzura. Tymczasem najwyraźniej ona wciąż istnieje, i to jest niedopuszczalne. Gra zresztą toczy się m.in. o postrzeganie tego, czym była PRL. Bo jeżeli Jaruzelski był hamletycznym bohaterem, jak twierdzą niektórzy, to może też czasy PRL-u wcale nie były takim złym okresem w naszej historii.
Warto było bić się o media publiczne, by doczekać się tak żenującej sytuacji? W komercyjnej stacji puściliby film o twórcy stanu wojennego i pewnie nikomu z tego powodu włos by z głowy nie spadł.
Ale jakoś w ostatnim dwudziestoleciu nie puścili... Media publiczne są wciąż wartością samą w sobie. A w komercyjnej stacji pewnie nikt by pracy nie stracił, ale byłoby upomnienie. Że puszcza się „nudny” dokument zamiast kolejnego serialu ze znacznie wyższą oglądalnością.
Film o Jaruzelskim oglądały ponad 3 miliony widzów.
Tak, ale upieram się, że dla komercyjnej stacji taki film to byłaby ekstrawagancja. TVN-owi zdarzyli się świetni „Trzej kumple”, ale norma to odcinkowy film o PRL-owskim arcyszpiegu, przedstawiający go jako bohatera.
Czy istnieje frakcja proeseldowska w Prawie i Sprawiedliwości?
Nie sądzę. Mam nadzieję, że czegoś takiego nie ma.
A politycy życzliwi jakiejś formie współpracy z postkomunistami?
Zdarzają się różne wypowiedzi wynikające z różnic pokoleniowych. Na szczęście w jednym z wywiadów prezes Kaczyński przeciął spekulacje i powiedział, że nie wyobraża sobie koalicji z SLD. Przyjąłem te słowa z ogromną radością. Ale wiem, że pojawiają się takie głosy, iż być może młodsze pokolenie polityków – w odróżnieniu od tych, którzy walczyli z komuną – ma na ten temat inne zdanie.
Pan jest najmłodszym posłem PiS, do tego bliskim prezesowi partii. Więc jak to jest – da się czy się nie da z Napieralskim, Olejniczakiem i innymi?
Ja sobie tego nie wyobrażam. I nie zgadzam się z opinią, że ideowemu młodszemu pokoleniu będzie łatwiej stworzyć koalicję z lewicą.
Co najbardziej przeszkadza?
Lewica XXI wieku przychodzi z Zachodu, a reprezentowana jest przez „Krytykę Polityczną”, Sierakowskiego… * To ideologicznie. A politycznie kogo pan do nich zalicza?*
Napieralskiego, który nie wymienia jako idola Kwaśniewskiego, ale Zapatero; Arłukowicza, Olejniczaka, Biedronia (kandydat SLD w wyborach parlamentarnych). A więc ludzi po trzydziestce, którzy osobiście nie kolaborowali z systemem PRL-owskim. Natomiast warto zadać sobie pytanie, jakie reprezentują poglądy.
W jaki sposób pan ocenia ten ich ideowy bagaż?
Patrzę na politykę w sposób ideowy, a nie wyłącznie pragmatyczny. Zależy mi na wprowadzeniu w życie pewnego systemu wartości, w który wierzę. Dzięki bohaterom Solidarności mogę dzisiaj żyć w wolnym kraju i z tego korzystam. Jednocześnie mam świadomość, kim byli działacze PZPR-u. Najostrzej mówiąc, to zdrajcy kolaborujący ze Związkiem Sowieckim. A najczęściej karierowicze i oportuniści, którzy chcieli wygodnie żyć. Byli jeszcze tzw. pożyteczni idioci. Gdy dziś rozmawiam z postkomunistycznymi politykami SLD, widzę ludzi, którzy na tle ich młodych kolegów w wielu założeniach są wręcz konserwatywni. Przedstawiają o wiele bardziej normalną wizję świata. Na przykład nie chcą wprowadzenia związków homoseksualnych. Między sobą wręcz z tego kpią. Inżynieria społeczna ich nie interesuje. Wolą wygodne życie i realizowanie swoich brudnych interesów. Przecież za rządów Leszka Millera na szczęście nikt skutecznie nie ingerował w nasze rodziny.
Gdyby Napieralski został premierem, byłoby inaczej?
Oni mają ambicje bycia lewicą XXI wieku, która nie będzie już budowała pomników Lenina i Stalina. Ich sztandar jest tęczowy, a chcieliby wprowadzić w życie inżynierię społeczną. Zniszczyć rodzinę, tradycję i kulturę. Promować kosmopolityzm, feminizm czy homoseksualizm. To są cele współczesnej lewicy. Dlatego uważam, że ta młoda, niekomunistyczna lewica jest dla dzisiejszej Polski dużo bardziej niebezpieczna niż starzy postpezetpeerowcy. Oni nie chcą i nie potrafią narzucać swojego światopoglądu. A młodzi lewicowi liderzy już tak.
* Mam czasami wrażenie, że PiS nie mówi w tej sprawie jednym głosem. Słuchając Michała Kamińskiego, można odnieść wrażenie, że lewica nie jest taka zła.*
Wypowiedź Michała Kamińskiego była nadinterpretowana. Sądzę, że miał na myśli politykę zagraniczną. A tutaj działania rządu Millera były z pewną wizją dużo bardziej skoordynowane niż dzisiejsza polityka Radka Sikorskiego. Dzisiaj to nie jest narzędzie do realizowania polskich interesów narodowych, tylko do wypromowania kilku osób. Pamiętajmy też, że lewica, o której mówił Kamiński, już odchodzi. A na jej miejsce przychodzi taka w stylu Zapatero, zgadzająca się na wszelkie, nawet chore pomysły z Brukseli, i kapitulancka w naszych relacjach ze Wschodem.
* Bartosz Arłukowicz mówił niedawno w „GP”, że z wieloma politykami PiS znajduje porozumienie. Pan wydaje się to zupełnie wykluczać.*
Arłukowicz jest bardzo sympatycznym człowiekiem. Ale niepokoi mnie ton, który słyszę czasem u swoich wyborców. Bo słyszę o nowej jakości niekomunistycznej lewicy, z którą moglibyśmy jako PiS współpracować.
A może ten niepokój wynika z zazdrości, że Arłukowicz jest medialny i dobrze się „sprzedaje”?
To bardzo zdolny polityk. Pewnie, że zgadzamy się z nim w kwestii wyjaśnienia afery hazardowej czy obrony najuboższych, których np. nękają nieuczciwi pracodawcy. Zarówno my, jak i lewica jesteśmy wrażliwi społecznie. Natomiast w fundamentalnych kwestiach: chrześcijańskiego systemu wartości, koncepcji „Europy Narodów”, ochrony rodziny, edukacji i kultury jest między nami przepaść. Pamiętam swoją debatę z Bartoszem Arłukowiczem na temat in vitro i jego wypowiedzi były przerażające. Dlatego uważam, że dla osób utożsamiających się z nauką Jana Pawła II Arłukowicz jest politykiem bardzo niebezpiecznym. Gdyby za kilka lat miał on realny wpływ na to, co się dzieje w Polsce, to dzisiejszy zachwyt nad nim odbiłby się czkawką. Jestem o tym przekonany. Koalicja rządowa PiS–SLD to kompletna fikcja.
Polityka to sztuka osiągania celów, a nie tylko ich deklarowania. Jednocześnie wspólny przeciwnik, taki jak PO, łączy…
Tak, ale są granice w tego typu myśleniu. Wtedy, gdy zostaną zaburzone cele. Po co mamy rządzić, jeśli nie będziemy mogli realizować naszego programu? Myślę, że nie jesteśmy tym zainteresowani.
Bo ciągle jeszcze macie czkawkę po Samoobronie i LPR?
Tak, ale Samoobrona była bezideowa, więc mogliśmy realizować swój program. A z LPR-em w tematach edukacji czy kultury mieliśmy wiele wspólnych celów, jak promocja patriotyzmu czy rodziny jako wartości. To była niesmaczna koalicja. Ale stworzenie jej z ugrupowaniem, które w wielu fundamentalnych dla nas wartościach ma dokładnie sprzeczne spojrzenie, wydaje mi się niemożliwe. Mielibyśmy w programie edukacyjnym promować homoseksualizm czy aborcję, jak chce nowa lewica? Zdejmujemy krzyże z miejsc publicznych czy może wieszamy tylko pół krzyża? Jakikolwiek kompromis w tego typu sprawach jest po prostu niemożliwy.