Internauci zgorszeni obrazami w TVP Info. Prowadzący i goście programu też
Wokół emisji nieprzyzwoitych rysunków na antenie TVP Info rozgorzała gorąca dyskusja. Internauci spierają się, czy powinny one być pokazywane w telewizji o takiej porze, ale także czy powinny znaleźć się w podręczniku ucznia szkoły podstawowej.
"Misja publiczna o godzinie 20:58", "Kto to wciska na antenę TVP Info przed 21?", "A co na to KRRiT?", "Czy wy jesteście normalni? W lewym górnym rogu oznaczenie programu od 12 lat i pokazujecie takie obrazki (kontekst jest nieistotny, program dozwolony od lat 12)" - piszą internauci. W ten sposób komentują zdjęcia z definicjami sformułowań "zrobić loda" i "rimming', które pokazano w poniedziałek wieczorem w TVP Info. I rzeczywiście tak było - to nie fejk ani fotomontaż.
Inni internauci zwracają jednak uwagę, że wpisy, w których umieszczono zdjęcia z programu "Warto rozmawiać" w TVP Info, są przykładem manipulacji wywołanej na podstawie wyrwanych z kontekstu treści. "Pokazują to w telewizji po 20, bo pokazywano to dzieciom o 12" - tłumaczyła w komentarzu jedna z internautek.
Obejrzeliśmy program i zobaczyliśmy, że dwoje z trojga gości również było zniesmaczonych obrazkami. Prowadzący Jan Pospieszalski obiecał, że więcej ich nie pokaże. Po co je w ogóle wyświetlono? Właśnie z ich powodu podjęto temat na antenie i do programu zaproszono gości.
Skąd się wzięły obrazki
Zdjęcia wyświetlone w programie pochodzą z podręcznika, którym na zajęciach miała posługiwać się seksedukator Bianka Kotoro. Prowadziła zajęcia dodatkowe dla uczniów klas podstawowych w Szkole nr 2 w Błoniu. Prowadzący powiedział, że były "nieco utajnione". A mówił to na podstawie wypowiedzi rodziców, którzy mieli o zajęciach dowiedzieć się dopiero po ich odbyciu, od swoich dzieci.
Ojciec, którego wypowiedź odtworzono w programie, podkreślił, że jest przeciwny takim zajęciom w szkołach dla uczniów poniżej 18. roku życia. Jego zdaniem to "szerzenie ideologii gender i LGBT", a nie wychowanie do życia w rodzinie. Według matki ośmioklasisty to "odzieranie dzieciaków z dzieciństwa". Powiedziała, że jej dziecko podczas zajęć zwróciło uwagę Kotoro słowami: "to się nadaje do liceum, a nie dla nas".
Z programu dowiedzieliśmy się, że nie były to jedyne zajęcia prowadzone przez Kotoro. Kontynuowała je też po interwencjach stowarzyszeń i protestach rodziców. Burmistrz podkreślił, że nie były one jego pomysłem, ale zaznaczył, że ponad 80 proc. rodziców zdecydowało się wysłać swoje dzieci na te zajęcia. Z kolei dyrektor szkoły zwracała uwagę, że to dyrektor jest organizatorem zajęć. Kotoro zapewniła, że skontaktuje się z telewizją w tej sprawie w lutym.
W studiu miały zjawić się cztery osoby w charakterze komentatorów. Posłanka Alicja Joanna Fabisiak jednak nie dotarła. Trzy z czterech foteli zajęli: Iga Kazimierczyk z fundacji Przestrzeń dla edukacji, Magdalena Czarnik ze Stowarzyszenia Rodzice chronią dzieci oraz senator Piotr Żaryn.
Deprawacja vs. edukacja
W programie trwała żywa dyskusja, podobnie jak w internecie. Kazimierczyk przedstawiała odmienne stanowisko od Czarnik, Żaryna i prowadzącego program. On ironizował mówiąc o "niewinnych warsztatach". Podkreślił, że dzieci są "zakładnikami wojny - zmagań wartości z antykulturą czy subkulturą".
Żaryn mówił z kolei o "deprawacji dzieci w szkole podstawowej", "wprowadzaniu praktyki domu publicznego" i "zachęcaniu do patologii". - Są takie kwestie, które należą do nietolerowanych i m.in. nie mogą być tolerowane propozycje w przestrzeni publicznej, żeby de facto prowadzić zajęcia na temat deprawacji dzieci. Mówimy przecież o szkole podstawowej! (...) Tam w tych książkach jest mowa m.in. o tym, aby zapraszać chłopców do masturbacji. To nie są techniki seksualne, to jest pornografia - ocenił.
Według Czarnik mamy do czynienia z oszukiwaniem rodziców, którzy nie mają świadomości, w jaki sposób Kotoro prowadzi zajęcia. Jej zdaniem "dzieci wpadają w wielki aparat manipulacji" i przez takie zajęcia "zrywają z siebie poczucie wstydu".
W kontrze do tych opinii stanęła Kazimierczyk. Zwróciła uwagę na istnienie programu profilaktyczno-wychowawczego, który rada rodziców powinna potwierdzić. Podkreśliła, że dzieci nie mają z kim rozmawiać o problemach, również o przemocy. Jak zaznaczyła, lepiej, by dzieci zdobywały wiedzę w szkole, w kontrolowanych warunkach. A także, że w internecie można zobaczyć o wiele bardziej bulwersujące rzeczy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl