Inni uszyją taniej
Prawie tysiąc osób straci w najbliższych
tygodniach pracę w kilkunastu firmach regionu łódzkiego.
Większość z nich pracuje w zakładach tekstylnych szyjących na
eksport. Tymczasem to właśnie dzięki zagranicznym kontraktom
niektórym przedsiębiorstwom udawało się do tej pory przetrwać - pisze "Dziennik Łódzki".
20.01.2004 | aktual.: 20.01.2004 07:02
Wszystkich 264 pracowników zwalnia z końcem stycznia firma Beetex w Łowiczu, od ośmiu lat szyjąca damską konfekcję na rynek duński. "Duńska firma znalazła tańszych pracowników w Chinach" - mówi Wojciech Zalewski z Beeteksu.
Z podobnego powodu połowę załogi zamierza zwolnić 100-osobowa spółka Perpol w Łodzi, zajmująca się szyciem przerobowym lekkiej konfekcji damskiej do Niemiec. "Kontrahenci mają już tańszych producentów w Macedonii" - twierdzi prezes Czesław Grochulski. "Tam koszty pracy są niższe niż u nas, podobnie jak na Ukrainie i Białorusi".
40 spośród 55 pracowników musi też odejść z Rozwoju Technologii Odzieży w Zduńskiej Woli, także zajmującego się eksportem przerobowym. "Nasza szwaczka zarabia netto od 700 do 1 tys. zł, ale włoski właściciel znalazł tańszą siłę roboczą w Rumunii. U nas są zbyt wysokie koszty energii i obciążenia podatkowe. Pracownik, który zarabia 950 złotych, kosztuje firmę drugie tyle" - narzeka dyrektor Alina Kamińska.
Według Zbigniewa Kaniewskiego, przewodniczącego Federacji Niezależnych Samorządnych Związków Zawodowych Przemysłu Lekkiego, nasze firmy jeszcze długo nie będą w stanie sprostać konkurentom m.in. zza wschodniej granicy, bo dobijają je wysokie obciążenia, np. składki ZUS. (PAP)