PolskaInformatyk: "Komputer Piotra T. jest odporny na ataki"

Informatyk: "Komputer Piotra T. jest odporny na ataki"

We wtorek odbyła się kolejna rozprawa Piotra T., byłego doradcy wizerunkowego Andrzeja Leppera. Jest oskarżony o posiadanie pedofilskich materiałów. Tym razem zeznawał biegły informatyk, który badał komputer i telefon oskarżonego.

Informatyk: "Komputer Piotra T. jest odporny na ataki"
Źródło zdjęć: © PAP | Jakub Kamiński

03.10.2018 | aktual.: 03.10.2018 12:21

Mariusz Sokolski, biegły informatyk i funkcjonariusz policji, badał pendrive'y zabezpieczone w domu Piotra T., jego laptopa i komórkę - informuje tvn24.pl. Stwierdził w sądzie, że laptop oskarzonego miał "system operacyjny bardzo bezpieczny i odporny na ataki z zewnątrz". - Na badanym dysku sprawdzałem obecność plików zainfekowanych, mogących tworzyć wirusy albo przejąć władzę nad komputerem. Nie znalazłem ich - powiedział ekspert. Dodał również, że nie potrafiłby się włamać do komputera T., żeby zdalnie ściągnąć mu pliki, np. dziecięcą pornografię.

Sokalski stwierdził, że liczba nielegalnych plików jest bardzo duża i mało prawdopodobne jest, żeby ktoś je pobrał, włamując się na komputer T. Zaznaczył jednak, że nie ma stuprocentowej pewności, że nie doszło do włamania do systemu operacyjnego, bo nie robił "analizy powłamaniowej".

Czy Piotr T. był właścicielem nośników?

Informatyk zeznał, że poszukiwał innych danych niż filmy pornograficzne, które mogłyby wskazać, kto był użytkownikiem pendrive'ów. Na nośnikach znalazł zdjęcia Piotra T. z jakimś mężczyzną oraz znanym politykiem. Zdaniem biegłego, to wskazuje, że pendrive'y należały do T., ale "są to urządzenia przenośne, może się nimi posługiwać każdy. Nie ma możliwości ustalenia właściciela".

Z kolei w telefonie Piotra T. było 1175 zakładek do stron internetowych, w tym trzy z dziecięcą pornografią. Zdaniem Sokalskiego taka liczba zakładek mogła powstać w wyniku "sparowania się innych urządzeń firmy Apple", bo na telefonie nie było śladów ich przeglądania.

"Moje życie zostało skasowane"

Piotr T. kolejny raz zapewniał w sądzie, że nie korzystał z programu eMule, za którego pośrednictwem - według prokuratury - miał przez lata pobierać dziecięcą i zwierzęcą pornografię i udostępniać ją innym. - Gdyby miało mi to nawet uratować życie, to nie potrafię ściągnąć żadnego pliku, a tym bardziej zboczonego - powiedział T. w sądzie.

Wygłosił też oświadczenie. - Nie jestem w stanie przekazać, co czuje człowiek trzymany w klatce za czyny, których nie popełnił. Czuję się wrabiany w coś, czego nigdy nie popełniłem. Ja nie jestem w areszcie tymczasowym ani wydobywczym. To jest areszt eliminacyjny. Moje życie zostało skasowane, mam tego świadomość - powiedział.

W areszcie tymczasowym Piotr T. pozostanie do 15 października. W czwartek odbędzie się ostatnia z zaplanowanych rozpraw. Wtedy najprawdopodobniej proces się zakończy i niedługo sąd wyda wyrok.

Nie pierwszy raz

Piotr T. został zatrzymany pod koniec października 2017 roku. Podczas międzynarodowej policyjnej akcji antypedofilskiej w domu Piotra T. zabezpieczono komputery i nośniki pamięci, z których biegli informatycy odzyskali ponad 3,5 tys. plików z pornografią z udziałem dzieci. Obrona T. stara się udowodnić, że pedofilskie treści ktoś mógł mu podrzucić. Doradcy wizerunkowemu grozi do 15 lat więzienia.

Nie był to pierwszy epizod w jego życiu dotyczący rzekomego posiadania dziecięcej pornografii. 11 lat temu niemiecka policja podczas akcji przeciw internetowym pedofilom stwierdziła, że na komputer Piotra T. ściągano zakazane pliki. Policjanci przeszukali wtedy jego mieszkanie, jednak nie znaleźli pedofilskich materiałów.

Źródło: tvn24.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

pedofilapiotr t.proces
Zobacz także
Komentarze (212)