Informacje polskiego szpiega mogły zapobiec zamachom z 11 września?
Dzięki informacjom polskiego wywiadu można było wyeliminować bin Ladena i uniknąć zamachów z 11 września? Według książki Aleksandra Makowskiego, kontrowersyjnego oficera tajnych służb, który prowadził operacje szpiegowskie w Afganistanie, było to możliwe.
O książce "Tropiąc bin Ladena. W afgańskiej matni 1997-2001", wkrótce mającej ukazać się na rynku, pisze tygodnik "Wprost".
28.05.2012 | aktual.: 28.05.2012 18:18
W PRL Makowski był uznawany za jednego z najzdolniejszych oficerów polskiego wywiadu, a swoją szpiegowską działalność prowadził między innymi w USA. Później jednak przeszedł do wydziału zwalczającego "Solidarność", co zaważyło na jego karierze po 1989 roku.
Interesy w Afganistanie
Negatywnie zweryfikowany, musiał pożegnać się z pracą w służbach specjalnych. Wtedy pułkownik zaczął szukać miejsca w biznesie. W ten sposób przy okazji wspólnych interesów w Afganistanie w 1997 roku poznał walczącego z talibami legendarnego przywódcę mudżahedinów Ahmada Szaha Massuda.
Afgańczycy wiedzieli, że Makowski jest emerytowanym szpiegiem, dostarczali mu więc ciekawych informacji, które ten przekazywał do Warszawy. Doniesieniami zainteresowała się CIA i zaczęła przesyłać Polakowi listy informacji, których od niego oczekuje.
Jak pisze "Wprost", najbardziej efektowne dane dotyczyły miejsc pobytu i możliwości zabicia Osamy bin Ladena. Według rewelacji zawartych w książce największe szanse na wyeliminowanie lidera Al-Kaidy zaistniały w 1999 roku.
Makowski spotykał się z Afgańczykiem umiejscowionym w strukturach siłowych w Kabulu, który przez lata był jego źródłem. Przedstawia go jako X-man, gdyż nie chce zdradzać jego tożsamości. To od niego zdobywał informacje o ochronie bin Ladena i miejscach, w których przebywa.
Brak inicjatywy USA
Polski szpieg miał wskazywać Amerykanom, że powinni wyeliminować przywódcę terrorystów, cieszącego się coraz większą popularnością i szykującego spektakularne ataki na państwa Zachodu. Ale strona amerykańska nie wykazała inicjatywy.
Według Makowskiego przyczyn było kilka - zbiurokratyzowanie CIA, nadmierna pewność siebie, zwłoka z opłacaniem informatorów, nieufność. Sam przekonuje, że jego wiarygodność była wysoka. W książce podaje, że udało mu się zdobyć wyprzedzającą informację o planowanym ataku na amerykański okręt wojenny. W październiku 2000 roku w zamachu Al-Kaidy na niszczyciel USS Cole w Jemenie gnie 17 marynarzy.
W czasie interwencji w Afganistanie pułkownik trafił pod skrzydła WSI i wziął udział w operacji, której jednym z celów było zdobywanie informacji o miejscach pobytu przywództwa Al-Kaidy. Ponoć samo przedsięwzięcie spodobało się późniejszemu likwidatorowi WSI Antoniemu Macierewiczowi, natomiast nie spodobało się nazwisko Makowskiego. Dlatego operacja została wstrzymana i trafiła do raportu z likwidacji WSI, a sam Makowski wystąpił w roli czarnego charakteru - pisze tygodnik "Wprost".
Czytaj więcej: Byli szefowie WSI: bohater akcji "Zen" wciąż zagrożony