Importowane z Chin sztućce trują
Panika ogarnęła producentów i importerów popularnych łyżek z czarnego nylonu. Instytut Barwników i Produktów Organicznych w Zgierzu sprawdza, czy zawierają rakotwórczą substancję MDA. Badania zlecają producenci i importerzy, których przeraziły wyniki wcześniejszych testów. Wykazały one, że dawka groźnych amin w produktach kuchennych przekraczała europejskie normy 10 tys. razy!
25.08.2008 | aktual.: 25.08.2008 08:57
Pracownicy laboratorium zgierskiego instytutu od dwóch tygodni nie mają chwili wytchnienia. Badania nowych łyżek zleciło im siedmiu producentów i importerów.
Polecamy:
Nie spodziewaliśmy się takiego odzewu - informuje Agnieszka Pietrzak, zastępca kierownika laboratorium IBiPO. Część testów jeszcze trwa, wyniki pozostałych przeważnie potwierdzają obecność groźnej substancji. Natomiast łyżki polskiego producenta nie zawierają aminy.
MDA uwalnia się z wyrobów kuchennych w kontakcie z żywnością w temperaturze ok. 95 stopni, czyli np. podczas mieszania gotującej się zupy albo sosu. Groźne aminy przenikają do potraw przez rok. Zdaniem naukowców, MDA wchłaniane z pokarmem powodują nowotwory przewodu pokarmowego, które mogą się ujawnić nawet po 20 latach.
O groźnych łyżkach głośno było w Niemczech, Danii, Belgii, Finlandii, Słowacji i Austrii. W Polsce akcja zaczęła się od firmy "Florentyna" z Pleszewa, która zgłosiła się do IBiPO z prośbą o przebadanie sztućców z czarnego nylonu, które sprowadzała z Chin. Pracownicy instytutu zalewali je octem, alkoholem, wodą i ogrzewali w temperaturze 95 stopni. Wyniki ich zszokowały, nie spodziewali się, że normy mogą być przekroczone 10 tys. razy! Wyroby sprowadzone przez "Florentynę" zostały wycofane z rynku, a zgierscy naukowcy przebadali kolejne łyżki, zakupione na targowiskach. Efekt był podobny.
Wśród firm, które dostarczyły materiał do badań do zgierskiego laboratorium, jest przedsiębiorstwo "Practic" z Krakowa. Łyżki z czarnego nylonu produkuje od 10 lat. Adam Kociołek, właściciel firmy, udał się do Zgierza zaraz po ogłoszeniu wyników badań. Teraz może odetchnąć z ulgą, wytwarzane przez jego firmę sztućce są bezpieczne.
Czarnego nylonu nie sprowadzamy z Chin, ale z Niemiec - tłumaczy przedsiębiorca. Dlatego nasz wyrób jest bezpieczny, ale z chińskim przegrywa konkurencję cenową. Jedna "moja" łyżka kosztuje 4 zł, a komplet czterech chińskich - 2 zł. Czekam na wyniki sprzedaży, za 2-3 tygodnie będę mógł stwierdzić, czy wskutek tego zamieszania zainteresowanie naszymi wyrobami spadło. Pierwsze testy wykonaliśmy 10 lat temu, teraz chcieliśmy uzyskać potwierdzenie.
Sprawą zainteresowała się Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Łodzi. Ponieważ importer ma siedzibę na terenie woj. wielkopolskiego, przekazaliśmy zgłoszenie kolegom z Poznania - informuje Michał Skowron, rzecznik łódzkiego sanepidu.
Pracownicy WSSE z Poznania nie znaleźli w sprzedaży groźnych łyżek. Andrzej Wieland, kierownik działu higieny żywności, żywienia i przedmiotów użytku w WSSE w Poznaniu podkreśla prawidłowe działania importera, który sam zadbał o wycofanie wyrobów.
W najbliższych tygodniach okaże się, ile łyżek z czarnego chińskiego nylonu zawiera rakotwórczą substancję. Eksperci przestrzegają przed zakupem i używaniem wyrobów nieznanego pochodzenia.
Alicja Zboińska