ŚwiatImpas w sprawie pensji dla europosłów

Impas w sprawie pensji dla europosłów

Niemcy, Austria, Szwecja i Francja zablokowały podczas poniedziałkowego spotkania szefów dyplomacji państw Unii Europejskiej sprawę pensji posłów do Parlamentu Europejskiego, nie zgadzając się na kompromis - podają dyplomaci unijni. Doszło więc do impasu.

26.01.2004 | aktual.: 26.01.2004 13:17

Już wcześniej kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder dawał do zrozumienia, że nie chce słyszeć o zrównaniu pensji deputowanych brutto na poziomie 8,6-9 tysięcy euro. Miała to być połowa pensji sędziego Trybunału UE, czyli od stycznia nieco ponad 9 tysięcy euro, ale propozycje kompromisu oparto na poziomie z grudnia 8 600 euro.

Do tej pory eurodeputowani byli opłacani przez własne parlamenty, zgodnie z siatką płac parlamentarzystów krajowych. Schroedera nie przekonywało to, że proponowany kompromis obejmowałby uporządkowanie systemu zwrotu kosztów ponoszonych przez eurodeputowanych, dającego pole do nadużyć.

Nikt bowiem dotąd nie sprawdzał, jak naprawdę dojeżdżają oni do Strasburga czy Brukseli, a wolno im się ubiegać o zwrot - z kasy unijnej - kosztów paliwa w zależności od liczby zadeklarowanych kilometrów lub biletu lotniczego w biznesklasie.

Według urzędników Parlamentu Europejskiego, daje to eurodeputowanym możliwość "dorobienia" sobie do obecnej pensji, sięgającej 7 tysięcy euro, na zwrocie kosztów przejazdów.

Każdy europoseł dostaje też diety na hotel i utrzymanie w czasie wyjazdów (262 euro dziennie), 12,5 tysiąca euro miesięcznie na zatrudnienie asystentów i zakup sprzętu oraz 3,6 tysiąca euro na bieżące koszty utrzymania biura. Może też występować o opłacenie zewnętrznych konsultantów.

W rzeczywistości dochody wielu obecnych eurodeputowanych są znaczne wyższe, niż bardzo zróżnicowane pensje wypłacane przez parlamenty narodowe (od 3 tysięcy euro miesięcznie w Hiszpanii do 11 tysięcy we Włoszech; w Polsce jest to 11 tys. złotych).

Niemcy sprzeciwiały się ujednoliceniu dochodów właśnie przede wszystkim dlatego, że towarzyszyłoby mu obciążenie tymi kosztami budżetu unijnego. To oni finansują prawie jedną czwartą tego budżetu i mają najwyższe saldo netto. W praktyce poprzez kasę unijną finansowaliby nie tylko własnych europosłów.

W dodatku kompromisowa propozycja przewidywała możliwość opodatkowania deputowanych w ich własnych krajach. Podatek trafiałby wtedy do budżetów narodowych państw członkowskich, a nie do budżetu unijnego, jak w wypadku funkcjonariuszy instytucji europejskich i to również nie podoba się Niemcom.

Austria i Francja też dawały w ostatnich dniach do zrozumienia, że mają zastrzeżenia do kompromisowej propozycji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)