Immunitet chroni posłów za wszystkie czyny
Immunitet, który chroni polskich
parlamentarzystów, nie pozwala na stawianie im zarzutów, ani
pociąganie do odpowiedzialności karnej przed sądem, bez zgody
Sejmu. Ochrona taka przysługuje posłowi nawet wtedy, gdy zarzucane
mu czyny nie są związane bezpośrednio z jego działalnością
poselską - wynika z polskiego prawa.
30.09.2003 | aktual.: 30.09.2003 18:27
Istotą immunitetu, jest konieczna - zdaniem ustawodawcy - potrzeba ochrony posłów i senatorów (a także sędziów oraz prokuratorów, którzy również korzystają z takiego immunitetu, choć na podstawie własnych przepisów) przed nieuzasadnionymi atakami i zarzutami, jakie mogą się pojawiać pod ich adresem w związku z pełnieniem funkcji parlamentarnych. Chodzi także o to, by zarzuty karne nie stały się bezpodstawnym narzędziem w walce politycznej.
Ustawodawca przewidział jednak także możliwość uchylenia immunitetu w sytuacji, gdy organa ścigania zbiorą dowody przemawiające za pociągnięciem parlamentarzysty do odpowiedzialności karnej. W praktyce więc, wniosek prokuratury prowadzącej dane śledztwo, w którym prosi ona Sejm lub Senat o uchylenie immunitetu danemu parlamentarzyście oznacza, że gdyby osoba ta nie była posłem czy senatorem, miałaby już postawione zarzuty. Oczywiście istnieje też taka możliwość, że parlamentarzysta sam zrzeknie się immunitetu, gdy nie widzi przeszkód, by wysłuchać zarzutów i stanąć przed sądem.
Wniosek o uchylenie immunitetu, czyli "wyrażenie zgody na pociągnięcie X do odpowiedzialności karnej", sporządza prokuratura prowadząca określone śledztwo w danej sprawie. Trafia on do Ministra Sprawiedliwości-Prokuratora Generalnego, za którego pośrednictwem otrzymuje go marszałek Sejmu, by poddać pod głosowanie. Minister nie musi ograniczać się do roli "listonosza" w takiej sprawie - ma bowiem prawo do merytorycznej oceny takiego wniosku i odesłania go do uzupełnienia, lub nawet odmowy nadania mu dalszego biegu.
Z kodeksu postępowania karnego wynika, że są tylko dwie możliwości wezwania określonej osoby do prowadzącej śledztwo prokuratury - jako świadka lub jako podejrzanego. Świadek ma obowiązek stawić się na przesłuchanie i składa zeznania pod groźbą kary za kłamstwa. Do złożenia zeznań każdy ma obowiązek się stawić i nie trzeba w tym celu nikomu uchylać immunitetu, bo składanie zeznań nie jest pociągnięciem do odpowiedzialności karnej.
Natomiast wezwanie określonej osoby "w charakterze podejrzanego" oznacza w rzeczywistości, że prokuratura przedstawi wezwanemu na przesłuchanie zarzuty, zaś on, po ich wysłuchaniu, będzie musiał się do nich ustosunkować i odpowiedzieć na pytanie, czy się przyznaje, czy też im zaprzecza.
Następnie podejrzany (gdy prokurator stawia komuś zarzuty, osoba taka staje się formalnie "podejrzanym", a śledztwo nie toczy się już "w sprawie", tylko "przeciwko" tej osobie) składa wyjaśnienia. Różnica między zeznaniami a wyjaśnieniami polega na tym, że zeznający świadek ma obowiązek mówić prawdę, bo za fałszywe zeznania grozi kara do 3 lat więzienia, zaś podejrzany (lub oskarżony przed sądem) składa wyjaśnienia, w których przedstawia swoją wersję wydarzeń. Nie ma kary za nieprawdziwe wyjaśnienia, bo prawo zabrania zmuszania do samooskarżania się. Wyjaśnienia, którym w ostateczności sąd nie daje wiary, są traktowane jedynie jako "linia obrony", która się nie potwierdziła. Jeśli sąd zakwestionuje linię obrony i wierzy innym dowodom, skazuje oskarżonego.
Postawienie zarzutów nie oznacza z kolei zamknięcia sprawy - prokuratura bowiem nadal prowadzi swoje śledztwo i weryfikuje wiadomości uzyskane od podejrzanego, który przedstawia swoje stanowisko o sprawie. Gdy i te czynności dobiegną końca, prokuratura sporządza akt oskarżenia lub umarza śledztwo. Następnie - w pierwszym przypadku - sprawa trafia do sądu. Prawna zasada domniemania niewinności mówi, że za winnego przestępstwa można uznać człowieka dopiero wtedy, gdy wina ta zostanie mu prawomocnie udowodniona.