SpołeczeństwoIle kosztuje miejsce w przedszkolu?

Ile kosztuje miejsce w przedszkolu?

Jedna z Internautek Wirtualnej Polski otwarcie przyznaje, że dała dyrektorce przedszkola łapówkę w wysokości 1500 zł, żeby ta zgodziła się przyjąć jej dziecko do placówki. Do takich sytuacji dochodzi, gdyż w wielu przedszkolach brakuje wolnych miejsc. Rodzice nie kryją złości: „to skandal”, „widać, jak działa nasze państwo”, „za moich czasów tego nie było”.

Ile kosztuje miejsce w przedszkolu?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

12.05.2009 | aktual.: 15.05.2009 14:25

Wiele krytycznych opinii wobec rekrutacji do państwowych przedszkoli pojawiło się pod tekstem Katarzyny Bogdańskiej „Zrozpaczona matka: nigdzie nie chcą mojego dziecka!”. Autorka opisywała w nim proces rekrutacji do przedszkoli, w którym kryterium decydującym o tym, czy maluch zostanie przyjęty do placówki, czy nie, jest m.in. to, czy dziecko wychowywane jest przez oboje rodziców oraz czy boryka się z problemem alergii pokarmowej. Okazuje się, że najwięcej punktów dostają dzieci matek lub ojców samotnie je wychowujących oraz matek lub ojców, wobec których orzeczono znaczny lub umiarkowany stopień niepełnosprawności. Większe szanse na przyjęcie do placówki mają również maluchy, u których stwierdzono alergię pokarmową, oraz dzieci umieszczone w rodzinach zastępczych.

Single w duecie

Mieszkanka Gliwic, o nicku Ania, pisze, że w przedszkolu, do którego starała się zapisać swoje dziecko, zabrakło miejsc dla 40 maluchów. Negatywne doświadczenia ma również omka, mieszkanka 30 tys. miasta. Pisze, że sytuacja w końcu zmusiła ją do zaprowadzenia córki do prywatnego przedszkola, ale… tam również czekała ją weryfikacja: „Musiałam powiedzieć, czy siedzę w domu, czy pracuję. I tu dylemat: powiedzieć prawdę, że nie, czy kłamać? Powiedziałam, że jak córka dostanie w przedszkolu miejsce, to będę mogła poszukać pracy”.

omka zdecydowała się w końcu powiedzieć prawdę. W efekcie jej córka nie dostała się do prywatnego przedszkola. Internautka żali się, że jej mąż jeździ ciężarówką, więc praktycznie tygodniami nie ma go w domu, a ona sama zajmuje się wychowaniem córki. Swoje życie porównuje do życia samotnej matki. Czytelniczka WP cieszy się, że tym roku, na szczęście, jej córka idzie do zerówki: „I mam w nosie weryfikację, bo i tak muszą ją przyjąć”.

Zdaniem > problemy z zapisaniem dziecka do przedszkola są we wszystkich miastach. Mieszkanka małej miejscowości, Ola, pisze, że tam, gdzie mieszka, też brakuje miejsc. Drażni ją telewizyjna kampania reklamowa, w której sławna twarz zachęca do posyłania dziecka do przedszkola. Pisze, że choć chciałaby swojemu maluchowi taką szansę dać, ale nie może. Więc po co kampania? – pyta retorycznie użytkowniczka. Jej zdaniem lepsza od obecnej byłaby akcja „otwieramy nowe przedszkola”. Marcina dziwi, że dzieci samotnych rodziców mają większą szansę na przyjęcie do przedszkola niż maluchy z pełnych rodzin. Pisze, że zna wiele osób, które podają się za samotnie wychowujących dziecko rodziców, a w rzeczywistości wcale tak nie jest.

Lepsze prywatne niż żadne

Zdaniem Bożeny Janiszewskiej, psychologa dziecięcego, nawet jeśli znalezienie placówki nastręcza nam kłopotów, lepiej jest posłać dziecko do przedszkola niż zostawić je w domu. Jest tak, gdyż przedszkole zapewnia wszechstornny rozwój dziecka, który nie zawsze potrafią zapewnić rodzice. Do takich umiejętności należy m.in. bieganie, skakanie, przewracanie się czy wspinanie. Dzięki takim ruchom dziecko uczy się utrzymywania równowagi czy stosunków przestrzennych. Z licznych badań naukowych wynika, że jeśli dziecko miało mało doświadczeń w tym zakresie, to potem w klasie pierwszej może mieć kłopoty z nauką czytania i pisania. – Nie ma utrwalonej orientacji w przestrzeni, a przecież litery składają się z pewnych elementów, które pozostają ze sobą w stosunku przestrzennym – mówi Janiszewska. Zauważa, że takie dzieci często mają też kłopot z orientacją na kartce. Nie mieszczą się w linijkach, nie wiedzą, gdzie i co pisać.

Przyczyną, dla której warto posłać dziecko do przedszkola, jest również poprawienie kondycji fizycznej. Zabawy ruchowe z innymi dziećmi wzmacniają mięśnie. Wymóg rysowania obrazków również nie pozostaje bez znaczenia. – Dzieci muszą rysować po to, żeby później bez zbytnich kłopotów nauczyć się pisania w linijkach, jak i odpowiedniego kształtu liter. Niestety bardzo często, jeżeli dziecko nie chce rysować, to rodzice go niedostatecznie do tego zachęcają, tylko pozwalają na np. oglądanie telewizji – mówi psycholog. W tego typu przypadkach maluch bardzo często jest dobrze rozwinięty intelektualnie, ale nie umie radzić sobie z pokonywaniem trudności.

Rodzice bardzo często źle uczą dzieci matematyki. Często, zamiast rozwijania myślenia matematycznego, uczą maluchy liczenia. Zdaniem Janiszewskiej w przedszkolu częściej organizowane są zabawy, które uwrażliwiają malucha na brzmienie dźwięków, czy rozwijają inne umiejętności niezbędne w nauce czytania. Dzięki przedszkolu dziecko zdobywa również cenne doświadczenia społeczne. Psycholog zauważa, że jeśli maluch jest w domu i nie ma rodzeństwa, to potem bardzo często nie potrafi funkcjonować w grupie rówieśniczej.

Własne przedszkole

lukaszPL pisze, że dobrze byłoby, gdyby przedszkola można było zakładać w mieszkaniach i domach. Projekt umożliwiający zakładanie różnej formy opieki przedszkolnej został wprowadzony przez MEN w ubiegłym roku, ale spełnienie wszystkich wymaganych kryteriów i założenie własnego przedszkola okazuje się często karkołomnym zadaniem.

Osoby prywatne mogą zakładać i prowadzić zarówno publiczne, jak i niepubliczne przedszkola, punkty przedszkolne i zespoły wychowania przedszkolnego. W przypadku tworzenia przedszkola publicznego, punktu przedszkolnego lub zespołu wychowania przedszkolnego, osoba prawna lub fizyczna musi uzyskać zezwolenie gminy ze względu na miejsce. Zgodnie z projektem MEN, osoba prowadząca publiczny punkt przedszkolny otrzymuje na każde dziecko dotację z budżetu gminy w wysokości nie niższej niż 50% wydatków bieżących przewidzianych na jednego wychowanka w przedszkolu publicznym prowadzonym przez gminę.

Niektórzy rodzice przyznają, że nie mieli problemów ze znalezieniem dla dziecka miejsca w przedszkolu. Fabienne pisze, że jej dziecko dostało się bez problemu i nie musiała dawać nikomu łapówki czy – zakładać przedszkola. Wystarczyło, że na początku marca przyszła do placówki wypełnioną ankietę, w której jedynymi pytaniami były te dotyczące danych dziecka. abcdość pesymistycznie podsumowuje jednak całą sprawę: „Nie ma miejsca w przedszkolu, może nie będzie w szkole i na pewno nie będzie pracy. Koło się zamyka”.

Anna Kalocińska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (150)