Ile kobiet występuje w Biblii?
Kobietom w patriarchalnych czasach nikt nie wierzył, ale to właśnie one były świadkami zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Mówi Elżbieta Adamiak z Wydziału Teologii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
25.03.2008 | aktual.: 25.03.2008 12:58
Ile kobiet występuje w Biblii?
Elżbieta Adamiak: – W Nowym Testamencie jest 30 wymienionych z imienia, wiele pozostaje bezimiennych. W Starym Testamencie jest ich jeszcze więcej. W niektórych wypadkach trwają spory, czy podane zostało imię męskie, czy żeńskie. No i jak zliczyć nieogarnioną liczbę kobiet wspomnianych, gdy mowa o ludzie wybranym albo tłumach słuchających Jezusa?
Są wśród nich postaci, po których zwykle nasza uwaga się prześlizguje.
– W czasach gdy powstawała Biblia, dominującym modelem społecznym był patriarchat. Kobietę określało się poprzez jej ojca, męża lub synów. Jej życiową rolą było macierzyństwo, a bezpłodność zawsze była zawiniona przez nią. Nie liczono się z jej zdaniem. Nie mogła być świadkiem w sądzie, bo nikt nie dałby wiary jej słowom.
Więc dlaczego kobietom jako pierwszym objawiono zmartwychwstanie Jezusa? Jak miały opowiedzieć o tym innym, skoro nikt im nie wierzył?
– To dobrze pokazuje sprzeczność logiki ewangelii z powszechnymi przekonaniami. Jezus miał inny stosunek do kobiet niż większość współczesnych mu mężczyzn.
Czy Jezus był feministą?
– To kontrowersyjne, choć oczywiście chwytliwe stwierdzenie i znam teologów z nurtu feministycznego, którzy stawiali takie tezy. Ja bym chyba tak tego nie określiła. Ale rzeczywiście Jezus wydaje się wyjątkowy. Nie tylko naucza kobiety, ale pozwala, by „szły za Nim”, „służyły Mu”, „siedziały u Jego stóp” – to sposoby opisu uczennic Nauczyciela.
To zwykłe kobiety tamtych czasów czy postaci niestandardowe?
– Są i kobiety „dnia codziennego”, ale także i takie, które wymykają się społecznym normom swoich czasów. Są samodzielne albo porzucają rodziny, dom, by iść za Jezusem.
A czy ma pani jakąś ulubioną biblijną postać kobiecą?
– Rut, główna postać księgi nazwanej jej imieniem. Księga ta opowiada o przyjaźni między Rut – synową – a Noemi – teściową.
O czym mówi ta opowieść?
– Noemi z mężem i synami wyemigrowała z Betlejem za chlebem do Moabu. Gdy jej bliscy umarli, postanowiła wrócić. Wtedy jedna z jej synowych, Rut, poszła z nią. Trzeba zdać sobie sprawę, co to znaczyło w ówczesnym patriarchalnym świecie. Nie było częste, by kobieta w imię wierności drugiej kobiecie porzuciła własny naród i przyjęła inną wiarę. A jednak Rut tak zrobiła. Potem zaś na skutek rozmaitych splotów okoliczności stała się prababką najważniejszych osób w historii zbawienia. * Czy czterej ewangeliści mają różny stosunek do kobiet?*
– Perspektywa jest wspólna, ale widać różnice akcentów. Uważa się, że ewangelistą kobiet jest Łukasz. W jego Ewangelii występuje najwięcej kobiet. Są jednak autorzy, którzy uważają, że za tym niekoniecznie idzie docenienie ich roli. Łukasz pisze bowiem o kobietach, które szły za Jezusem i służyły mu, jak to określa, „ze swojego mienia”. Marek i Mateusz nie określali, na czym polegała ich służba, nadając jej tym samym walor teologiczny. Łukasz jakby chciał osłabić takie znaczenie.
A co może pani powiedzieć o pierwszej kobiecie, która pojawia się na kartach Biblii?
– Potocznie uważa się, że to Ewa, żona Adama. Ale zanim przejdziemy do niej, wolałabym przyjrzeć się pierwszemu człowiekowi.
Co w nim niezwykłego?
– „Adam” to znaczy „człowiek”, „ludzkość”. W tym słowie jest też zawarta kobieta. Dopiero potem Bóg „dzieli” tę istotę na pierwiastek męski i kobiecy. Zresztą Ewa nie była wcale pierwsza.
A kto?
– W Biblii można znaleźć dwa opisy stworzenia. Ten szerzej znany mówi o kobiecie stworzonej z żebra Adama. Drugi przedstawia, jak Bóg stworzył mężczyznę i kobietę niezależnie od siebie. Talmud próbował pogodzić te historie. Pierwszą żonę Adama nazwał Lilit. Ona jednak nie chciała słuchać mężczyzny i uciekła z raju. Bóg dał więc Adamowi drugą kobietę – Ewę. Lilit to dziś literacki symbol kobiety wolnej.
A zatem Ewa to ta potulna i oddana swemu panu i władcy – mężczyźnie?
– Nie traktowałabym jej tak lekceważąco. Uważam Ewę za pierwszą teolożkę.
Bo rozmawia z wężem?
– Wąż to dawny symbol mądrości. A Ewa zadaje mu pytanie o naturę dobra i zła. To w kobiecie wąż znajduje partnerkę do rozmowy. Adam jest bierny. To Ewa dyskutuje i podejmuje decyzje.
I źle na tym wychodzi. A z nią pokolenia kobiet przez całe wieki.
– To powszechniejszy ze sposobów odczytywania tej postaci. Ale jest i taki nurt interpretacji, który podkreśla wspólne działanie, a więc i wspólny grzech pierwszych rodziców. Ukazanie tych często zapomnianych, przyjaznych kobietom elementów tradycji judeochrześcijańskiej to jeden z celów teo-logii feministycznej.
Połączenie słów „teologia” z „feministyczna” brzmi egzotycznie.
– Niesłusznie. To nurt teologii, który narodził się, gdy po Soborze Watykańskim II dopuszczono kobiety do fakultetów teologicznych. Papież Jan Paweł II wzywał do „nowego feminizmu”.
Czy zatem Kościół, mając w swej historii tyle niezwykłych kobiet, nie powinien się bardziej na nie otworzyć?
– Ależ w Kościele pełno jest kobiet! I mam nadzieję, że ich rola będzie w nim wzrastać. Nie bez powodu 2000 lat temu to kobietom kazano zanieść do mężczyzn Dobrą Nowinę.
Rozmawiała Olga Woźniak
* Elżbieta Adamiak* pracuje na Wydziale Teologii Uniwersytetu imienia Adama Mickiewicza w Poznaniu. Jest doktorem teologii i feministką. Publikuje w „Tygodniku Powszechnym”. Jest autorką książek „Milcząca obecność. O roli kobiety w Kościele” oraz „Kobiety w Biblii. Stary Testament”