IHT: Hołd nieznanemu bohaterowi ery nazistowskiej
Setki i tysiące ludzkich losów wspomina się w tych dniach na całym świecie w związku z 60. rocznicą wyzwolenia hitlerowskiego obozu Auschwitz. Bywa, że wspominani są ludzie niezwykli, którzy wykazali się szlachetnością i bohaterstwem w tamtych okrutnych czasach, i nie widzą w tym nic niezwykłego. Tacy jak Mieczysław Kasprzyk, o którym Roger Cohen pisze na łamach "International Herald Tribune".
27.01.2005 | aktual.: 27.01.2005 11:25
Autor, odchodząc od tradycyjnych kanonów dziennikarstwa prasowego, dopiero na końcu artykułu ujawnia swój osobisty związek z 79-letnim dziś Kasprzykiem, który spogląda na świat przez grube szkła okularów i lubi się napić wódki. Ale widzi dostatecznie wyraźnie. Zawsze widział.
W 1942 r. Kasprzyk zajął się żydowską dziewczynką, 11-letnią Amalią Gelband. Ukrył ją, a także jej brata Zygmunta, na strychu swej wiejskiej chaty koło Wieliczki. Matka Amalii już nie żyła, zamordowana przez Niemców. Ojciec był gdzieś za granicą, nieosiągalny. Jak można nie pomóc, kiedy prosi dziecko? - mówi Kasprzyk.
Pod koniec 1942 roku Kasprzyk uznał, że jego strych nie gwarantował Amalii bezpieczeństwa. Pomógł więc dziewczynie znaleźć pracę w gospodarstwie rolnym pod Krakowem. Amalia przyjęła imię Helena i nazwisko Kowalska, chodziła co niedziela do kościoła, spała na podłodze w kuchni, obierała ziemniaki, a każdemu, kto pytał, mówiła, że jest katoliczką; ojciec dostał się do niewoli, a macocha wypędziła ją z domu. Gospodarze, u których pracowała, nigdy nie poznali jej tożsamości.
W 1945 r., kiedy skończyła się hitlerowska okupacja, Amalia, alias Helena opuściła gospodarstwo i wraz z bratem znalazła schronienie w żydowskim sierocińcu w Krakowie.
Kasprzykowi po wojnie nie wiodło się najlepiej. Nigdy nie byłem członkiem partii, a trzeba było być, żeby dokądś zajść - wyjaśnia i dodaje, że nie lubi, by mu ktoś rozkazywał.
Historia zbliża się ku końcowi. Autor artykułu w IHT przyznaje, że ma osobiste motywy, dla których opisuje Kasprzyka. Cieszy się, że mógł być świadkiem spotkania tego Polaka z Amalią po wielu latach. Pani Amalia, dziś obywatelka Brazylii, jest bowiem matką jego żony.