"Idzie kryzys": Nawet kilkaset złotych miesięcznie w koszu. Jak nie marnować jedzenia i oszczędzać

- Polska jest na piątym miejscu w Unii Europejskiej pod względem marnowania jedzenia. To niechlubny wynik. Zmiana nawyków może pozwolić na zaoszczędzenie nawet kilkuset złotych miesięcznie - mówi Kinga Bernat w drugim odcinku podcastu "Idzie kryzys". Ekspertka ds. niemarnowania żywności z banku żywności SOS w Warszawie podkreśla, że ze względu na rosnące ceny coraz więcej osób potrzebuje wsparcia, ale coraz mniej osób jest w stanie pomagać. W ubiegłym roku banki żywności dostarczyły żywność do 1,5 mln osób w Polsce.

Ze względu na rosnące ceny coraz więcej osób korzysta z pomocy banków żywności
Ze względu na rosnące ceny coraz więcej osób korzysta z pomocy banków żywności
Źródło zdjęć: © Adobe Stock
Patryk Michalski

Autor podcastu Patryk Michalski w rozmowie z ekspertami szuka odpowiedzi na pytania związane z nadciągającym kryzysem. To zagadnienia, które nurtują nas wszystkich. Ile pieniędzy wyrzucamy do kosza przez marnowanie jedzenia? Jak oszczędzać na żywności, nie tracąc na jakości? Jak działają banki żywności? Gościem trzeciego odcinku podcastu "Idzie kryzys" jest Kinga Bernat, ekspertka ds. niemarnowania żywności z banku żywności SOS w Warszawie.

Pieniądze wyrzucone do kosza

Wydatki na zakupy to około 1/3 naszego domowego budżetu. Im jest on mniejszy, tym więcej przeznaczamy na podstawowe potrzeby. Racjonalne planowanie zakupów i zmiana nawyków mogą szybko mogą przynieść korzyści. Kinga Bernat zwraca uwagę, że według badań banków żywności wyrzucamy do kosza średnio 200 zł miesięcznie przez marnowanie jedzenia.

- Jeśli wyrzucamy dwa jogurty dziennie, to co najmniej 5 zł ląduje w koszu. Miesięcznie to 150 zł, a rocznie prawie 2000 zł. Są oczywiście osoby, które wyrzucają więcej lub mniej. Pamiętam, jak na prowadzonych przeze mnie warsztatach uczestniczka po przeliczeniu, ile żywności marnuje w ciągu roku, doszła do wniosku, że za tę kwotę mogłaby zabrać całą rodzinę na wakacje.

Badania banków żywności pokazują, że w Polsce marnujemy 5 mln ton żywności, z czego za 3 mln ton odpowiadają gospodarstwa domowe. - Niestety, ta skala pokazuje, że marnujemy za dużo żywności. Dlaczego? Robimy zakupy bez przygotowania listy potrzebnych produktów, przegapiamy terminy przydatności do spożycia, ulegamy promocjom, przygotowujemy za dużo posiłków. Ekspertka proponuje kilka prostych kroków, które pomogą lepiej przygotowywać się do zakupów.

Nie marnuj i oszczędzaj

- Proponuję zacząć od porządków w kuchni. Warto zrobić audyt, sprawdzić, czego nam brakuje. Produkty w kuchni powinny być poukładane według zasady "pierwsze kupione, powinno być pierwsze spożyte". To, co ma krótszą datę, powinno być w zasięgu naszego wzroku, a to, co ma datę dłuższą - z tyłu. Najczęściej wyrzucamy pieczywo, warzywa, owoce i wędliny. To produkty, które od lat są w czołówce, choć zamieniają się miejscami.

Kolejny krok to planowanie posiłków i przygotowywanie listy potrzebnych produktów. - Sprawdzamy, co mamy w szafce i na tej podstawie warto układać jadłospisy. To, czego nam brakuje, dopisujemy na listę zakupów. Nie idziemy na zakupy głodni, bo wówczas nasz organizm uruchamia hormon głodu, czyli grelinę i wówczas sięgamy po masę niepotrzebnych produktów, często przetworzonych, słodycze. Przez to więcej ląduje w koszyku i więcej płacimy. Warto też wybrać odpowiednią porę na zakupy. Zmęczenie po pracy, zbyt duża liczba klientów w sklepie powoduje szybkie i nieprzemyślane zakupy.

- Żeby uniknąć biegania po sklepie, warto naszą listę podzielić na kategorie - np. produkty suche, chłodnicze. Ja zawsze robię listę zakupów według tych kategorii, ale również według alejek w sklepie. Mam jeden market, do którego często chodzę i wtedy dzielę sobie produkty na konkretne alejki. Dzięki temu w sklepie idę własnymi ścieżkami i sięgam tylko po potrzebne produkty. Kupuję np. makaron czy ryż na wagę. Coraz więcej sklepów daje taką możliwość. To korzystne dla środowiska, bo zużywamy mniej plastiku i kupujemy tyle, ile potrzebujemy.

- Jeżeli pojawiają się jakieś promocje, to korzystam z nich tylko, jeśli dany produkt jest na mojej liście. Promocje 2+1 napędzają konsumpcjonizm. Ewentualnie możemy rozważyć ich zakup, jeśli to produkt, z którego często korzystamy i ma on długą datę przydatności do spożycia. Warto jednak wcześniej sprawdzać, dlaczego produkt jest przeceniony. Może się okazać, że ma krótką termin ważności i zepsuje się u nas w domu.

Ekspertka zwraca uwagę, że na produktach mamy dwa rodzaje dat: "należy spożyć do" i "najlepiej spożyć przed". - W drugim przypadku data określa jakość danego produktu, ale po upływie terminu zazwyczaj można je spożyć. Chodzi m.in. o olej, cukier, kawę, herbatę, sól. Myślę, że niedługo ocet czy cukier w ogóle nie będą miały daty, bo same w sobie są konserwantem. Niektóre kraje w walce o niemarnowanie żywności zrezygnowały z oznaczania tych dat. Myślę, że warto pomyśleć o odpowiednich zmianach w tej sprawie również w Polsce.

Coraz więcej osób potrzebuje pomocy

Kinga Bernat przekonuje, że w czasach przyspieszającego kryzysu ekonomicznego, niemarnowanie jedzenia jest szczególnie ważne. - Banki żywności zbierają żywność od rolników, hurtowników, supermarketów i oddają godność potrzebującym. To produkty, które mają krótki termin ważności lub błędy na opakowaniu. Firma zamiast utylizować żywność, może nam ją przekazać, a my za pomocą organizacji, przekazujemy ją potrzebującym.

Z pomocy korzystają samotni rodzice, osoby starsze, emeryci, renciści, osoby w kryzysie bezdomności, osoby z niepełnosprawnością. - To jest cały przekrój społeczeństwa. W ciągu miesiąca nasza pomoc trafia do 56 tysięcy potrzebujących w Warszawie i okolicach. W ubiegłym roku w całej Polsce pomogliśmy 1,5 mln Polaków – podkreśla ekspertka.

- Nasi podopieczni nieustannie borykają się z wyborami, czy mają zapłacić za rachunki, za leki, kupić dzieciom buty na zimę, czy kupić jedzenie. Staramy się im ułatwić ten wybór, chcemy, żeby nie mieli dylematu, czy wystarczy im na jedzenie. Często słyszymy, że to dla nich prezent od życia, bo nie muszą się martwić o to, czy będą mieli dzieciom dać co do jedzenia. To jest też dla nich poczucie, że nie są sami, ktoś o nich myśli, są bezpieczni, bo przyjdzie paczka z banku żywności. Myślę, że to jest dla nich szalenie ważne, zwłaszcza obecnie, kiedy pensje za bardzo nie wzrastają, a koszty rosną.

Ze względu na kryzys ilość jedzenia, które trafia do banków żywności, jest znacząco mniejsza. - Można powiedzieć, że ustawiają się dłuższe kolejki potrzebujących pomocy niż tych, którzy mogą podarować jedzenie. Nasze grono podopiecznych poszerzyło się o podopiecznych z Ukrainy. Polaków na coraz mniej stać, a my potrzebujemy coraz więcej żywności. Boimy się, że pomagających będzie coraz mniej. Dlatego tak ważne jest niemarnowanie jedzenia, żebyśmy nie powodowali nadprodukcji. Kiedy więcej kupujemy, wówczas rosną ceny, a jeżeli rosną ceny, to większej grupy nie stać na zakup żywności.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (137)