Hurd, Cook i Campbell za nową strategią dla Iraku
Trzech brytyjskich polityków z partii konserwatywnej, laburzystowskiej i liberalnych demokratów, w tym dwóch byłych ministrów spraw zagranicznych, ogłosiło wspólny apel o nową strategię wobec Iraku.
29.01.2005 | aktual.: 29.01.2005 16:30
Zakłada ona, że Brytyjczycy i Amerykanie opuszczą ten kraj w ciągu roku.
Za okazję do zmiany kierunku obecnej polityki uznają niedzielne wybory powszechne w Iraku.
Były konserwatywny minister spraw zagranicznych Douglas Hurd, były laburzystowski szef tego resortu Robin Cook oraz rzecznik liberalnych demokratów do spraw polityki zagranicznej Menzies Campbell we wspólnym oświadczeniu z soboty argumentują, że obecna polityka Zachodu wobec Iraku jest nieskuteczna.
"Żaden z nas nie rozumie, co właściwie rząd realistycznie spodziewa się osiągnąć, obstając przy kontynuacji obecnej polityki" - napisał w sobotnim wydaniu "Guardiana" jeden z sygnatariuszy oświadczenia Robin Cook, podsumowując jego główne myśli.
"Po pierwsze musimy uznać, że im dłużej trwa okupacja Iraku, tym silniejszy wzbudza opór. Nie będzie wiarygodnego programu ograniczenia społecznego poparcia dla irackich partyzantów, o ile nie przekonamy Irakijczyków, iż mamy strategię wyjścia z realistycznym terminarzem" - dodał.
Kluczowy punkt wspólnego oświadczenia Hurda, Cooka i Campbella stwierdza, iż zarówno Waszyngton, jak i Londyn, powinny poinformować powstałe w wyniku niedzielnych wyborów zgromadzenie, że wycofają się z Iraku za rok, gdy wygaśnie ich mandat ONZ.
Sygnatariusze oświadczenia podkreślają, iż Waszyngton i Londyn powinny wystrzegać się błędu popełnionego wobec tymczasowego rządu Ijada Alawiego, który jest przez Irakijczyków "utożsamiany z władzami okupacyjnymi". By zapobiec powtórzeniu tego błędu, powinny witać z zadowoleniem oznaki samodzielności zgromadzenia.
W oświadczeniu uwypuklono potrzebę uznania zgromadzenia za samodzielnego i niezależnego partnera. Po to, by zgromadzenie mogło być za takie uznane przez Irakijczyków, Amerykanie i Brytyjczycy nie powinni mu się przeciwstawiać.
Oznacza to np., że Amerykanie i Brytyjczycy powinni uznać prawo zgromadzenia do uchylenia niektórych rozporządzeń byłego szefa tymczasowych władz Paula Bremera, umożliwiających zagranicznemu kapitałowi wykupywanie irackich aktywów.
"Nowe zgromadzenie parlamentarne będzie dla nas cenniejszym partnerem, jeśli zdobędzie sobie zaufanie Irakijczyków" - wskazują sygnatariusze oświadczenia, sugerując, iż punktem wyjścia powinna być rezygnacja z utrzymywania siedzib władz irackich i ambasady USA obok siebie w bagdadzkiej Zielonej Strefie.
W artykule Cook uznaje za ważne to, by sami Irakijczycy przejęli odpowiedzialność za odbudowę ich kraju, ponieważ pierwotny plan zakładający rozdział najważniejszych kontraktów przez władze okupacyjne i przyznanie ich przede wszystkim korporacjom USA był "głęboko wadliwy".
"Zachodnia okupacja Iraku tylko wówczas nie będzie wzbudzała wśród Irakijczyków wrogości, jeśli większość z nich zacznie ją kojarzyć z rzeczywistą poprawą warunków życia" - napisał Cook.