Huragan nadal zabija
Najnowszy bilans
śmiertelnych ofiar huraganu Stan w Gwatemali po odnalezieniu we
czwartek kilkudziesięciu ciał w Santiago Atitlan, gdzie zeszła
lawina błota i kamieni, wynosi 144. Tym samym liczba zabitych w
regionie Ameryki Środkowej nawiedzonym przez huragan i ulewne
deszcze wyniosła 235. Deszcze padały tam nadal we czwartek.
07.10.2005 | aktual.: 07.10.2005 06:20
40 osób zginęło w błotnej lawinie w popularnym wśród europejskich i amerykańskich turystów Santiago Atitlan - poinformowali w czwartek gwatemalscy ratownicy. Później wydobyli z rzeki kolejne 20 ciał. Santiago Atitlan leży 190 km od stolicy Gwatemali, na brzegu jeziora Atitlan, jednej z największych atrakcji turystycznych Gwatemali.
W regionie nawiedzonym przez huragan i ulewne deszcze zginęło od soboty co najmniej 235 osób - 144 w najciężej dotkniętej Gwatemali, 65 w Salwadorze, 11 w Nikaragui, 15 - w trzech stanach na południu Meksyku.
Według ratowników, na których powołuje się gwatemalskie radio, liczba zaginionych w Santiago Atitlan może sięgać ośmiuset. Ciężko rannych jest tam 300 osób.
Osunięcia ziemi wystąpiły także w innych miejscowościach, m.in. dwukrotnie w Las Giraldas, 90 km od stolicy Gwatemali. Najcięższa sytuacja jest na zachód od stolicy, w regionie zamieszkanym przez bardzo biednych Indian.
Prezydent Gwatemali Oscar Berger we czwartek, kiedy warunki atmosferyczne poprawiły się na tyle, że mógł polecieć samolotem, udał się w rejon nawiedzony huraganem i ulewami.
W drugim do wielkości mieście Gwatemali, Quetzaltenango, poziom wód podniósł się o 2 metry i woda zalała miasto, niszcząc setki domówi innych budynków.
Dachu nad głową pozbawione są ponad 24 tysiące ludzi z 270 miejscowości. Brakuje żywności, wody pitnej i koców - podaje gwatemalskie radio.
Nieprzejzdnych jest co najmniej 300 dróg, zablokowanych przez obalone przez wichury drzewa, zwały błota i podtopienia, a złe warunki atmosferyczne utrudniają dostarczenie pomocy w dotknięte żywiołem regiony.
W Salwadorze, gdzie ulewy zalały niemal 80% dróg, przestało już padać i ratownicy oraz pomoc mogą już docierać do nawiedzonych klęską terenów drogą powietrzną. W kraju ewakuowano blisko 54 tysiące ludzi.
Władze tego kraju, który w miniony weekend ucierpiał wskutek wybuchu wulkanu Santa Ana, ogłosiły stan klęski żywiołowej i nadal obawiają się dalszych lawin błotnych i powodzi.
Niebezpieczeństwo nadal istnieje - powiedział rzecznik salwadorskiego Czerwonego Krzyża Carlos Lopez Mendoza. - Ziemia jest nasycona wodą i może dojść do kolejnych tragedii.
W czwartek z pomocą do Salwadoru miały wylecieć wojskowe samoloty meksykańskie z 220 tonami żywności i 33 tonami innych niezbędnych artykułów. Prezydent Meksyku Vicente Fox powiedział, że jego kraj zareagował w ten sposób na prośbę prezydenta Salwadoru Tony'ego Saki.
Samoloty z 40 tonami zboża wyruszyć miały też na południe Meksyku. Stan, wcześniej huragan kategorii pierwszej w 5- stopniowej skali, przeszedł w środę nad meksykańskim stanem Oaxaca. W stanie Chiapas 150 osób uznano za zaginione.