ŚwiatHuebner w Brukseli: pół roku czy pięć i pół?

Huebner w Brukseli: pół roku czy pięć i pół?

Pełna lista kandydatów na 10 nowych komisarzy z państw przystępujących do Unii Europejskiej 1 maja trafiła do przewodniczącego Rady UE i Parlamentu Europejskiego przez szefa Komisji Europejskiej Romano Prodiego - poinformował jego rzecznik, Reijo Kemppinen. Na liście jest polska minister ds. europejskich, Danuta Huebner.

09.02.2004 | aktual.: 09.02.2004 16:25

Nowi komisarze zostaną mianowani na razie tylko na pół roku - do końca kadencji obecnej komisji. Jesienią będzie wyłoniony nowy skład komisji na następne 5 lat. Ale - jak podkreślił rzecznik Prodiego - "większość rządów nowych państw zasygnalizowała, że ma zamiar zaproponować te same osobistości do następnej Komisji, która obejmie urząd 1 listopada". Nie chciał powiedzieć, które rządy tego nie zadeklarowały.

Kandydaci-kobiety

"Odnotowujemy, że trzy rządy wysunęły kandydatów-kobiety, co jest nie tylko bardzo dobrą rzeczą, ale także w pełni zgodne z tym, czego życzył sobie przewodniczący pisząc do 10 rządów w listopadzie" - powiedział też Kemppinen. Potwierdził, że jakkolwiek nowi komisarze uzyskają od razu pełne prawo głosu, nie dostaną na razie konkretnych tek. Każdy zostanie na pół roku przydzielony do któregoś z obecnych członków Komisji Europejskiej. Mówi się, że Danuta Huebner będzie współpracowała z komisarzem ds. handlu międzynarodowego, Francuzem Pascalem Lamy.

Wśród kandydatów jest jeden były premier (Siim Kallas z Estonii), ale większość to aktualni lub byli ministrowie spraw zagranicznych (Sandra Kalniete z Łotwy i Joe Borg z Malty), spraw europejskich (prócz pani Huebner także ostatnio Janez Potocznik ze Słowenii - wcześniej był głównym negocjatorem), finansów (Dalia Grybauskaite z Litwy i Markos Kyprianu z Cypru) i ochrony środowiska (Milosz Kużvart z Czech).

Jest też były sekretarz stanu i aktualny ambasador (Peter Balazs z Węgier) oraz były główny negocjator (Jan Figel ze Słowacji).

Przeszłość komisarza

Niektórych dziennikarzy interesowała ich odleglejsza przeszłość - to, co kandydaci robili w okresie komunistycznym. Rzecznik Komisji Europejskiej podkreślił, że aprobując te kandydatury Prodi opierał się na rozmowach z nimi samymi i na rekomendacjach ich przywódców. Komisja nie sprawdza przeszłości komisarzy, należy to do ich państw członkowskich.

W ostatnich dniach w brukselskich kuluarach i mediach dyskutowano zwłaszcza o tym, co przed odzyskaniem niepodległości przez Estonię robił Siim Kallas.

Z jego oficjalnego życiorysu wynika, że był m.in. urzędnikiem ministerstwa finansów Estońskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, członkiem centralnego zarządu estońskich kas oszczędności, zastępcą redaktora naczelnego gazety "Głos Ludu" i przewodniczącym estońskiej Centralnej Rady Związków Zawodowych. Według estońskich dziennikarzy, był też członkiem Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Rządy 10 państw, w tym Polski, muszą teraz formalnie powiadomić Radę UE, kogo wysunęły na komisarza. Rada, w której zasiadają ministrowie 15 państw członkowskich (ich koledzy z nowej "dziesiątki" mają status obserwatorów), oficjalnie zatwierdzi nowych komisarzy większością głosów.

Zrobi to również na początku maja Parlament Europejski, uprzednio przesłuchawszy kandydatów 13-14 kwietnia. Ale nie będzie miał prawa nikogo odrzucić indywidualnie. Wymagałoby to bowiem wotum nieufności wobec całej Komisji Europejskiej.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)